Małżeństwo z Lubaczowa: z całych sił będziemy walczyć o nasze dzieci

- Będziemy walczyć, nawet nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy przegrać - mówią rodzice.

Z polecenia sądu w połowie września kurator w asyście policji i pracownika socjalnego, odebrał Agnieszce i Tomaszowi dzieci w wieku 3, 4, 9 i 13 lat. Odbyło się to bez wyroku w tzw. trybie zabezpieczającym na podstawie wniosku kuratora sądowego. W uzasadnieniu podano, że "w rażący sposób zaniedbują obowiązki rodzicielskie". Zarzucono im, że mają złe warunki mieszkaniowe, w dwóch izbach miało mieszkać 10 osób. Ponadto w domu dochodzi do konfliktów, jednak nie pomiędzy rodzicami. Dzieci rzekomo miały być niedożywione, zawszone. Dwójce starszych, zdaniem sądu, rodzice nie zapewnili podręczników i przyborów szkolnych. W sądowym uzasadnieniu nie było mowy o alkoholizmie czy przemocy.

- My nic o sprawie nie wiedzieliśmy. Ale zastanowiło mnie to, że gdy tego dnia rano szykowałam dzieci do szkoły, najstarsza córka powiedziała, żeby jej już nie robić śniadania, bo ona zaraz trafi do domu dziecka. Zamurowało mnie. Skąd to wiedziała? - zastanawia się pani Agnieszka.

Twierdzi, że najstarsza córka wstępuje przeciw swoim rodzicom. Według pani Agnieszki ma być "buntowana" przez swoją ciotkę i babcię, czyli siostrę i matkę pani Agnieszki.

Rodzice odpierają większość zarzutów sądu. Przyznają jednak, że otrzymywali sygnały ostrzegawcze. Głównie chodziło o poprawę warunków, w jakich mieszkają dzieci. Dwa lata temu rodzinie przydzielono kuratora sądowego.

Rodzinie nie dano szansy

Odebraniem rodzinie dzieci są zaskoczeni pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz władze Lubaczowa.

- Interesowaliśmy się tą rodziną. W sierpniu rozpoczęła pracę asystentka rodzinna. Pomaga pani Agnieszce w codziennych czynnościach, uczy jej ich, bo kobieta sobie z nimi nie radziła. Szkoda, że nie dano szansy, aby sprawdzić efekty tej pracy. Za krótki okres. Mamy już jedno mieszkanie dla tej rodziny. Konieczny jest remont. Nie wiem, czy znajdziemy pieniądze jeszcze w tym roku. Jeżeli nie, to na pewno na początku przyszłego. Rodzina nadal może liczyć na nasz wsparcie - deklaruje Maria Magoń, burmistrz Lubaczowa.

Z pomocą asystenta państwo Tomasz i Agnieszka wynajęli już trzypokojowy dom. Dość drogi, 800 złotych miesięcznie. Utrzymują się z pensji pana Tomasza i zasiłków.

Po naszym piątkowym tekście pomoc zadeklarowali Czytelnicy.

- Mam segment, tapczan, lodówkę. Chętnie im podaruję. Mam też czwórkę wnucząt, które wyrosły z ubrań. Może coś się przyda tej rodzinie - deklaruje mieszkanka Rzeszowa.

Podobnych telefonów otrzymaliśmy więcej.

Bieda to za mało

Sprawą rodziny z Lubaczowa zainteresowało się Stowarzyszenie i Fundacja Praw Rodziców. Proszą o interwencję Rzecznika Praw Obywatelskich.

- Działania (odebranie dzieci - przyp. nz) nastąpiły przed wydaniem wyroku sądowego, a o rozprawie, która odbyła się tego samego dnia, rodzice nie zostali poinformowani.

Odbieramy wiele podobnych sygnałów o łamaniu praw obywatelskich w oparciu o ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Według naszej wiedzy część przepisów ustawy jest sprzeczna z ustawą zasadniczą. Szczególnie trudny do zaakceptowania jest fakt, że dzieci odbierane są naturalnym rodzicom jedynie z powodu biedy - w liście do RPO piszą Tomasz i Karolina Elbanowscy ze Stowarzyszenia.

Państwo Tomasz i Agnieszka nie mogą się pogodzić ze stratą dzieci. Wierzą, że uda im się przekonać sąd, iż potrafią sobie poradzić z ich wychowaniem.