Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Krosna: na mojej działce w Jedliczu jest gminna droga

Ewa Gorczyca
Mariusz Baran: Przez moją działkę biegnie droga. Gmina nie chce zapłacić odszkodowania.
Mariusz Baran: Przez moją działkę biegnie droga. Gmina nie chce zapłacić odszkodowania. Tomasz Jefimow
Mariusz Baran z Krosna przejął działkę w Jedliczu, część rodzinnej nieruchomości. Po dokładnym sprawdzeniu planów okazało się, że gminna droga, z której korzystają mieszkańcy, biegnie częściowo przez skraj działki.

Właściciel twierdzi, że, przez wiele miesięcy próbował porozumieć się z władzami gminy Jedlicze, by rozwiązać problem. Burmistrz nie tylko nie zgodził się na propozycję uregulowanie stanu prawnego, ale domaga się, by Mariusz Baran naprawił drogę, którą - jak twierdzi - zniszczył budując ogrodzenie.

Burmistrz się wycofał

- To jakiś absurd - twierdzi Mariusz Baran. - Chyba na własnej działce mam prawo prowadzić inwestycję, na którą uzyskałem pozwolenie budowlane.

Mariusz Baran opowiada, że sprawa ciągnie się już od jesieni ub.r. Zaproponował wówczas gminie, by przejęła część działki zajętą przez drogę.

- Spotkałem się z burmistrzem gminy Jedlicze. Wynegocjowaliśmy cenę 3,5 tys. zł. Wydawało mi się, że wszystko jest uzgodnione, ale urzędniczka w gminie poinformowała mnie, że może mi wypłacić, najwyżej 200 zł.

- Gmina zleciła wykonanie opinii rzeczoznawcy majątkowemu, celem wycenienie wartości odszkodowania za brak możliwości użytkowania części nieruchomości. Pan Baran nie zaakceptował tej ceny. Jego propozycje cenowa przewyższała ok. 20-krotnie wartość rynkową nieruchomości - informuje Piotr Rostek, wiceburmistrz Jedlicza.

Wyjaśnia też, że aż do września ub.r. przebieg drogi nie budził sporów.

200 zł to za mało

- To nieprawda - ripostuje Mariusz Baran. - Mój wujek, poprzedni właściciel działki, interweniował w gminie już dużo wcześniej, mam na to pisma, domagał się wyjaśnień. Ale był już w podeszłym wieku, nie miał zdrowia i zaniechał doprowadzenia sprawy do końca. Jednak, kiedy przekazywał mi działkę zaznaczył, że dostanę odszkodowania za część zajętą przez drogę.

Przyznaje, ze na 200 zł nie mógł się zgodzić.

- Ja byłem gotów oddać działkę za darmo, chciałem jedynie jednorazowego odszkodowania za wieloletnie użytkowanie części mojej nieruchomości. 200 zł to śmieszna kwota, zwłaszcza, że wcześniej burmistrz złożył inną ofertę, którą zaakceptowałem.

Mariusz Baran opowiada, że zależało mu na tym, by uregulować sprawę. Dlatego sam, na własny koszt, wynajął geodetę, który w oparciu o stan faktyczny dokonał podziału działki (ponad 20 arów) na dwie części. Jedna z nich - niecały ar - to kawałek, którą chciał odsprzedać gminie.

Problemy z ogrodzeniem

Zamiast kompromisu, spór się zaostrzył, bo M. Baran, skoro gmina Jedlicze nie wyrażała chęci przejęcia działki na drogę, postanowił swoją własność ogrodzić, także od strony drogi.

- Wcześniej nie było takiej potrzeby, ale uznaliśmy z żoną, że czas zagospodarować ten teren. Chcieliśmy urządzić działkę rekreacyjną, żeby tu przyjeżdżać całą rodzinę - mówi.

Złożył w powiecie dokumenty i uzyskał zezwolenie na budowę ogrodzenia. Jak twierdzi, o swoich planach uprzedził gminę, zwrócił się też o wywiezienie ziemi, której - jak twierdzi - nie powinno być w tym miejscu, a która przeszkadzała w budowie ogrodzenia.

- Prawdopodobnie podczas wcześniejszego remontu drogi został nawieziony tu żwir i wykonano na moje działce skarpę z tego żwiru, jako brzeg drogi - twierdzi M. Baran. Na jego pismo nie było odzewu, dlatego wiosną tego roku sam wywiózł żwir.

Gmina straszy policją

Co na to władze gminy Jedlicze?

- Z interwencji mieszkańców dowiedzieliśmy się o uszkodzeniu gminnej drogi, poprzez ściągnięcie części korpusy na szerokości średnio ok. metra i długości ok. 30 metrów, co znacznie utrudnia przejazd drogą i stwarza niebezpieczeństwo - informuje wiceburmistrz Rostek.

Gmina uznała, ze jest to naruszenie mienia komunalnego, powiadomiła policję i skierowała pismo do Mariusza Barana, by przywrócił drogę do stanu sprzed naruszenia.

- Nie zastosował się do wezwania - dodaje wiceburmistrz.

Mariusz Baran jest zdziwiony. -

Chyba mam prawo zrobić na swojej działce, to, co chcę - mówi. - Projekt ogrodzenia zatwierdziły służby starosty. Jeśli gmina chce mieć drogę, powinna się ze mną porozumieć. Jeszcze w maju tego roku ponawiałem na piśmie propozycję zakończenia sprawy - mówi. - Deklarowałem, że jeśli dostanę odszkodowanie, przywrócę drogę do stanu poprzedniego. A jeśli jest to dla gminy zbyt drogie rozwiązanie, niech przesunie drogę z mojej działki w granice widniejące na mapach.

Mariusz Baran wciąż ma nadzieję, że uda się polubownie zakończyć sprawę.

- Ugoda to tańsze rozwiązanie niż toczenie sporu po sądach - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24