Z jedenastu osób z Podkarpacia, zatrzymanych w tym tygodniu z związku ze śledztwem korupcyjnym prowadzonym przez CBA, sześć nadal pozostaje w areszcie. To trzej szefowie ośrodków szkolenia kierowców jednej z dużych rodzinnych firm nauki jazdy na Podkarpaciu oraz trzej egzaminatorzy Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Krośnie. Wszyscy mają zarzuty korupcyjne.
Za poręczeniem majątkowym wyszło na wolność troje urzędników urzędów pracy w Sanoku i Brzozowie oraz jeden z egzaminatorów. Wójta Nozdrzca po przesłuchaniu zwolniono bez środków zapobiegawczych.
Prokurator: Łapówki dla egzaminatorów
Śledztwo w tej sprawie CBA prowadzi pod nadzorem Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie. Dotyczy podejrzenia wręczania korzyści majątkowych z zamian za egzaminy na prawo jazdy oraz egzaminy doszkalające oraz możliwych nieprawidłowości w zamówieniach publicznych.
Łapówki od aresztowanego na trzy miesiące właściciela szkoły nauki jazdy miała brać czwórka egzaminatorów WORD w Krośnie.
- Wiadomość o ich zatrzymaniu była dla nas wielkim zaskoczeniem - mówi Marek Hejnar, wicedyrektor WORD. - To są doświadczeni egzaminatorzy, z wieloletnim stażem i nieposzlakowaną opinią.
Nie ma podstaw do zwolnienia zatrzymanych z pracy. Dyrekcja czeka na rozstrzygnięcie sprawy i to czy zarzuty się potwierdzą. Trzej egzaminatorzy są w areszcie, czwarta osoba (zwolniona za poręczeniem majątkowym) teoretycznie może wrócić do pracy.
- Nie będzie jednak egzaminować - zapowiada Hejnar.
Wyprowadzani w kajdankach, a potem zwolnieni
Urzędniczkę PUP w Sanoku zakutą w kajdanki wyprowadzono na oczach ludzi z miejsca pracy. Po kilku godzinach kobietę zwolniona, tak jak i 4 innych zatrzymanych, w tym wójta Antoniego G., dyrektora i pracownicę sanockiego PUP oraz pracownicę "pośredniaka" w Brzozowie.
Wojciech W., dyrektor PUP w Sanoku jest znaną w mieście personą. Zasiada w Radzie Miasta, jest członkiem Towarzystwa Przyjaciół Sanoka i Ziemi Sanockiej.
- Żadnej oficjalnej informacji w sprawie jego zatrzymania nie otrzymałem - mówi Sebastian Niżnik, starosta sanocki. - Odbyłem jednak rozmowę z panem dyrektorem. Wojciech W. potwierdził, że był przesłuchiwany, ale szczegółów mi nie przekazał.
Miała najwyższą zdawalność
W areszcie tymczasowym pozostali jednak właściciele szkół nauki jazdy oraz egzaminatorzy krośnieńskiego WORD. Chodzi o szkoły, które wywodzą się z rodzinnej firmy, założonej ponad 20 lat temu w Brzozowie przez Tadeusza T.
Dzisiaj szkoła matka, jak i jej dwie córki, wdarły się przebojem na rynek szkolenia kierowców, nie tylko w powiecie brzozowskim. W krośnieńskim rankingu szkół nauki jazdy szkoła z Brzozowa uplasowała się na pierwszym miejscu pod względem zdawalności. Do tej pory zdawał co drugi jej kursant.
Na swojej stronie internetowej szkoła informuje, że przeprowadziła szkolenia grupowe dla osób kierowanych przez urzędy pracy i ośrodki pomocy społecznej z gminy Brzozów, Kańczuga, Nozdrzec, Jasienica Rosielna, Sanok, Zarszyn i Strzyżów. Szkolenia były finansowane z pieniędzy unijnych. To właśnie tych szkoleń, na które kierowane byli bezrobotni w ramach programów aktywizacji i przekwalifikowań zawodowych, dotyczą ewentualne nieprawidłowości.
Do czasu wyjaśniania sprawy pracownica brzozowskiego "pośredniaka", która w ostatnim czasie zajmowała się tematyką szkoleń, została skierowana do innych zadań. Taką decyzje podjął wczoraj dyrektor PUP w Brzozowie.
Wójt pracuje, ale jest nieuchwytny
Jaka w aferze korupcyjnej była rola wójta gminy Nozdrzec? Z informacji przekazanych przez CBA wynika, że Antoni G. zadziałał jako pośrednik. Nie wiadomo, czy jednorazowo, czy wielokrotnie.
Pracownicy Urzędu Gminy w Nozdrzcu nabrali wody w usta, z obawy przez CBA i wójtem, który pełni tę funkcje już trzecią kadencję. Pytani o G. twierdzą, że jest na urlopie. Kiedy okazuje się, że to nieprawda, bo urlop ma wypisany tylko na dzień 5 października, informują, że wyjechał w teren.
- Urząd Gminy w Nozdrzcu pracuje i nie jest sparaliżowany. W pracy jest również pan wójt - odpowiada przewodniczący Rady Gminy Roman Wojtarowicz.
Nie widzieli błędów na egzaminach
Prokurator Damian Mirecki, naczelnik Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji PA w Rzeszowie, nie ujawnia ilu kursantów mogło dostać prawo jazdy, bo egzaminatorzy "nie widzieli" ich błędów, ani konkretnych kwot im wręczanych. Jak mówi:
- W sumie mogło to być od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Łapówki dotyczyły egzaminów na różne kategorie. Pod lupę wzięto egzaminy przeprowadzane w tym i poprzednim roku.
Mechanizm oszustwa
Prokuratura nie zdradza też szczegółów współpracy między instruktorem, który załatwiał zdanie egzaminu dla swoich kursantów, a egzaminatorami.
- Mamy dowody jak działał ten mechanizm, ale ich nie ujawnię. Było to dobrze zorganizowane - zapewnia Mirecki.
Jak to możliwe, że zdający na prawo jazdy trafiał do konkretnego egzaminatora?
- Te osoby były nie tylko egzaminatorami, ale także pełniły w ośrodku funkcje administracyjne. Nasze ustalenia pozwalają podejrzewać, że mogli dobierać sobie kursantów - tłumaczy prokurator.
Cała czwórka egzaminatorów usłyszała zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych grozi im od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności, podobnie jak trzem przedsiębiorcom, prowadzącym szkoły nauki jazdy, podejrzanym o wręczanie łapówek. Korupcyjny zarzut prokuratura postawiła też wójtowi Nozdrzca.
- Chodzi o podjęcie się pośrednictwa w załatwieniu pozytywnego wyniku egzaminu dla trzech kursantów u jednego z właścicieli szkoły - mówi prokurator Mirecki.
Osobnym wątkiem w śledztwie jest kwestia szkoleń na zdobycie uprawnień wyższej kategorii do kierowania pojazdami, organizowanych przez Powiatowe Urzędy Pracy w Sanoku i Brzozowie dla bezrobotnych. Zdaniem prokuratury, takie zlecenia, z naruszeniem prawa, otrzymywały ośrodki prowadzone przez firmę należącą do zatrzymanych przedsiębiorców.
Udział tym miał mieć dyrektor sanockiego PUP i podległa mu pracownica, a także urzędniczka PUP w Brzozowie. Dyrektor miał polecić podwładnej by nie przestrzegała procedur przetargowych związanych z wyborem firmy prowadzącej kursy. Prokuratura podstawiła mu zarzut przekroczenia uprawnień. Zarzuty niedopełnienia obowiązków usłyszały obie pracownice. Grozi im od roku do 10 lat więzienia.
- To zarzuty urzędnicze, związane z nieuczciwą konkurencją. Nie mają charakteru korupcyjnego - mówi prokurator Mirecki.
Jak dodaje, na tym etapie śledztwa nie ma dowodów, by urzędnicy mieli finansowe korzyści z zamian za faworyzowanie konkretnego przedsiębiorcy.
Część podejrzanych przyznaje się do winy. Niektórzy zdecydowali się złożyć wyjaśnienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Koroniewska po śmierci matki została zupełnie sama. Smutne, co mówi o relacji z ojcem
- Paulla prała brudy z ojcem swojego dziecka. Teraz on ma raka. Padły słowa o żerowaniu
- Andrzej Piaseczny przeszedł operację? Wygląda na to, że chciał ukryć opatrunki...
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?