Bentley continental GT wygląda niepozornie, ale to jeden z najszybszych seryjnych samochodów typu coupe. Pod maską ma 6-litrowy silnik W12 o mocy 560 KM. Maksymalny moment obrotowy silnika to 650 Nm. Luksusowe wnętrze to m.in. najlepsze gatunki skór i drewna. Prędkość maksymalna - 318 km/h, przyspieszenie 0-100 km/h w 4,8 sek.
(fot. Krzysztof Łokaj)Statystyczny podkarpacki kierowca jeździ leciwym volkswagenem albo audi. Najlepiej na gaz, albo olej napędowy - bo tak najtaniej. Oni o paliwo się nie martwią, a tyle, ile Kowalski płaci za samochód, wydają rocznie na ubezpieczenie. Bo należą do najbogatszych na Podkarpaciu.
Głogów Małopolski k. Rzeszowa od dwóch lat słynie głównie z lwa Simby. To pupil Leszka Bielendy, biznesmena. Dziki kot doczekał się już kalendarza, artykułów prasowych, był bohaterem kilku programów telewizyjnych.
Ostatnio jednak Głogów żyje nowym samochodem Bielendy, luksusowym rolls-roycem phantomem.
Lubię mieć rzeczy, których nie ma nikt
Ferrari F430 scuderia spiker - dwuosobowy roadster produkowany w tej wersji w latach 2005-2009. Limitowana seria 16 M w latach 2008-2009. Auto na zdjęciu ma 4,3-litrowy silnik o mocy 510 KM. Wnętrze wykończone m.in. lekkim karbonem i najwyższej jakości skórami. Jako nowe kosztowało 300 tys. euro, czyli grubo ponad milion złotych
(fot. Krzysztof Łokaj)Właściciel zainteresowaniem nie jest zdziwiony.
- To prawdziwe dzieło sztuki. Kokpit jest wykonany z ręcznie polerowanego drewna fortepianowego. Grube na kilka centymetrów dywaniki to najlepszy gatunek owczej wełny. System audio perfekcyjnie oddaje każdy takt muzyki. Brzmienie jest idealne, dzięki kuloodpornym szybom i drzwiom w środku słychać tylko muzykę - mówi Bielenda.
Dlaczego zapragnął mieć auto warte dwa miliony złotych? Właściciel brytyjskiej limuzyny to zapalony miłośnik samochodów.
Ponieważ w jego garażu są już sportowe lamborghini gallardo, dwa bentleye continentale GT (łączna wartość tych samochodów to ok. 1,5 mln zł), oraz terenowy hummer i zabytkowy panther, tym razem zamarzył o czymś luksusowym.
- A ponieważ ja lubię mieć rzeczy, których nie ma nikt inny, wybór padł na rolls-royce'a. Przymierzałem się jeszcze do Maybacha, ale to nie to samo. Rolls jest pierwszym takim samochodem zarejestrowanym w Polsce - mówi Bielenda.
Czym dla przeciętnego zjadacza chleba rolls-royce różni się od popularnych modeli samochodów? Poza przepaścią w jakości wykonania, konserwatywną stylistyką. Srodze zawiedzie się ten, kto we wnętrzu spodziewa się fajerwerków rodem z filmów o agencie 007.
Nawet nie wiesz, kiedy przekraczasz dwieście
Lamborghini gallardo - dwuosobowy sportowiec z pięciolitrowym 520-konnym silnikiem V10. Dla poprawienia osiągów poprzez zmniejszenie wagi zbudowany z aluminium. Do setki rozpędza się 4 sekundy. Można się nim osiągnąć prędkość do 325 km/h.
Samochód urzeka prostotą. Kokpit przypomina kredens królowej Elżbiety II, a jego cienka kierownica po prostu szokuje. Podobnie jak wrażenia z jazdy. Dwunastocylindrowy silnik o pojemności 6,75 litra oferuje aż 460 KM.
- Ale w odróżnieniu od lamborghini tutaj nie czuć tej mocy. "Lambo" wręcz wyrywa się do jazdy, a na wciśnięcie pedału gazu reaguje niesamowitym odejściem. Kierowca zostaje wciśnięty w fotel. Rolls to typowa angielska flegma. Owszem, do setki rozpędza się w sześć sekund, sto sześćdziesiąt na godzinę osiąga w niespełna dwanaście sekund. Ale robi to na tyle dostojnie, że kierowca nie ma pojęcia, kiedy przekroczył dwusetkę - mówi Łukasz Bielenda, syn pana Leszka.
Nie lada wyzwaniem jest utrzymanie takiego auta. Standardowo samochód ma 21-calowe koła, co oznacza, że za komplet opon trzeba zapłacić do niego ok. 8-10 tys. zł. W cyklu miejskim spala ok. 25 litrów benzyny na setkę. Serwis?
- Jest w Berlinie. Na przegląd auto wysyła się na lawecie, która przyjeżdża pod dom, a potem odwozi samochód właścicielowi. Roczne ubezpieczenie to równowartość dobrego samochodu klasy średniej - mówi Leszek Bielenda.
Autostopowicz w szoku
Chociaż ekscentryczny milioner to postać lubiana w miasteczku, często spotyka się także z zawistnymi komentarzami.
- Na forach internetowych ludzie ze mnie drwią, kipi z nich zazdrość. Nie rozumiem dlaczego? Po prostu w życiu udało mi się osiągnąć sukces zawodowy i z powodu niewybrednych komentarzy nie zamierzam rezygnować z luksusu, którym z resztą chętnie się dzielę z innymi. Moimi samochodami jeździło wiele osób, chętnie wypożyczam je np. na wesela. Bezpłatnie. Zawsze zabieram także autostopowiczów. Są zszokowani, kiedy przy drodze na skinienie palcem zatrzymuje się rolls-royce. Ale mnie to cieszy, bo lubię spełniać marzenia - deklaruje Bielenda.
Niebawem zamierza spełnić kolejne - swoje. Rozpoczął już poszukiwania bugatti veyrona, czyli najszybszego seryjnego samochodu na świecie. Chociaż maksymalnej prędkości - 407,8 km/h pewnie nie rozwinie, w Głogowie z pewnością będą mieli o czym mówić.
Zadziorny "japończyk"
Najdroższe samochody w regionie jednym tchem potrafi wymieć Bartosz Opioła z Rzeszowa. Kierowca wyścigowy, właściciel firmy tuningowej Carrera jeździł wieloma z nich.
- Jeden z podrzeszowskich biznesmenów ma 657-konnego mercedesa SLR z limitowanej serii - w wersji cabrio. Takie auto jest warte ok. 1,4 mln zł. Co ciekawe - zamiast tracić na wartości - jako okaz kolekcjonerski będzie zyskiwać.
Do niedawna w regionie jeździły także dwa piekielnie szybkie, ponad 600-konne lamborghini murcielago. Niedawno jedno zostało rozbite - mówi Opioła.
I zachęca do obejrzenia samochodu Jarosława Budzyńskiego, biznesmena z Rzeszowa. Jego miłością jest sportowy nissan GTR. W ubiegłym tygodniu sprzedał taki samochód, kolejnego już poszukuje.
- Jeździłem już sportowymi mercedesami i ferrari miałem porsche, ale frajda z jazdy nissanem jest o niebo większa. Samochód potrafi rozpędzić się do setki w trzy sekundy. Do tego ma perfekcyjnie zbudowany napęd i cztery pełnowymiarowe fotele. Mogę jeździć z nim zarówno na torze, jak i z rodziną po mieście - mówi pan Jarek.
Na nowego GTR-a musi przyszykować ok. 400 tys. zł. I walizkę pieniędzy na paliwo, bo 550-konny silnik V6 potrafi skonsumować nawet 26-28 litrów benzyny na setkę.
- Ale to nie może być problem dla właściciela takiego auta. Bo jeśli kogoś nie stać na paliwo, po prostu nie powinien kupować takiego wozu - uważa pan Jarek.
Seria na cześć mistrzów
Prawdziwy rarytas to jedyne na Podkarpaciu, czarne ferrari F430 scuderia, z limitowanej serii 16 M. Takich samochodów na całym świecie jest tylko 499, powstały z okazji zdobycia przez Ferrari po raz szesnasty tytułu Mistrza Świata Konstruktorów Formuły 1.
Auto warte ok. 1,2 mln zł przyjechało do Rzeszowa z salonu w Mediolanie.
- Daje niesamowitą frajdę z jazdy. Świetnie trzyma się drogi, układ kierowniczy działa niezwykle precyzyjnie. Ale mimo tego na co dzień nie używam tego wozu. Po pierwsze dlatego, że to kabriolet i najprzyjemniej jeździć nim rano lub wieczorem. Poza tym ciągle wzbudza na ulicy spore zainteresowanie, a ja tego nie lubię. Nie chcę być postrzegany przez pryzmat samochodu, zajmuję się czymś innym - tłumaczy biznesmen.
Jego samochód ma pod maską 4,3-litrowy silnik V8 o mocy 510 KM. Do setki rozpędza się w 3,7 sekundy, a maksymalna prędkość to 315 km/h.
Znacznie częściej jego właściciel jeździ porsche panamerą. - Bo to także niezwykle szybkie auto, ale znacznie bardziej komfortowe. Idealne połączenie właściwości wozu sportowego i limuzyny - tłumaczy przedsiębiorca.
W jego garażu stoi jeszcze terenowy mercedes klasy G. Podobnie jak ferrari, z seryjną wersją ma jednak niewiele wspólnego. To egzemplarz podrasowany przez stajnię AMG, czyli fabrycznego tunera Mercedesa.
Efekt? Ponad 500 KM mocy połączone z najwyższej klasy wykończeniem wnętrza. Taki wóz w salonie kosztuje ponad pół miliona złotych.
- Ja do samochodów podchodzę jednak z dystansem. Uważam, że nie należy kupować auta na wyrost, za ostatnie pieniądze, albo na kredyt. To powinien być tylko dodatek, a nie powód do zmartwień kolejną rysą na lakierze - uważa biznesmen.
Drogie auta na topie
Z raportu instytutu badań rynku motoryzacyjnego SAMAR wynika, że w pierwszym kwartale tego roku sprzedaż nowych samochodów wzrosła w Polsce o 12,7 procent.
- Najwyższy wzrost notują marki segmentu premium. Np. Audi poprawiło ubiegłoroczny wynik o 70 procent, o 60 procent wzrosła sprzedaż BMW - mówi Wojciech Drzewiecki, dyrektor SAMAR-u.
Statystyki potwierdza Robert Orzechowski, szef nowego salonu Jaguara w Kraczkowej k. Rzeszowa.
- Od kilku lat marki premium sprzedają się w Polsce bardzo dobrze. Np. w naszym salonie BMW sprzedajemy ok. 200 samochodów rocznie.
Na tej podstawie otworzyliśmy punkt dealerski Jaguara i Land Rovera, który zgodnie z przewidywaniami także cieszy się sporym zainteresowaniem. Działamy dopiero cztery miesiące, a już sprzedaliśmy kilkanaście luksusowych samochodów!
W podrzeszowskim salonie najdroższa propozycja to potężna, reprezentacyjna limuzyna oznaczona symbolem XJ. W najtańszej wersji kosztuje prawie 420 tys. zł, w topowej odmianie z pięciolitrowym, 510-konnym silnikiem benzynowym - 743 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kochało się w nim pół Polski. Nie uwierzysz, jak teraz wygląda Makowiecki!
- Miszczak zrobił z Romanowskiej gwiazdę. Osoba z planu mówi, jaka jest naprawdę
- Za komunię u Magdy Gessler zapłacisz krocie! Cena za talerzyk jest powalająca
- Wielkanoc u Derpienski. Tak powinny wyglądać święta każdej SZANUJĄCEJ SIĘ kobiety