Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed tarnobrzeskim sądem ruszył największy proces ostatnich lat!

Marcin Radzimowski
Marcin Radzimowski
Sześciu oskarżonych, siedmiu adwokatów i nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Tak było dziś w Sądzie Okręgowym w Tarnobrzegu, gdzie ruszył proces domniemanych członków zbrojnego gangu.

40-letni Tomasz K. z Tarnobrzega jako pierwszy został przesłuchany w tym procesie.

Koniec zmowy milczenia

Tomasz K. jest jednym z tych, którzy postanowili współpracować z organami ścigania. Uznał, że wobec grożącej mu wysokiej kary widmo nadzwyczajnego jej złagodzenia a nawet zawieszenia wykonania, jest opłacalne. Podczas pierwszych przesłuchań wypierał się jakiegokolwiek związku z rozbojami, po przemyśleniach jednak ujawnił okoliczności nieznane prokuraturze. Jego wyjaśnienia wydają się być spójne, wiele faktów zresztą potwierdzają inne materiały dowodowe.

- Wojciecha B. poznałem na siłowni. Któregoś dnia poprosił, żebym jechał z nim do Baranowa Sandomierskiego, bo ma tam sprawę do załatwienia - wyjaśniał 40-latek. - Tam wszedł przez taki otwór do środka dyskoteki "Rzeźnia". Niedługo potem zobaczyłem dym, wybuchł pożar. To był lokal Mariusza D., ale nie pytałem, po co Wojtek go podpalił.

Do pożaru dyskoteki doszło w nocy z 27 na 28 września 2001 roku. Obiekt spłonął doszczętnie, a prokuratura ustaliła, że celem było wyłudzenie odszkodowania za poniesione straty. Firma ubezpieczeniowa wypłaciła Mariuszowi D. ps. "Szuwar" (domniemanemu założycielowi tej grupy przestępczej) 240 tysięcy złotych.

W rodzinnych stronach

Kolejne przestępstwo, o którego przebiegu Tomasz K. opowiedział, to napad na Bank Spółdzielczy w Gościeradowie (województwo lubelskie, niegdyś tarnobrzeskie), pod koniec kwietnia 2002 roku.

- Mariusz D. powiedział, że jest robota w jego rodzinnych stronach. Chodziło o bank. Pojechałem tam wspólnie z Wojciechem B. i Markiem K., jeden miał strzelbę, drugi pistolet a ja nóż - wyjaśniał przed prokuratorem. - Podobnie jak we wszystkich innych rozbojach wcześniej robiliśmy rozpoznanie terenu i plany ucieczki.

Zamaskowani bandyci sterroryzowali pracownice placówki i zrabowali 52 tysiące złotych.

W takim samym składzie osobowym Tomasz K. i wspólnicy mieli dokonać rozboju na pracowniku firmy Wtórstal 7 czerwca 2002 roku w Stalowej Woli. Jak twierdzi robotę także nagrał 33-letni dziś Wojciech B. pseudonim "Buśka". Rozboju dokonać miał wspólnie z Markiem K. (przebywa w USA, trwa procedura ekstradycyjna), a konwojentowi Wtórstalu mieli zrabować wówczas 100 tysięcy złotych.

Znajomy ze szkoły

To nie wszystkie dokonania Tomasza K., o których z własnej woli poinformował prokuratora. Kolejne to napad na właściciela kantoru 19 marca 2003 roku w Krzątce (powiat kolbuszowski). Właściciel kantoru z Mielca wracał z pieniędzmi z kantoru w Stalowej Woli. W fordzie miał polską i obcą walutę, równowartość stu tysięcy złotych.

- Ja z Wojciechem B. i Mariuszem D. czekaliśmy w samochodach na trasie ze Stalowej Woli do Nowej Dęby, czekaliśmy na sygnał od Jacka P. Jacka znałem ze szkoły podstawowej, on zajmował się eskortowaniem właścicieli kantorów w Tarnobrzegu, dlatego znał samochody właścicieli kantorów i wiedział, kto ma duże pieniądze - wyjaśniał Tomasz K. - Tamtego dnia obserwował kantor w Stalowej Woli i dał nam znać, którędy będzie jechał właściciel kantoru z Mielca.

Sprawcy zrobili rozbój "na stłuczkę". W Krzątce jadący przed fordem właściciela kantoru wartburg nagle przyhamował. Z tyłu w forda uderzył polonez. Gdy kantorowiec wyszedł z auta, zobaczył przed sobą zamaskowanych bandytów. Jeden z nich przystawił mu karabin maszynowy do głowy, inni zaczęli bić ofiarę. Zrabowali pieniądze i uciekli. Samochody wykorzystane w czasie rozboju porzucili. W rozboju brał udział także piąty mężczyzna, ale kilka lat temu został oskarżony i nie zdołano dowieść mu winy. Powtórnego procesu nie będzie więc miał, choć nowe dowody są znacznie mocniejsze.

Zrezygnował z rozboju

Oskarżony Tomasz K. twierdzi, że ostatnie przestępstwo z jego udziałem to napad na właścicielkę kantoru w Staszowie (styczeń 2005 roku, zrabowano 105 tysięcy złotych). Jak mówi z tej "roboty" dostał od "Buśki" 20 tysięcy złotych.

- Wojciech B. dał mi pistolet, ale nie wiem, czy był na ostre naboje. Mówił, że nie będzie potrzeby go używać, bo kobieta odda pieniądze - wyjaśniał w prokuraturze oskarżony Tomasz K. - Do Staszowa pojechałem z Wojciechem B. i Tomaszem W., tam przesiedliśmy się do auta nieznanego mi mężczyzny i od podwiózł nas w pobliże domu właścicielki kantoru. Rozboju dokonałem wspólnie z Tomaszem W., później w mieszkaniu tego nieznajomego (oskarżony Mirosław R., który "nagrał" robotę) zmieniliśmy ubrania i wróciliśmy do Tarnobrzega.

40-latek twierdzi, że wcześniej, w kwietniu 2004 roku planował udział w napadzie (brał udział w obserwacji) na klienta kantoru w Stalowej Woli przy ulicy Okulickiego, ostatecznie jednak przestraszył się i zrezygnował.

- Jakiś czas potem z gazety dowiedziałem się, że doszło do napadu i zrabowano ponad czterysta tysięcy złotych - mówił. - Nie wiem, kto tego dokonał, ale mogę się domyślać, że te same osoby, które to planowały z moim udziałem.

W składanych wcześniej wyjaśnieniach jedyny przesłuchany dzisiaj oskarżony mówił także o innych przestępstwach, jakich miał dokonać za granicą - w Holandii, a które "nagrywał" mu "Buśka". Jutro przed tarnobrzeskim sądem drugi dzień procesu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24