- Postrzelonego przetransportowano do nas śmigłowcem. Natychmiast zoperowali go neurochirurdzy. Potem konieczna była kolejna operacja. Pacjent przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej. Jest w ciężkim stanie. Trudno mówić o rokowaniach - mówił nam wieczorem Janusz Solarz, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie.
Wyglądali na szczęśliwych
47-letni Mariusz Sz. został wójtem Sanoka w listopadzie 1998 roku i pełnił tę funkcję bez przerwy przez kolejne kadencje. Jego trzy lata młodsza żona Aleksandra pracowała jako wiceprezes w sanockim SKOK-u. Wychowywali troje dzieci: dwie dziewczynki w wieku 8 i 18 lat oraz 13-letniego chłopca.
Kilka lat temu przenieśli się z całą rodziną do okazałego domu w dzielnicy Dąbrówka w Sanoku. Z sąsiadami nie utrzymywali zażyłych kontaktów, ale nie byli dla nich anonimowi.
- Ptasiego mleka im nie brakowało. Widać było, że są zamożni - mówi jedna sąsiadek. - Wyglądali na zgodną i szczęśliwą rodzinę, ale to może były tylko pozory… .
Kilka dni temu rodzina Sz. wróciła z wczasów w Grecji i Turcji. W poniedziałek wójt uczestniczył w patriotycznej uroczystości w Bykowcach.
- Dopiero wtedy mieliśmy czas, by zamienić ze sobą kilka słów - mówi z wyraźnym smutkiem Anna Hałas, sekretarz gminy. - Był z wyjazdu bardzo zadowolony. Na wczasy pojechał z żoną dziećmi i teściową. Cieszył się, że udało im się tak dużo zwiedzić. Nic nie zapowiadało tego co się potem stało.
Padły cztery strzały
We wtorkowy ranek wszyscy domownicy przebywali w domu.
- Wyszedłem około 6.30 do sklepu. Zobaczyłem wójtową przed domem, ale poszedłem dalej. Mój Boże, gdybym zatrzymał się i z nią porozmawiał, może nie doszłoby do tej tragedii! - mówi sąsiad z naprzeciwka.
- Byłem rano na grzybach - relacjonuje pan Zenek, mieszkający nieopodal. - Chodziłem po tym lasku na górce, która znajduje się nad ich domem. Usłyszałem wystrzał. Dopiero, jak przyjechała policja, to dowiedziałem się, co się tu stało
Policja została wezwana około godz. 7 przez Straż Pożarną w Sanoku, która jako pierwsza otrzymała zgłoszenie o strzelaninie. Prawdopodobnie od najstarszej córki.
Policjanci zastali na parterze domu straszny widok: kobietę z trzema ranami postrzałowymi, w tym jedną w twarz i mężczyznę z przestrzeloną głową. Kula przeszła na wskroś przez obie półkule mózgowe, uszkadzając rozlegle tkankę mózgową.
Co gorsza wtedy, gdy ta tragedia się rozgrywał w domu była trójka ich dzieci. Policja wezwała psychologów. Pod ich opieką dzieci około godz. 9.30 opuściły dom. Zajęła się nimi rodzina.
Policja zabezpieczyła broń, z której prawdopodobnie oddano strzały. Mariusz Sz., jako myśliwy, posiadał pozwolenie na broń myśliwską. Kobieta została jednak zabita z broni krótkiej. Skąd wójt go wziął? Czy ta broń była legalna? Między innymi na te pytania będą musieli znaleźć odpowiedź śledczy. No i na to najważniejsze - dlaczego.
Współpracownicy Mariusza Sz. wykluczają, aby przyczyną tej tragedii były kłopoty finansowe czy też sądowe wójta. - Nie były to również problemy związane z funkcjonowaniem gminy - podkreśla Anna Hałas.
Wszystko więc wskazuje na to, że do dramatu w domu wójta mogło dojść w wyniku problemów małżeńskich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"