Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lwów kusi turystów z Polski

Stanisław Sowa
Stanisław Sowa
Lwowscy hotelarze i restauratorzy chcieliby gościć więcej turystów z Polski. Aby zaprezentować turystyczne atuty miasta, kilka dni temu zaprosili do Lwowa polskich dziennikarzy.

W czerwcu, w związku z rozgrywkami Euro 2012 na lwowskim stadionie "Arena", stolicę zachodniej Ukrainy odwiedziły dziesiątki tysięcy gości zza granicy.

Co czwarty kibic przyjechał z Niemiec, co nie dziwi, bo reprezentanci tego kraju rozgrywali mecze na lwowskim stadionie. 10 proc. przyjezdnych stanowili sąsiedzi zza zachodniej granicy, czyli Polacy.

Lwowskie hotele, hostele i lokale gastronomiczne wypełnili obcokrajowcy. Żniwa trwały krótko. I choć nie były tak owocne, jak się zapowiadało (jak wiadomo, wielu turystów Zachodu z powodu wysokich cen na Ukrainie dojeżdżało na mecze z hoteli w Polsce), rozbudziły apetyty gestorów bazy turystycznej na podejmowanie gości zza granicy w przyszłości.

Czym nas wabi Lwów

- Żyjemy z turystyki. Dlatego też liczymy na to, że po Euro będzie przyjeżdżać więcej turystów z Polski. Że będą wydawać tu pieniądze - mówi Mark Zarkhin, właściciel sieci restauracji, szef stowarzyszenia zrzeszającego gestorów bazy turystycznej we Lwowie.

Stowarzyszenie od kilku lat wspiera lokalne władze w projektach promujących miasto. Zaczęli od akcji promocyjnej w miastach wschodniej Ukrainy. Przed Euro 2012 skierowali swoje działania promocyjne na Zachód.

"Lwów otwarty na świat" - to hasło promocyjne miasta. Można je znaleźć na ulotkach i gadżetach reklamowych, a także przewodnikach po mieście wydanych w różnych językach. Strategia promocyjna opiera się na kilku filarach.

Lwów chce przyciągać turystów swoją niezwykłą, wielokulturową historią i bogactwem architektury. Ale nie tylko. Przyjezdni mogą delektować się fantastycznym aromatem lwowskiej kawy, a także zgłębiać smaki warzonego tu piwa i wyrabianej czekolady. Takim właśnie piwem, warzonym na własne potrzeby, a więc bez konserwantów i jakichkolwiek polepszaczy, poczęstował nas w swojej restauracji "Kumpel" Mark Zarkhin. Lwowskie warzone. Jasne lub ciemne. Tego po prostu trzeba spróbować!

Co jeszcze robić we Lwowie? Wielbiciele muzyki mają do wyboru liczne festiwale, od gatunków klasycznych i folklorystycznych po jazz. Liczne galerie sztuki, a także restauracje, w których prezentowane są malarstwo, grafika i fotografia, lub odbywają się koncerty, gwarantują sporą dawkę doznań estetycznych.

Miasto nie do poznania

Euro 2012 było impulsem do wielkich przeobrażeń. Zmiany widać już od granicy w Medyce, gdy do Lwowa jedzie się gładko wyasfaltowaną drogą. W centrum starego Lwowa przybywa wyremontowanych kamienic. Na gości czekają eleganckie hotele, a także urokliwe kafejki i restauracje.

Zwiedzanie miasta ułatwiają ukraińsko- i angielskojęzyczne drogowskazy turystyczne. Spod ratusza na lwowskim Rynku można wyruszyć na wycieczkę po mieście w wagonikach turystycznej kolejki. Do dyspozycji turystów są słuchawki i tłumacz, również w języku polskim. Widać, słychać i czuć, że miasto mocno otworzyło się na turystów.

Polskie sentymenty

Zwiedzając miasto, odniosłem wrażenie, że wielowiekowe, polskie dziedzictwo we Lwowie wciąż jeszcze bywa dla Ukraińców przytłaczające. Jeśli ukraiński przewodnik oprowadza po mieście, akcentując wątki niemieckie, austriackie czy ormiańskie, marginalizując równocześnie wątki polskie, trudno uznać to za przypadek lub przejaw niekompetencji. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość i zauważyć, że z kolei z polskiej strony zdarzają się mało kurtuazyjne odzywki w rodzaju "Lwów to jest przecież polskie miasto", co godzi we wrażliwość gospodarzy i zakłóca klimat wzajemnych relacji.

Tendencję do "równoważenia" elementów polskich w wielokulturowej historii Lwowa widać też w wydanych oficjalnie przewodnikach. M.in. z tego powodu najwięcej pracy mają lwowscy przewodnicy o polskich korzeniach, a także ci Ukraińcy, którzy bez kompleksów i retuszu opowiadają naszym rodakom o wielokulturowej przeszłości Lwowa.

Ale i na tym drażliwym polu wiele zmieniło się już na lepsze. Cenne jest to, że coraz więcej Ukraińców rozumie, iż polskie sentymenty nie stanowią zagrożenia dla ukraińskości Lwowa, mogą być natomiast źródłem dochodów lwowskich hotelarzy, restauratorów i organizatorów wydarzeń artystycznych.

"Jeśli chcemy, żeby zostawili u nas pieniądze, musimy im dać to, po co przyjechali" - zapewne taką maksymą kierują się właściciele komfortowego hoteliku "Vintage", który gościł dziennikarzy z Polski.

Przemiła obsługa, czysto i przytulnie, smaczna kuchnia. A w estetycznie urządzonych pokojach ciekawostka. Na ścianach unikalne fotografie z okresu II Rzeczypospolitej, z podpisami również w języku polskim.

Lwów się zmienia. Lwów patrzy na Zachód. Lwów otwiera się na świat i chce zarabiać na turystyce. Czy Ukraińcom uda się przyciągnąć do Lwowa więcej gości z Polski? Wszystko w rękach gospodarzy. Jeśli wykorzystają siłę sentymentów i nie przesadzą z cenami, tak jak podczas Euro 2012, lwowscy hotelarze i restauratorzy powinni spać spokojnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24