Huta szkła w Tarnowcu upada. Ponad sto osób straci pracę

Spółka nie ma pieniędzy ani na kontynuowanie produkcji, ani na wypłaty dla hutników. Pracę traci 141 osób. Zakład był największym pracodawcą w gminie. I jednym z ostatnich w regionie, produkujących szkło ręczne.

Dobiła nas podwyżka gazu

Właściciel huty w Tarnowcu to notowana na giełdzie spółka Makora Krośnieńska Huta Szkła. To jej jedyny zakład produkcyjny, Makora kupiła go w styczniu ub. roku od Inco Veritas.

Bogdan Kasprzyk, prezes Makory, twierdzi, że problemy w hucie Tarnowiec zaczęły się po tym jak na początku kwietnia w ramach outsorcingu przekazali pracowników wrocławskiej firmie. Nie ukrywa, że takie zatrudnienie pracowników było formą szukania oszczędności.

- Wcześniej radziliśmy sobie, ale produkcja szkła wiąże się z dużym zużyciem gazu, to blisko połowa kosztów produkcji - mówi. - Mimo, że korzystamy z gazu z odwiertu lokalnego, gdzie koszt wydobycia metra sześciennego wynosi 32 gr, płacimy stawki kilka razy większe. W marcu PGNIG podniosło nam ceny z 1,15 zł na 1,35 zł. Interweniowałem u polityków, pisma słał prezydent Krosna. Bez skutku. Ta podwyżka nas dobiła.

Współpraca z firmą zewnętrzną okazała się niewypałem. Pracownicy pieniądze dostali w terminie tylko w pierwszym miesiącu. W czerwcu (wypłata za maj miała być do 10.) Spółka nie wywiązała się ze swojego zobowiązania.

- Umowa była taka, ze najpierw oni wypłacają wynagrodzenia, a potem mu przelewamy pieniądze - mówi Kasprzyk.

Dodaje, że nie było podstaw, by to huta zapłaciła ludziom.

Pouciekali na zwolnienia

Hutnicy pierwszy raz spotkali się z sytuacją, że nie dostali pieniędzy za pracę. Część poszła na zwolnienie lekarskie. Inni, nie widząc szans na odzyskanie pieniędzy, złożyli wypowiedzenia, żeby szukać roboty gdzie indziej. Tak jak Paweł Musiał, który jako hutnik przepracował w tarnowieckim zakładzie 12 lat.

- Nie dostałem wypłaty i nie miałem z czego utrzymać rodziny - mówi.

Prezes Kasprzyk twierdzi, że reakcja hutników była dla niego zaskoczeniem.

- Już po kilku dniach od terminu wypłaty zaczęli przynosić zwolnienia. Prosiłem, żeby do końca czerwca wykazali cierpliwość. Ale w ciągu miesiąca na chorobowe poszły 33 osoby.

Huta rozwiązała umowę z wrocławską firmą i od lipca ponownie przejęła załogę. Tyle, że - jak twierdzi prezes - absencja pracowników nie pozwoliła zrealizować zamówień.

- Na czerwiec mieliśmy zlecenia na ponad milion zł. Na lipiec na 800 tys. zł. A ja uzbierałem pracowników tylko na jedną zmianę, tylko w czerwcu straciliśmy 600 tys. zł. szkoda, bo zawarliśmy wcześniej ugodę z z PGNiG i była szansa na spłatę długu.

W lipcu nie było już pieniędzy ani na wypłaty, ani na rachunki za gaz. Wygaszono piece.

- Nie jestem w stanie regulować zobowiązań. Dlatego złożyłem wniosek o upadłość - mówi Kasprzyk.

Długi firmy to blisko 2 mln zł. Największy wierzyciel (1,3 mln zł) to dostawca gazu. 270 tys. zł huta winna jest ZUS-owi.

Zwolnienia w Tarnowcu już się rozpoczęły. Z informacji, jaką firma przekazała do urzędu pracy wynika, że wypowiedzenia otrzyma 112 osób. Odchodzą bez zaległych wynagrodzeń i bez odpraw. Muszą liczyć na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.

- My nie mamy pieniędzy - mówi Kasprzyk.

Wczoraj sąd podjął decyzję o zabezpieczeniu majątku huty i ustanowił tymczasowego nadzorcę, który oszacuje wartość zakładu. Na decyzję o ewentualnej upadłości ma dwa miesiące.