Właśnie zajada truskawki. - Proszę popatrzeć, jak delikatnie je bierze - pokazuje Teresa Żdan. (fot. Roman Kijanka)Trafiła do Andrzeja i Teresy Żdanów przed pięciu laty jako dwudniowy, ledwie żywy prosiaczek.
- Była przesłodkim paskowanym maleństwem, które za wszelką cenę trzymało się życia - wspomina właścicielka.
Dzisiaj Chrumka przebywa głównie w zagrodzie z racji nawyków, które odziedziczyła od strony ojca, potężnego odyńca z dolnośląskich lasów.
Zamiłowanie do przekopywania okolicy w poszukiwaniu smakołyków połączone z brakiem jakichkolwiek obaw w kontaktach z ludźmi zmusiły właścicieli świniodzika do trzymania go w zamknięciu. Inaczej nie ostał by się żaden warzywnik w okolicy. W zamian Chrumka ma zagrodę z wygodami i dostęp nawet do egzotycznych rarytasów.
Dorastała w leśniczówce
- Była taka fajna, śliczna i ledwie żywa - wspomina pierwsze chwile z Chrumką Teresa Żdan. - Karmiłam ją rozcieńczonym mlekiem z butelki. Dodawałam mielone orzechy, słonecznik, albo kaszki dla niemowląt. Bardzo chciała żyć, może dlatego pozbierała się, zaczęła rosnąć. Wszędzie było pełno tego malucha, a nas zaczęła traktować jak rodzinę.
Żdanowie mieszkali wtedy na Dolnym Śląsku. Andrzej, zawodowy wojskowy, przez ponad 20 lat był dowódcą specjalnej jednostki komandosów. Po skończeniu służby komandos z wysokim oficerskim stopniem zaplanował, że zostanie leśnikiem. Skończył szkołę i Żdanowie zamieszkali w leśniczówce koło Bolesławca.
Tam trafiła do nich Chrumka. Wychowywała się w towarzystwie koni, kotów, towarzyszyła pracownikom leśnym, albo razem z właścicielami szła na jagody czy grzyby, pojawiała się wśród grzybiarzy.
- Potem opowiadali o swoim zdziwieniu, gdy znikąd wyrastał przed nimi dzik. Ale wystarczyło zawołać Chrumka, by dzik okazał się lgnącym do ludzi stworzeniem o pokojowych zamiarach - wspomina właścicielka.
W końcu ludzie przyzwyczaili się, że u leśniczego można spotkać żyjącego wolno świniodzika, a ona miała pełno miejsca do buszowania. Na noc zawsze wracała do leśniczówki.
Pożegnanie z lasem
Beztroskie życie dorastającej Chrumki zmieniło się, gdy jej właściciel przeszedł na emeryturę. Żdanowie musieli opuścić leśniczówkę. Poszukując miejsca do osiedlenia się, zdecydowali, że zamieszkają w Futorach koło Lubaczowa, rodzinnej wsi Andrzeja.
- Nie bardzo chcieliśmy ją brać ze sobą - opowiada właściciel. - Miejscowi hodowcy mogli ją wziąć, ale wtedy jej los byłby przesądzony. ZOO świniodzika nie chciało, więc z całym dobytkiem przyjechała do Futorów również Chrumka.
I tu skończyło się dla niej swobodne hasanie. Instynkt świni, wzbogacony domieszką dziczej krwi, ujawnił się w Chrumce, tworząc z niej zwierzę, które nawet dla zabawy może poczynić szkody w ogrodach i warzywnikach.
- Wybrała się raz pomiędzy gospodarstwa - wspomina właściciel. - Sześć godzin namawialiśmy ją, by wróciła. Nie pomogły łakocie. Nawet tabletka nasenna. Dopiero jak sama zdecydowała, że czas do domu, przyszła.
I tak Chrumka trafiła do zagrody. Już nie opuszcza gospodarstwa, ale resztę przywilejów zachowała, a nawet je poszerzyła.
Widać to po jej wyglądzie. Waży ponad 150 kilogramów, a w zagrodzie ma to, co lubi. Jest więc suche pomieszczenie, a zaraz obok sadzawka. Dookoła niej Chrumka narobiła mnóstwo błota. Gdy jest ciepło, chętnie w nim przesiaduje.
- Nawiązaliśmy współpracę z hurtownią. Warzywa i owoce, które już nie idą do sklepów, ona zjada. Dostaje jabłka, pomarańcze, banany. Mamy też swój sad - opowiada właścicielka.
Chrumka najbardziej lubi banany, a że są one dość tuczące, widać to po jej figurze.
Członek rodziny
Pupilek lubi ludzi, ale też ma swój charakterek - jak mówią właściciele. Karcić się nie da.
- Groźna nie jest, ale już sam widok podbiegającego do ludzi podobnego do dzika zwierzęcia budzi obawy. Ponadto Chrumka uwielbia ryć i niewiele ją obchodzi, że robi szkodę - opowiada właściciel.
- Ale myślę, że w swojej zagrodzie czuje się dobrze, bo nawet nie chce wychodzić. Jednak jak troszkę się podreperuję, to i zabawy jej nie braknie - zapewnia Andrzej, który obecnie przechodzi rehabilitację.
- A jakie były zabawy z końmi! - wspomina Teresa. - One i Chrumka przepadają za gruszkami. Mieliśmy ubaw, patrząc jak dwie duże klacze próbują przepędzić świnodzika spod gruszy.
Uratowany od śmierci osesek stał się jednym z członków rodziny. Podobnie traktowane są jeszcze dwie klacze rasy śląskiej oraz koty.
- Chrumka zostanie z nami do końca swoich dni, a ponieważ te zwierzęta są długowieczne, spodziewamy się, że przyniesie jeszcze dużo radości. I niczego jej nie braknie - zapewniają Żdanowie. - Dała nam tyle przeżyć i obdarzyła miłością taką bez stawiania warunków. Zasłużyła na godne traktowanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?
- Nowe wieści o tajemniczym ojcu dziecka Tomaszewskiej. Wygadała się bliska osoba
- Wszyscy patrzyli na wyeksponowane krągłości Romanowskiej. Projektant ocenia
- Wspólny występ Roksany Węgiel i Kevina Mgleja w cieniu tragedii. Znamy szczegóły