- Swoje słabe wystepy od początku sezonu tłumaczysza problemami ze sprzętem, choć wymieniłeś go prawie od zera. Jak to możliwe?
- Sam chciałbym to wiedzieć. W zimie zdecydowałem się na sporo zmian, m.in. na tunera. I najwidoczniej wybrałem źle, bo jestem zbyt wolny. To frustrujące, że wydajesz tyle pieniędzy, licząc, że to przyniesie efekt i nic nie wychodzi. Dlatego potrzebowałem tygodnia wolnego, żeby zacząć wszystko od nowa i z klubem zgodnie doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie jak nie wstąpię w meczu z Toruniem. Pojechałem do Szwecji i pożyczyłem trochę sprzętu, dzięki któremu zdobyłem parę punktów. Do Rzeszowa przywiozłem dwa silniki.
- Zdążyłeś je już przetestować. Jest szansa na lepsze występy?
-To sie okaże. Na treningu nie chodzi o to, żeby się ścigać, tylko, żeby wyczuć, co motor potrafi. Jeden silnik na pewno wróci do Anglii na poprawki, z drugiego jestem zadowolony. Testuję jeszcze silnik, który dostałem od klubu, a w przyszłym tygodniu dostanę kolejne dwa, które też będę chciał sprawdzić.
- A propos rozmów z klubem. W jakiej atmosferze przebiegają?
- Ja od początku byłem po prostu szczery. Wszyscy widzą, jakie mam problemy i jak bardzo staram się coś z tym zrobić. To nie jest tak, że do poprawienia jest jedna drobna rzecz, ja dosłownie muszę zbudować wszystko od nowa a to zajmie trochę czasu. Dlatego specjalnie przyjechałem do Rzeszowa na treningi już w czwartek, choć mam bardzo napięty grafik. Od poniedziałku śpię po parę godzin, latając między Anglią, Szwecją i Polską. Ale taką mam pracę, za to dostaję pieniądze i chciałbym, żeby kibice i klub byli ze mnie zadowoleni.
- Czy to, że musisz walczyć o swoje miejsce w składzie jest motywacją czy dodatkowym stresem?
- Szczerze mówiąc to dla mnie nieistotne. Nigdy nie musiałem w ten sposób walczyć o miejsce, ale jeśli taka jest wola menedżera, nie ma problemu. Wiem, że w polskiej lidze jest ogromna presja na wynik. Jeśli okażę się wystarczająco dobry, znajdę się w drużynie. Jeśli nie, wrócę do domu i nadal będę jeździł w Anglii i Szwecji.
- Myślisz, że w tym roku we Wrocławiu uda się wygrać? Ubiegłoroczne spotkanie pewnie długo śniło ci się po nocach...
- O tak (śmiech). W decydującym wyścigu zawiódł mnie silnik. Z każdym okrążeniem czułem, że słabnie i nic nie mogłem zrobić, a od moich punktów zależał wynik całego meczu. To był koszmar i mam nadzieję, że nie powtórzy się w tym roku. Jakie mamy szanse? Na papierze Wrocław jest teoretycznie słabszy, ale jeżdżą bardzo dobrze drużynowo. My musimy zrobić to samo. Każdy z nas, ze mną na czele musi wykonać swoją robotę.
- Myślisz, że ten trudny początek daje nadzieje na coś więcej niż play-offy?
- Piękno żużla i każdego sportu polega na tym, że niczego nie da się przewidzieć, bo forma zawodników jest zmienna. Play-offy są otwarte dla każdej drużyny i jeśli uda się do nich wejść, wszystko się może zdarzyć. Wcale nie jest powiedziane, że drużyny, które dominują teraz będą tak samo dobre pod koniec sezonu. Kiedy jeździłem w Częstochowie byliśmy najmocniejszą drużyną fazy zasadniczej, ale przegraliśmy w play-offach.To jest właśnie powód, dla którego ludzie lubią sport.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?