Na wesele wydajemy nawet 120 tys zł. Tak się bawi Podkarpacie

W 2011 r. w rzeszowskim urzędzie stanu cywilnego małżeństwo zawarło 1263 par, z czego 690 wzięło śluby konkordatowe. Średni przedział wiekowy wchodzących w związek małżeński to 25-30 lat. Największa, jak dotąd, różnica wiekowa narzeczonych wynosi 45 lat. Najstarsza osoba, która stanęła na ślubnym kobiercu to 100-letni rzeszowianin. Trzy lata temu w setną rocznicę urodzin ożenił się ze swoją długoletnią opiekunką.

Dla biznesu ślubnego po świętach wielkanocnych zaczynają się weselne żniwa. Będą trwały do września. Organizatorzy imprez stają na głowie, żeby spełnić wszystkie kaprysy młodych par. I rodziców.

Zastaw się, a postaw się

Sala 150-200 zł za osobę
Orkiestra 3-5 tys. zł
Alkohol 20 zł za butelkę (0,5l)
Kamerzysta+fotograf 4 tys. zł
Suknia z dodatkami 5 tys. zł
Kwiaty 1000 zł
Garnitur 2,5 tys. zł
Zaproszenia 5 zł sztuka
Autokar dla gości 2 tys. zł
Limuzyna ślubna 500-1000 zł
Stół z wiejskim jadłem 4 tys. zł

Całość na ok. 150 osób
40-60 tys. zł

Zasada jest jedna: ma być wystawnie i elegancko, nieważne za ile. Żeby spełnić marzenia o przyjęciu z bajki, młode pary biorą nawet kredyty i pożyczki na wesele. Spłacają z tego, co uda im się uzbierać w kopertach od gości. Przywiązanie do tradycji hucznych zabaw do białego rana sprawiło, że w ciągu ostatnich kilku lat Podkarpacie stało się regionem, w którym otwarto najwięcej sal weselnych w Polsce.

- Na północy i zachodzie kraju standardem jest wesele w zwykłej restauracji na 30-50 osób, bez orkiestry, raczej z DJ-em. U nas koniecznie musi być dworek mieszczący minimum 120 osób - opowiada Dominik Klich, konsultant ślubny z rzeszowskiej firmy "Złote obrączki". - Ostatnio organizowałem wesele córki prezydenta Kołobrzegu na ponad 150 osób, na które ściągałem orkiestrę z Rzeszowa. Goście byli w szoku, że u nas takie imprezy odbywają się co weekend od maja do września - zdradza.

Wesele także w niedziele

O tym, jak prężnie kręci się podkarpacki biznes ślubny świadczą terminy, a właściwie ich brak. Salę trzeba rezerwować minimum z 1,5-rocznym wyprzedzeniem, najbardziej rozchwytywane orkiestry nawet z dwuletnim. Takie obłożenie sprawiło, że młodzi decydują się na wesela nawet w niedzielę lub święta wypadające w inne dni niż sobota, np. 15 sierpnia.

Przez ślubne szaleństwo to, co kiedyś było uważane za ekskluzywne, np. kwartet smyczkowy grający "Ave Maria" w kościele, stół dworski (chłopski) z regionalnym jadłem, fontanna czekolady lub tort nawiązujący do zainteresowań młodych stały się dziś standardem. Teraz narzeczeni szukają czegoś ekstra. Na przyjęcie ściągają znanych kabareciarzy, tancerzy ognia, zaskakują chińskimi lampionami i fotobudkami, w których goście mogą sobie robić zabawne zdjęcia.

Gotowanie w ciekłym azocie

Prześcigają się też w pomysłach na wyszukane menu i scenariusz imprezy. - Wjazd płonącego dzika, podobnie jak powitanie młodych i gości przez rycerzy na koniach, którzy odgrywają scenę mini-walki to już żadna atrakcja - twierdzi Jacek Grzegorzak z zamku Dubiecko nad Sanem. - Prawdziwą nowością jest kuchnia molekularna, wykorzystująca elementy eksperymentu fizycznego, np. z użyciem ciekłego azotu - dodaje.

Pary, które decydują się na takie show, muszą liczyć się z wydatkiem 6 tys. zł. Z kolei ci, którym marzy się modne garden party na pałacowym dziedzińcu powinni uwzględnić w budżecie dodatkowe 15 tys. zł na wynajęcie i rozstawienie dużego namiotu. Ponadto płacimy za wyżywienie i obsługę gości. Takie wesele może kosztować nawet 120 tys. zł.

- Wbrew pozorom nie brakuje par, które są gotowe tyle wydać. Pamiętam pana młodego, który na swoje garden party postanowił skoczyć na spadochronie z bukietem kwiatów dla żony - uśmiecha się Dominik Klich. - W końcu czego się nie robi, żeby zaskoczyć gości i sprawić, żeby i oni na całe życie zapamiętali ten wyjątkowy dzień - dodaje.