Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczny telefon. Policjant pomógł uratować dziecko [NAGRANIE ROZMOWY]

Ewa Gorczyca
Podkomisarz Marek Śliwiński.
Podkomisarz Marek Śliwiński. Tomasz Jefimow
Podkomisarz Marek Śliwiński z Krosna odebrał dramatyczny telefon matki, której synek zakrztusił się cukierkiem. Jego instrukcje, jak udzielić pierwszej pomocy, pomogły uratować dziecko.

Marek Śliwiński, funkcjonariusz Komendy Miejskiej Policji pełnił służbę dyżurnego na stanowisku kierowania. Przed godz. 15 zadzwonił telefon alarmowy.

- Moje dziecko się krztusi, ma cukierka w gardle - krzyczała do słuchawki przerażona kobieta.

- Słyszałem w jej głosie panikę i strach - mówi Śliwiński. - Mogłem sobie wyobrazić, co czuła. Sam mam małego synka i wiem, co przeżywają rodzice w sytuacji zagrożenia życia dziecka.

Zorientował się, że trzeba działać szybko. W pierwszej chwili od roztrzęsionej ze zdenerwowania matki trudno było dowiedzieć się skąd dzwoni. Dlatego policjant najpierw powiedział, jak udzielić dziecku pierwszej pomocy, a potem zapytał o adres.

Funkcjonariusz krok po kroku instruował kobietę, jak ułożyć dziecko i jakie czynności wykonać.

Posłuchania nagrania rozmowy:

Pobierz plik 2012-03-12_rozmowa_dyzurnego.mp3

- W międzyczasie kolega, który dyżurował razem ze mną, dzwonił na pogotowie, żeby wysłano tam karetkę - relacjonuje.

Na szczęście kobieta nie była w domu sama. Był też jej mąż, któremu przekazywała polecenia policjanta.

- Kilka razy powtarzałem, co mają robić, jak ułożyć dziecko, w które miejsce uderzać. Dopytywałem czy chłopczyk oddycha, starałem się uspokoić zdenerwowaną matkę - opowiada policjant.

Po kilku minutach niespełna trzyletni Mikołaj przestał się dusić.

- Chyba jest już dobrze - w głosie matki Śliwiński usłyszał ulgę.

- Ja też odetchnąłem - przyznaje podkomisarz. - Powiedziałem tej pani, że mimo wszystko karetka jest już w drodze, ustaliłem jak ma bez przeszkód trafić na miejsce.

Mieszkanka Iwonicza była zaskoczona, gdy na koniec rozmowy dowiedziała się, że dodzwoniła się na policję a nie pogotowie.

- O Boże, ja przepraszam - usprawiedliwiała się. - Nie szkodzi - odpowiedział z uśmiechem Śliwiński. - Jeżeli z synkiem jest w porządku, to ja się bardzo cieszę.

Mikołajek już oddychał, gdy pogotowie przyjechało ma miejsce. Został w szpitalu na obserwacji, ale badania nie wykazały u niego żadnych niepokojących dolegliwości. Następnego dnia mógł wrócić do domu.
- Dziś rozmawiałem z jego mamą. Jest szczęśliwa, że wszystko dobrze się zakończyło. Cieszę się, że pomoc była skuteczna. Choć nie uważam, żebym zrobił coś nadzwyczajnego - mówi Śliwiński.

Jak podkreśla, każdy policjant powinien wiedzieć jak udzielić pomocy ratującej życie. Bo często mundurowi mogą znaleźć się w sytuacjach, gdy tę wiedzę muszą zastosować. Czasem też zdarza się, że w nerwach ludzie mylą numery i zamiast na 999 dzwonią po ratunek i pomoc medyczną na 997.

- Skąd wiedziałem, co robić? W ciągu 16 lat pracy przechodziłem wiele kursów. Przydała się wiedza z niedawnego, profesjonalnego szkolenia w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie - mówi Śliwiński. - Poza tym, sam mam dwójkę dzieci. Mój młodszy synek jest w podobnym wieku jak ten chłopczyk. Też kiedyś się zakrztusił. Wiedziałem jak zareagować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24