Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spotkali się i zagrali po 29 latach! Czy to powrót rzeszowskiej grupy RSC?

Janusz Pawlak
Pamiątkowa fotka zrobiona przed koncertem w klubie Pod Palmą. Od lewej:  Andrzej Wiśniowski, Wiesław Bawor, Wiktor Kucaj, Zbigniew Działa (z przodu), Michał Kochmański, Krzysztof Dziuba, Andrzej Szczypek, Piotr Spychalski.
Pamiątkowa fotka zrobiona przed koncertem w klubie Pod Palmą. Od lewej: Andrzej Wiśniowski, Wiesław Bawor, Wiktor Kucaj, Zbigniew Działa (z przodu), Michał Kochmański, Krzysztof Dziuba, Andrzej Szczypek, Piotr Spychalski. Krzysztof Kapica
Na początku lat 80. byli jedną z najlepszych rockowych kapel w Polsce. Po 29 latach spotkali się na scenie i zagrali koncert, by pomóc choremu koledze. Co robili przez ten czas?

Przed paroma tygodniami Andrzej Szczypek obudził się w nocy zlany potem. Śniło mu się, że ktoś zakłada mu na plecy gitarę i wypycha na scenę. Mówi, by grał. A on zapiera się, nie chce, boi się. Sen się skończył. Niebawem okazało się, iż Szczypek będzie musiał zagrać. Na jawie!

- Od tej koszmarnej nocy minęło pewnie kilkanaście dni, gdy zadzwonił do mnie wokalista Zbyszek Działa. Powiedział, że 25 lutego RSC gra koncert w Rzeszowie w klubie Pod Palmą - wspomina Szczypek, pierwszy gitarzysta basowy kapeli RSC. - Dodał, że mają być wszyscy ludzie z pierwszego składu zespołu, z początku lat osiemdziesiątych. Ucieszyłem się ogromnie, ale miałem obawy, czy dam radę. Tyle lat nie miałem gitary w rękach...

Posłuchaj jak po 30 latach brzmi RSC

Koncert dla Maćka

Okazją do skrzyknięcia się ludzi z RSC był organizowany w klubie Pod Palmą koncert charytatywny - Help Maciek. Rzeszowscy muzycy rockowi postanowili wesprzeć finansowo swojego kolegę Maćka Miernika (rzeszowianina, muzyka m.in. kapeli Aurora), który w USA zmaga się z chorobą nowotworową.

W rockowym graniu Pod Palmą zdecydowały się uczestniczyć najlepsze kapele rzeszowskiej sceny rockowej lat 80., a więc 1984, Wańka Wstańka i Aurora.

Byli też zaproszeni goście: członkowie ustrzyckiego KSU oraz Maciej Maleńczuk, Jacek Bieleński i grupa Made In Poland, w której składzie grają również muzycy z Rzeszowa.

Występ RSC miał być hitem wieczoru.

- Chcieliśmy, aby RSC pokazało się w swoim "historycznym" już dzisiaj składzie, dokładnie takim z przed 30, 29 lat. Z gitarzystą Andrzejem Wiśniowskim, kiedy kapela odnosiła największe sukcesy - mówi Jacek Pałys, jeden z organizatorów koncertu, muzyk Aurory.

A taka sztuka nie udała się nigdy i nikomu. Tym razem załoga RSC miała się pojawić w komplecie: odsuwając na bok niegdysiejsze pretensje, spory itd.

RSC, RSC, RSC…

Historia rzeszowskiej kapeli RSC zaczęła się na początku lat 80. Zespół założyli studenci rzeszowskich wyższych uczelni. I było jak w bajce.

Wielkiej kariera chłopaków z prowincji - szybki, ogromny sukces, zachwyty krytyków, uwielbienie publiczności. W roku 1982 grupa występowała na festiwalu w Jarocinie, gdzie zajęła drugie miejsce. To dało jej możliwość rejestracji kilku utworów dla Polskiego Radia (m.in. "Życie to teatr"), co było w tamtych czasach najlepszą przepustką do świata show biznesu.

- Graliśmy wtedy mnóstwo koncertów. Jeździliśmy po całej Polsce. Pieniędzy wielkich nie zarabialiśmy. Było na piwo…Czasem wręcz byliśmy głodni. Ale muzyka dawała nam ogromnie dużo radości - wspomina Michał Kochmański, perkusista RSC.

Rok później RSC było już gwiazdą Jarocina.

- W tamtych czasach muzyczne gusty kreowała radiowa "Trójka". Jeśli Marek Niedźwiecki lub Piotr Kaczkowski powiedzieli, że coś jest ok., można było być spokojnym o popularność, a my podobaliśmy się w "Trójce" - wspomina Zbigniew Działa, wokalista i autor tekstów.

Ważną datą w historii zespołu był rok 1983. Nakładem Polskich Nagrań ukazał się album "RSC" (opatrzony dodatkową nazwą "fly rock", która na dobre przylgnęła do zespołu), z takimi przebojami jak "Kradniesz mi moją duszę", czy "Na długie pożegnania". Na kasecie "RSC", wydanej prze firmę VEGA, znalazły się dwa inne hitowe utwory kapeli: "Maraton rockowy" i "Muzyka semaforów").

W tym tak dobrym czasie dla zespołu roku z kapelą rozstał się Andrzej Wiśniowski, kompozytor prawie wszystkich przebojów RSC. Sam zespół się rozwiązał.

Jak potoczyłaby się dalej błyskotliwa kariera zespołu z Rzeszowa, gdyby nie roszady kadrowe?

Jedno jest pewne. Późniejsze dokonania kapeli, która w różnych składach osobowych jeszcze parokrotnie dawała znać o sobie koncertami i nagraniami płyt, nie nawiązały już do tamtych sukcesów.

Ćwiczenie głosów i instrumentów

Przed koncertem po prawie 30 latach tremę mieli wszyscy. Chcieli dobrze wypaść. - Wiśniowski solówki ćwiczył intensywnie - mówił z uśmiechem jeden z członków kapeli. Przecież przez lata, które upłynęły od czasów ich największych sukcesów, każdy miał swoje życie i to niekoniecznie związane z muzyką.

Wiesław Bawor (skrzypce) rok temu wrócił do Polski po 18 latach pobytu w Izraelu. Ma nadzieję, że zostanie w kraju już na stałe. Zajmował się pracami remontowo-budowlanymi, na instrumencie grywał tylko dla siebie. Kawaler w związku. Mieszka w Nowym Sączu. - Z dawnych lat został mi tylko ten sam kolor włosów - mówi z uśmiechem.

Zbigniew Działa (wokalista, autor tekstów), absolwent rzeszowskiej Filii UMCS, jest właścicielem biura rachunkowego. Z twórczością artystyczną nigdy się nie rozstawał. Ma w domu studio nagrań, realizuje własne projekty. Przygotował np. piosenki dla dzieci, które kiedyś śpiewał z zespołem Parametr. Ma żonę, dwoje dzieci, mieszka w Jarosławiu.

- Czas pokaże, czy nasze spotkanie będzie początkiem jakieś dalszej historii. Pomysły są - przyznaje Zbyszek.

Michał Kochmański (perkusja) 12 lat uczył w szkole muzycznej w Łańcucie. Teraz wozi do szkoły muzycznej dwóch synów. Gra nadal na perkusji (tam gdzie płacą). Żonaty, czworo dzieci, mieszka w Żołyni. - Muzyka RSC jest czymś wspaniałym. Odczułem ogromną moc w zespole - zachwyca się Michał.

Wiktor Kucaj (instrumenty klawiszowe) ukończył studia wyższe: prawo i politologię, rozpoczął studia doktoranckie w UMCS w Lublinie. Teraz jego główną pasją jest nauka. Był jednym z trójki "starych" muzyków RSC (obok Działy, Spychalskiego), którzy reaktywowali kapelę w 1993 roku. Żonaty, troje dzieci, mieszka w Łańcucie.

- Instrumenty klawiszowe były zawsze bardzo mocną stroną RSC. One i skrzypce wyróżniały nas na polskiej scenie rockowej - mówi klawiszowiec.

Piotr Spychalski (keyboard) właśnie wyjeżdża na Bliski Wschód. Od sześciu lat żyje z grania na statkach wycieczkowych. Nie był tylko na Bora-Bora, Hawajach i Wyspach Wielkanocnych. Ma za sobą pracę w Teatrze Rozrywki w Chorzowie i warszawskim musicalu Metro, gdzie w orkiestrze u Janusza Stokłosy zagrał 300 show. Mieszka w Łańcucie. Kupił dom w Łopuszce Wielkiej. Związany z życiową partnerką.

- Choć gram w zespole na klawiszach, moim ulubionym instrumentem jest fortepian - przyznaje.

Andrzej Szczypek (gitara basowa) zdał do szkoły muzycznej na kontrabas. W kieszeni ma jednak dyplom Politechniki Rzeszowskiej, wydziału elektrycznego. Po rozstaniu z kapelą zajmował się realizacją dźwięku w studiu nagraniowym. Teraz pracuje w firmie Bury Technologies w Mielcu. Żonaty, trzy córki, mieszka w Rzeszowie.

Dziś wspomina, że często to on musiał realizować koncerty RSC, bo akustycy nie lubili ich nagłaśniać ze względu na skomplikowany zapis.

Andrzej Wiśniowski (gitara, kompozycje) to uznana postać rzeszowskiej sceny rockowej. Ma dyplom szkoły muzycznej i studiów wyższych. Właściciel studia nagrań ("RSC"), w którym w drugiej połowie lat 80. powstały kultowe płyty m.in. KSU, Izraela, Armii, a także Wańki Wstańki i 1984. Prowadzi RSC Studio zajmujące się m.in. nagłośnieniem i oświetleniem imprez i rejestracją nagrań. Dwoje dzieci. Mieszka w Rzeszowie.

- Kiedyś mówiłem, że nie ma takich pieniędzy, które przekonałyby mnie do zagrania w RSC. Pod Palmą zagrałem za darmo, dla ratowania życia - mówi Andrzej.

* * *

Nim RSC rozpoczął występ Pod Palmą, publiczność odśpiewała zespołowi "Sto lat". Przed pierwszym numerem basista Andrzej Szczypek szukał nerwowo ściągi z zapisem nutowym, którą sobie przygotował. W zamieszaniu zostawił ją za kulisami.

Gdy zabrzmiała muzyka, było już znakomicie. Zagrali z impetem i świeżością, a zarazem dbałością o aranżacyjne szczegóły. Jak za najlepszych czasów RSC ze sceny popłynęły wielkie przeboje: "Kradniesz mi moja duszę", "Życie to teatr" i "Maraton rockowy".

Czy to powrót RSC?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24