Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura o cmentarz w Palikówce. Nieboszczyki tutaj będą pływać?

Andrzej Plęs
- Nieboszczyki będą tu pływać - denerwują się w Palikówce. Na zdjęciu fragment terenu przeznaczonego na cmentarz. Tak zwykle wygląda w czasie roztopów i ulewy.
- Nieboszczyki będą tu pływać - denerwują się w Palikówce. Na zdjęciu fragment terenu przeznaczonego na cmentarz. Tak zwykle wygląda w czasie roztopów i ulewy. Archiwum
Na prywatnych gruntach w Palikówce k. Rzeszowa ma powstać cmentarz. Kto to wymyślił? Dlaczego nie pytano właścicieli? No i wreszcie - czy na tak mokrym terenie powinno się grzebać zmarłych?

Nieboszczyka trzeba będzie zakopać na 2,5 metra głęboko, bo jak będzie płycej, to w końcu wypłynie. Tak tu mokro - mówią w Palikówce pod Rzeszowem.

A jeszcze przed rokiem sugerowali władzy gminnej, że przecież władza ma swoje własne, gminne tereny, bliżej planowanej autostrady, gdzie nikt nie będzie się chciał budować, i suche w dodatku.

To ktoś uparł się, że cmentarz powinien być na tych prywatnych gruntach, bliżej zabudowań mieszkalnych. I bliżej kościoła, więc niektórzy w Palikówce mówią, że to pomysł księdza proboszcza, któremu nie będzie się chciało chodzić za trumną 1200 metrów aż pod autostradę, więc przeforsował pomysł, że cmentarz bliżej, na prywatnych gruntach ma być.

I kiedy ludzie w Palikówce zobaczyli gminny pan zagospodarowania przestrzennego, to niektórych szlag trafił, że postanowiono ich uszczęśliwić cmentarzem.

Najbardziej trafił tych, na gruncie których cmentarz ma powstać. I tych, którym plan zabiera ziemię pod drogę dojazdową do nekropolii. I jeszcze tych, których grunty znalazły się w strefie ochronnej wokół cmentarza, bo ani jej siać, ani orać, ani się na niej zbudować nie wolno.

A najgorsze jest to - mówią - że nikt ich o zgodę nie pytał. Po prostu urząd gminy objawił plan zagospodarowania przestrzennego i dopiero wtedy dowiedzieli się, że na ich ojcowiźnie będą groby.

Kto to wymyślił?

Palikówka pękła na pół, kiedy przed dekadą lokalizowano tu kościół. Jedna z parafianek ofiarowała za darmo pod świątynię swoje prywatne 2 hektary, ale część parafian uznała, że kościół na peryferiach się nie godzi i doprowadziła do wykupienia gruntu w sercu miejscowości.

Zaczęły się spory o przykościelny parking, przykościelne drogi, niektórzy ze złości, z protestu, albo z przyzwyczajenia dalej jeździli do kościoła w pobliskim Strażowie, do Łąki, albo i do Krasnego.

Spory nieco przygasły na kilka lat i odżyły na okoliczność cmentarza. Bo już przed rokiem poszło w świat, że władze gminy zamierzają Palikówce zorganizować cmentarz. Też na prywatnych gruntach.

- Pisaliśmy do urzędu gminy protesty zbiorowe i indywidualne, nikt nigdy nie otrzymał na nie odpowiedzi - oburza się Anna. - Wskazywaliśmy na inną lokalizację, na gruntach gminnych, suchych, blisko autostrady. Na to odpowiedzi też nie było.

I w ogóle przez kilka miesięcy była cisza, aż tu nagle przy okazji sołeckich wyborów z początkiem lutego mieszkańcom Palikówki objawiono plan zagospodarowania przestrzennego.

Z cmentarzem na półtora hektara, nieopodal domów mieszkalnych, na gruntach prywatnych. I ze strefą ochronną wokół tak na 150 metrów od granic nekropolii.

Też na prywatnej ziemi. I z drogą dojazdową. Na ziemi prywatnej, a jakże. W Palikówce znów się zagotowało. I to tak mocno, że teraz nikt nie chce przyznać się do autorstwa pomysłu.

- Nie ma sensu zagłębiać się w to, czyja to inicjatywa, bo to wszystko jest na etapie sugestii - tłumaczy Alfred Maternia, wójt Krasnego. I dodaje, że proponowana lokalizacja cmentarza jest cokolwiek nieszczęśliwa ze względów sanitarno-epidemiologicznych, bo teren jest nisko położony i bardzo mokry.

Architekt?

Protestujący mówią wprost, że władza by czegoś takiego nie wymyśliła, że to musiał być pomysł księdza proboszcza.

- Była taka propozycja jeszcze kilka lat temu, sami parafianie chcieli tego cmentarza - potwierdza ks. Wiesław Gawełda. - Owszem, to była moja inicjatywa, ja poddałem ten pomysł, samorząd ujął to w planach, cześć parafian pomysł zaakceptowała, a część jest przeciwna. Bo jak już plan zagospodarowania, to dobrze byłoby ten cmentarz na nim umieścić, zamiast później plany przerabiać.

Tylko okazuje się, że pomysł części chętnych zlokalizowano na ziemi tych niechętnych. A do autorstwa lokalizacji już nikt się nie przyznaje. Tylko w urzędzie gminy podpowiadają, że pewnie ksiądz dogadał się z tym, który projektował plan. I tak jakoś wyszło...

- Niepojęte, jak ksiądz albo rada parafialna mogą decydować o cudzej własności - denerwuje się Jan Szpara, któremu pomysł "urwał" kawałek ziemi pod drogę dojazdową do planowanego cmentarza.

Z początkiem lutego na zebraniu wiejskim Palikówka wybrała sobie sołtysa i podczas tego samego zebrania ogłoszono o cmentarnych planach. Nowa pani sołtys jest jak najbardziej za. Także jeśli chodzi o miejsce jego usytuowania.

- Bo tym, co zbierają podpisy pod protestem, nie pasuje patrzeć z balkonu na cmentarz, albo nie pasuje droga - oświadcza twardo Zofia Szubart. - Były badania geologiczne i architekt wymyślił, że to najlepsze miejsce. A na zebraniu nikt nie protestował. Ci, na których gruntach cmentarz ma być, też nie protestowali. Zresztą na zebraniu ich nie było. I na co oni teraz zbierają podpisy?

- A czego się spodziewać po pani sołtys - Jan Szpara trzęsie się z nerwów. - Jest skarbniczką u księdza proboszcza.

Po wsi zaczęli krążyć lobbyści obu grup. Jedni zbierali podpisy pod protestem, drudzy namawiali do cmentarnego pomysłu.

Czyj ten cmentarz

"Nic o nas bez nas" - zdecydowała część parafian. I nic bez nas na naszej ziemi. Nie mogli dowiedzieć się, kto im wymyślił cmentarz, na jakiej zasadzie wskazano prywatny grunt, jakim prawem zamierzają ich wywłaszczać z ojcowizny i ile w ogóle zamierzają im zapłacić za wywłaszczone ziemie.

- O tym, że podobno przeznaczyłem swoją działkę pod cmentarz, dowiedziałem się od kolegi, który uczestniczył w zebraniu - nie wytrzymuje Witold Dubiel. - Gdyby ktoś mnie zapytał o zdanie, to bym go poinformował, że ta działka już nie jest moja. Pomysłodawcom nie chciało się tego sprawdzić. Ale pod drogę do cmentarza chcą mi jeszcze wziąć kawałek działki, na której stoi mój dom! I za progiem będę mi przechodzić kondukty pogrzebowe?

Wściekły pojechał do urzędu gminy, poprosił o mapki, odczekał 2 godziny, zapłacił i uwierzył dopiero wtedy, kiedy zobaczył na papierze, że mu cmentarz pod oknem planują.

I kto to są ci ONI? Bo niby czyj ma być ten cmentarz? Parafialny czy komunalny? Tego nie jest pewien ani wójt ani ksiądz proboszcz.

- Ja nie wiem, jak to będzie - mówi ostrożnie ks. Gawełda.

Protestujący już mają koncepcję: gmina wykupi teren, zapłaci odszkodowania właścicielom, urządzi cmentarz, a potem przekaże go parafii.

Mają już doświadczenia z majątkiem kółka rolniczego w Palikówce, które sprzedano za kilkadziesiąt tys. zł i pieniądze - na wniosek części parafian - przeznaczono na kościelne witraże. Czemu druga część parafian mocno, choć bezskutecznie się sprzeciwiała.

- A tam! Już po wsi głoszą, że jak Rzeszów wchłonie Krasne, to do Palikówki będą zwozić wszystkich zmarłych z Rzeszowa - kpi ks. Gawełda. - Albo mówią, że jak powstanie cmentarz, to i spalarnia będzie i wiatr będzie na nich popiół nanosił.

Wójt Materia nie wyobraża sobie, by budżet gminy musiał sfinansować cmentarz komunalny.

- Nie mam pieniędzy na odszkodowania za zajęte grunty - uprzedza. - Zresztą nie mam żadnej uchwały rady, żeby miał być komunalny, choć pewnie parafia chciałaby komunalnego. Bo ktoś musi ponosić koszty budowy i utrzymania.

Bunt parafialny

Protestujących mniej obchodzi, czyj ma być cmentarz. Ważniejsze - gdzie.

- Miałam plany, co do mojej ziemi i nagle okazuje się, że znalazła się w tej 150-metrowej strefie ochronne - mówi pani Krystyna. Nazwiska nie poda, bo ksiądz proboszcz uczy jej dzieci religii.

Opowiada, że jednego dzieciaka nie dopuścił do bierzmowania tylko dlatego, że chłopak pobierał nauki i spowiadał się w innej parafii. To co może zrobić dzieciom, których rodzice jawnie sprzeciwiają się jego pomysłom?

- Jak mi zabiorą ten grunt, to nic na nim nie będzie można robić. I nikt go ode mnie nie kupi. Po co mi taka ziemia?

Po "wyborczym" zebraniu wiejskim najbardziej zdesperowani zaczęli zbierać podpisy pod protestem. Na 900 uprawnionych w Palikówce, zebrali ze 300 podpisów.

- Nie wszyscy niezadowoleni się podpisali - zaznacza pani Krystyna. - Wie pan, dzieci na religii, albo ktoś z rodziny w urzędzie gminy pracuje... Mówili, że przeciwni są, ale się nie podpiszą.

Tych, co mieliby stracić grunty, jest zaledwie kilkanaście rodzin, a podpisały się trzy setki ludzi. Nie chcą, żeby woda z mocno podmokłego terenu przyszłego cmentarza spływała im pod domy.

Już spływa, ale przynajmniej nie jest cmentarna. Niektórzy nie chcą mieszkać koło nekropolii. A wszystkich wkurza, że ani władza, ani proboszcz nie pytał o zdanie.

- To część parafian tego chciała, ja tylko byłem wyrazicielem ich woli - tłumaczy ks. Gawełda. - Ale nic wbrew ludziom. To nie będzie tak, że wszyscy będą się kłaść w proteście na drodze, a ja będę po nich przechodził. Tylko niech mi za pięć lat nikt znów nie suszy głowy, że nic nie robię w kwestii cmentarza.

Protestujący mówią, że suszenia bardziej wymagają tereny w Palikówce. A księdzu nie wierzą: - Mówi jedno, a w niedzielę na mszy kazał się modlić o cmentarz we wsi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24