Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemyślanie: jesteśmy gnębieni za dokarmianie zwierząt

Norbert Ziętal
Stołówka zwierząt. O nią rozpętała się kłótnia na ul. Kruhelskiej w Przemyślu.
Stołówka zwierząt. O nią rozpętała się kłótnia na ul. Kruhelskiej w Przemyślu. Archiwum mieszkańców
W czasie srogich mrozów mieszkańcy ul. Kruhelskiej w Przemyślu zaczęli dokarmiać dzikie zwierzęta. Ktoś na nich doniósł, interweniowała straż miejska. - To po co te wszystkie apele o konieczności pomocy zwierzętom podczas zimy? - dziwią się mieszkańcy.

Kruhelska znajduje się na obrzeżach Przemyśla. Położona jest na stromym wzgórzu. Z wąskiej korzystają niemal wyłącznie mieszkańcy. Na początku lat 80. ub. wieku, po obfitych ulewach i osuwaniu się ziemi, mieszkańcy zaczęli sadzić drzewa. Po latach wyrósł zagajnik. Upodobały go sobie zwierzęta, które w zimie podchodzą tutaj z podmiejskich lasów.

- Gdy nastały srogie mrozy ludzie zaczęli dokarmiać zwierzęta. Wysypywali jabłka, zboże, orzechy i podobne rzeczy. Przychodziły sarenki, ale też i dziki - wspomina jedna z mieszkanek.

Sąsiedzki anonim

Kilka kobiet twierdzi, że zaczęły dokarmianie zwierząt dopiero, gdy nastały duże mrozy i obfite śniegi. W innych porach roku tego nie robią, zwierzęta doskonale radzą sobie same.

Spotykamy się w "leśnej" stołówce. Wszystko wyzbierane przez zwierzęta, zostały jedynie ślady. Na początku lutego ktoś napisał anonim do Urzędu Miejskiego. A w nim m.in. o dokarmianiu zwierząt i wylewaniu "chlap z restauracji". Z UM sprawa trafiła do wyjaśnienia do straży miejskiej.

- Pojechaliśmy tam, aby sprawdzić, czy na terenie gminy miejskiej nie są wyrzucane odpady komunalne. Czy teren nie jest zaśmiecany wykładaniem niezużytego pokarmu - mówi Jan Geneja, komendant SM w Przemyślu.

Strażnik mówi czym można zwabić dziki

Mieszkańcy ulicy Kruhelskiej dwukrotne wizyty strażników odebrali inaczej. Choć twierdzą, że funkcjonariusze zachowywali się kulturalnie, to jednak ich interwencje odbierają jako gnębienie.

- Strażnik zaczął grzebać w pożywieniu i wyjaśniał, że tym i tym mogę zwabiać dziki - dziwi się jedna z mieszkanek ulicy sąsiadującej z Kruhelską.

- Nie mogliśmy nie zareagować. Za chwilę mieszkańcy będą nas monitować, że dziki są w mieście, a oni czują się zagrożeni - mówi Geneja.

Nikt nie został ukarany. Mieszkańcy Kruhelskiej podejrzewają, kto jest autorem anonimu. Według nich, to jeden z ich sąsiadów. Twierdzą, że widziały go, jak chodził z psem po lasku i prowokował dziki. Te jednak uciekały. Na szczęście boją się ludzi.

Ktoś strzelał blisko domów

- Nie jestem przeciwnikiem dokarmiania zwierząt czy ptaków. Zastanawiamy się, jak ten problem rozwiązać. Poprosiliśmy koła łowieckie, aby wykładały więcej paszy. Może wtedy dziki nie będą podchodzić pod zabudowania - mówi Geneja.

W środę mieszkańcy słyszeli strzały w lasku. Widziany był samochód, którym mogli przyjechać "strzelcy". W piątek w lasku znaleźliśmy ślady krwi. Sprawę strzałów w mieście, w pobliżu domów mieszkańcy mają zgłosić właściwym organom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24