Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z komornikiem zabawa w chowanego

Andrzej Plęs
Jerzy Borcz z Lutoryża: - Sąd radzi mi pisać pisma, a rachunki czekać nie chcą. Choć nie ma długu, moje konto nie jest moje.
Jerzy Borcz z Lutoryża: - Sąd radzi mi pisać pisma, a rachunki czekać nie chcą. Choć nie ma długu, moje konto nie jest moje. Krystyna Baranowska
Przedświąteczne zakupy uświadomiły Jerzemu Borczowi z Lutoryża, że ma dobrze płatną pracę, ale nie ma pieniędzy. Ani konta bankowego. Komornik wziął go z zaskoczenia.

Wydawało mu się, że o pracy komornika wie wszystko. W końcu pracował z teściem - komornikiem, a i szwagier komornikiem jest. Wydawało mu się, dopóki komornik nie dopadł jego, odebrał pobory, zablokował konto, "siadł" na wierzytelności w urzędzie skarbowym.

I dalej "siedzi" i blokuje, choć Jerzy Borcz zapewnia, że spłacił już wszystko. Z bezsilności interweniował w sądzie, prokuraturze, w ministerstwie sprawiedliwości. I... dalej nie ma dostępu do zapracowanych pieniędzy.

Prezent pod choinkę

Pół tysiąca alimentów płacił regularnie, od kiedy rozstał się z żoną. Płacił z poczucia obowiązku, bo dla córki, z wyroku sądu płacił i dla świętego spokoju. I tak było do początku grudnia, kiedy była żona sądownie zażądała, by płacić 800 zł.

Sąd żądania zatwierdził, ale Borcz w odruchu obronnym, ale bez większych nadziei na sukces, odwołał się od tej decyzji. Jak odwołanie nie wyjdzie, to będzie przelewał te 800 zł.

Była żona nie czekała na wynik odwołania, wyszła z sądu z nakazem natychmiastowej wykonalności wyroku i zaniosła papier do komornika.

Dla komornika taka egzekucja to bułka z masłem: wysłał jeden papier do pracodawcy Borcza, drugi papier do banku Borcza, tylko do Borcza papieru nie wysłał, więc ten dowiedział się o aktywności komorniczej dopiero wtedy, kiedy inne papiery zaczęły do niego docierać: że nie płaci rachunków.

Zdziwił się nieprzyjemnie, bo od płacenia ma przecież bank, któremu zlecił opłaty stałe, żeby sobie rachunkami głowy nie zawracać.

- Poszedłem do banku z pretensjami, a tam mi mówią, że konto zajął komornik - opowiada.

A jak komornik zajął konto, to bank nie ma prawa ruszyć pieniędzy na koncie. I Borcz też nie ma prawa, bo to już nie jego pieniądze, ale komornika.

Wkurzył się tym bardziej, że zarabia trochę powyżej średniej krajowej, więc niechby sobie komornik ściągnął te 800 zł z jego poborów, z powodzeniem wystarczyłoby jeszcze na koszty komornicze, więc dlaczego zablokował mu konto?

Święta Bożego narodzenia były chude tego roku, o balu sylwestrowym też Borcz szybko zapomniał. Z osobistego bankowego konta nie mógł wyciągnąć ani złotówki, zaczął pożyczać od znajomych, żeby Wigilię było za co wyprawić i rachunki popłacić zanim odetną prąd, gaz i telefon zamilknie.

W rachunkach nie gra

Może każdy inny zdechłby śmiercią głodową, ale Borcz o komorniczej robocie trochę jednak wiedział. Przez byłego teścia i byłego szwagra i nawet byłą żonę, która też pracuje w kancelarii komorniczej.

Przypomniał sobie, że komornik ma prawo pozbawić go trzech piątych poborów, bo resztę musi zostawić dłużnikowi na życie. I wystarczy, żeby nakazał pracodawcy dłużnika odprowadzanie tych trzech piątych na komornicze konto.

Borcz wkurzył się jeszcze bardziej, kiedy przeczytał na zawiadomieniu, że "koszty zastępstwa egzekucji" komornik wyliczył na 2 tys. 400 zł. Może ktoś inny z pokorą wobec władzy sądowniczej przebolałby te pieniądze, ale Borcz znał stawki.

- Poszedłem do tego komornika, zwróciłem mu uwagę, że chyba przesadził z tymi kosztami zastępstwa - opowiada Borcz. - Nakrzyczał na mnie, żebym go nie pouczał, bo wszystko jest w porządku i tyle ma być.

Ano nie ma być tyle - pomyślał petent i zawiadomił prezesów Sądu Rejonowego w Rzeszowie, napisał do ministerstwa, zawiadomił prokuraturę o próbie wyłudzenia. I wiedziony doświadczeniami na rozmowę z komornikiem zabrał kolegę - świadka.

Kolega już zeznawał w prokuraturze, bo ta wszczęła śledztwo. Po kilkunastu dniach dostał od komornika nowe pismo: "Wobec ujawnienia oczywistej omyłki rachunkowej należało z urzędu sprostować ją w sposób zgodny z treścią przepisów o kosztach zastępstwa adwokackiego" - tłumaczy komornik i tym razem każe płacić Borczowi 600 zł, zamiast "omyłkowych" 2,4 tys.

Żadnego - przepraszam, moja wina, itd. Urzędy nie przepraszają, komornicze też nie. Borcz się zastanawia, ilu dłużników pod opieką komornika nie "ujawnia omyłek" i płaci, bo nie ma pojęcia o prawie.

Rację ma, ale co z tego?

Wyjaśnił już sobie i wymiarowi sprawiedliwości, że komornik jest na bakier albo z przepisami, albo z arytmetyką. Urzędy państwowe od sprawiedliwości przyznały mu w tej kwestii rację, ale satysfakcją z sukcesu się nie nakarmi. Bo swojego konta dalej nie może ruszyć, a na koncie zero, bo komornik zajął wszystko.

To Borcz w osobnym piśmie do prezesa sądu tłumaczy, że nie tak chce polskie prawodawstwo. I w piśmie zwrotnym prezes tłumaczy mu to, co on próbował wytłumaczyć prezesowi: komornik ma prawo zająć trzy piąte jego poborów, a resztą pracodawca powinien wypłacać Borczowi

Ale - tłumaczy prezes - wierzyciel (czyli była żona Borcza) "rozszerzył wniosek egzekucyjny o zajęcie wierzytelności z rachunku bankowego dłużnika".

Po co - pyta Borcz - skoro komornik już wziął z poborów, ile trzeba było? "Za nieprawidłowości zajęcia odpowiada bank, prowadzący rachunek klienta" - kwituje prezes sądu.

- W banku mi mówią, że konto mi zajął komornik na podstawie wyroku sądu, prezes sądu pisze mi, że zajęcie mojego konta, to wina banku - w Borczu aż się gotuje. - A ja muszę pożyczać od znajomych, żeby płacić rachunki. A zamiast potwierdzenia przelewów stałych, dostaję żądania płatności.

Wziął, co chciał i blokuje konto

Borcz nie dowiedział się, dlaczego "rozszerzono wniosek egzekucyjny" także na jego rachunek barkowy. Zasadę wyjaśnia kancelaria komornicza rewiru VII dla Sądu Rejonowego w Rzeszowie. Ta, która "zaopiekowała się" Borczem.

- Przepisy mówią, że dochody podlegają egzekucji na zaspokojenie wierzytelności alimentacyjnych do trzech piątych swojej wysokości - słyszymy od pracownika kancelarii coś, o czym Borcz dobrze wie.- Natomiast zajęcie rachunku bankowego z tego samego tytułu podlega w całości. Jeśli więc dłużnik przekazuje swoje pobory na rachunek bankowy, to pieniądze na rachunku tracą przymiot poborów i egzekucji nie obowiązują ograniczenia.

I dodaje, że nie ma obowiązku przekazywania poborów na rachunek bankowy. To Borcz też wiedział, nie dowiedział się za to, co jeszcze chce ściągnąć mu z konta komornik, skoro ściągnął całość zobowiązań alimentacyjnych. A jak wziął, co chciał, to dlaczego jeszcze blokuje mu konto.

- W kwestiach dotyczących konkretnych spraw obowiązuje tajemnica zawodowa i nie mogę wypowiadać się na temat sprawy pana Borcza - tłumaczą w kancelarii.

Ale od razu pada zastrzeżenie: - Każdy komornik sądowy winien działać zgodnie z wnioskiem wierzyciela, ale nie jest uprawniony do badania zasadności tego wniosku. Po prostu nie może być supersądem.

Co znaczy, że wierzyciel z wyrokiem sądu w ręku może w nieskończoność upierać się, że dłużnik nie spłacił go w całości, komornik na tej podstawie będzie dłużnika ścigał, ale nie może zweryfikować, czy wierzyciel nie łże.

Zanim wymiar sprawiedliwości mnie zagłodzi

Borcz obawia się, że ta zabawa może ciągnąć się w nieskończoność, albo do jego śmierci głodowej, więc zaczął chodzić do prezesów sądu, wiceprezesów też odwiedzał...

- Na paragrafy brałem i na litość, bo czułem się bez wyjścia - tłumaczy. - Wszystko, co usłyszałem, to tyle, że mogę napisać odwołanie albo skargę.

No to napisał. Poskarżył się na działalność komorniczą, na to, że komornik złamał m.in. art. 54 prawa bankowego i zażądał odblokowania konta.

- Przy takiej sprawie sąd ma obowiązek rozpatrzyć moją skargę w ciągu siedmiu dni - udowadnia, że przewertował kodeksy. - A ja dopiero po miesiącu dostałem z sądu odpowiedź, że przekazano moje żądania do wydziału spraw rodzinnych. I przez ten czas dostawałem żądania zapłaty za coś, co bank powinien regulować z mojego konta.

Na to też się poskarżył ministrowi sprawiedliwości. Z obawy, że każdą kolejną sumę miesięcznych alimentów komornik zechce mu ściągnąć z poborów i dalej mieć pretekst do blokowania konta, zapożyczył się i alimenty za styczeń i luty wysłał pocztą. I to z wyprzedzeniem. Wróciły.

- Dziś nie mam żadnego długu, wyliczyłem, że nawet mam niewielką nadpłatę, którą komornik powinien mi zwrócić - wylicza Borcz. - A konto dalej mam zablokowane. I do kogo mam się zwrócić?

Może zostało jeszcze parę instytucji, do których można się zwrócić, tu i tam można "napisać pismo" - jak radzili mu w sądzie - i poczekać na odpowiedź. Tyle, że rachunki czekać nie chcą, a jego konto bankowe... dalej nie jest jego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24