Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt w łańcuckiej parafii Podzwierzyniec. Proboszcz: nie mam sauny, to plotki

Anna Janik Współpraca: WZ
W konflikcie w parafii Podzwierzyniec główną role odgrywają pieniądze.
W konflikcie w parafii Podzwierzyniec główną role odgrywają pieniądze. Archiwum/Dariusz Danek
Konflikt w parafii Podzwierzyniec pod Łańcutem trwa już trzeci miesiąc. Niektórzy parafianie zarzucają proboszczowi chciwość, wystawne życie, dbanie o wygody i nieumiejętne gospodarowanie pieniędzmi. On sam twierdzi, że nie ma nic do ukrycia, a wszystkie zarzuty to plotki.

Konflikt pomiędzy parafianami a nowym proboszczem kościoła w łańcuckiej dzielnicy Podzwierzyniec ujrzał światło dzienne na forum internetowym Nowin >> Nowy gospodarz parafii Podzwierzyniec i znikające pieniądze parafialne. Po pierwszym poście z połowy listopada zawrzało. Do dziś pod tematem zebrało się ponad 1760 komentarzy.

- Przez ostatnie 30 lat w kościele pw. św. Józefa w parafii Podzwierzyniec mieliśmy wymarzonego proboszcza. Jeszcze jako młody chłopak wiele czasu spędzałem przy budowie obecnego kościoła. Naszą wspólnotę poprzez swoją uczciwą, szczerą, ofiarną pracę scalał ks. Czesław Lech, dlatego po jego następcy spodziewaliśmy się podobnej postawy - opowiada pan Robert (nazwisko do wiad. redakcji).

Zaczął od listy potrzeb

Jak dodaje, były proboszcz mówił, co trzeba zrobić, ile na to potrzeba pieniędzy, jak długo mogą potrwać prace. Nigdy nie narzucał konkretnych kwot, a mimo to pieniędzy na budowę nie brakowało.

Ks. Stanisław Guzy swoją posługę rozpoczął od opowiadania o potrzebie wymiany dywanów, szat liturgicznych, pozłoceniu kielichów, modernizacji plebani, w której według plotek miała pojawić się nawet sauna.

- Zaraz po objęciu parafii poinformował, że 110 tys. zł pozostawione przez poprzednika zostało już spożytkowane na projekt i rozbudowę plebani. Owszem, wcześniej była mowa, że trzeba ją wyremontować, ale nie trzykrotnie powiększać - dziwi się pani Magdalena.

Zmiany, zmiany, zmiany...

Parafianie mają żal nie tylko o to, że proboszcz kościelne inwestycje zaczyna od polepszenia swoich warunków mieszkaniowych. Podzieliła ich też kwestia wprowadzania cen za konkretną posługę, np. ślub, powołanie kościelnego, który poprzedniemu proboszczowi nie był potrzebny, zmian godzin mszy św. i terminu rozpoczęcia wizyty duszpasterskiej, która zaczęła się jeszcze przed świętami.

- Rozumiem, że proboszcz to człowiek czynu, ale nagła rewolucja w parafii, w której przez lata wszystko szło swoim tokiem to chyba nie był dobry pomysł - dodaje mieszkanka Łańcuta.

Oliwy do ognia dolały ankiety, które parafianom z Podzwierzyńca rozdawali ministranci. Oprócz pełnych danych osobowych i pytań o to, w jakich grupach chcieliby działać miała znaleźć się też deklaracja, jaką kwotę rocznie na rzecz parafii zobowiązują się przekazać. Z tego punktu proboszcz ostatecznie się wycofał.

- Wszyscy jesteśmy bardzo zasmuceni tym, jak odmienny od poprzednika ma charakter. Zebrani na mszy na cmentarzu w dniu Wszystkich Świętych widzieli, jak wyrwa mikrofon księdzu Czesławowi, rzuca nerwowe uwagi do organisty. I do tego ta dumna, roszczeniowa postawa wobec wiernych, przed którymi z niczego się nie tłumaczy - ubolewa pani Ewa.

Czuli presję dawania na składki

Podobne zdanie o proboszczu Guzym mają jego byli parafianie, mieszkańcy bieszczadzkiego Baligrodu. Przyznają, że zrobił wiele, bo oprócz wyremontowania zabytkowego kościoła, wybudował nowy, ale sposób, w jaki zdobywał na to pieniądze do dziś budzi wiele kontrowersji.

- Mieszkańcy to honorowi ludzie, dawali zawsze tyle, ile ksiądz prosił, zwłaszcza, że nie chcieli być wpisywani na listę dłużników, którą ponoć skrupulatnie prowadził. Starsi gdzieś zapożyczali, młodsi, mający więcej odwagi przychodzili ze skargami do nas - przyznaje pracownica baligrodzkiego urzędu gminy. - Z jednej strony ciągle słyszeliśmy o tym, że parafia ma długi, z drugiej obserwowaliśmy przepych, zagraniczne wycieczki, huczne świętowanie imienin... - zawiesza głos.

Proboszcz: nie wiem, komu się naraziłem

Tyle, że nikt nigdy nie złożył na proboszcza skargi. Rzecznik archidiecezji przemyskiej twierdzi, że gdyby taka się pojawiła, każdy głos byłby sprawdzany u źródła. Sam zainteresowany wie, że jest tematem zażartych dyskusji wśród parafian, ale dopóki są to anonimowe wpisy na forum nie zamierza z nimi polemizować.

- Nie wiem, komu i czym się naraziłem, skąd ta wrogość i plotki, ale to na pewno jest zdanie jednostek, a nie całej parafii. Podczas kolędy jestem przyjmowany z otwartością - mówi ks. Stanisław Guzy.

- To, że prace rozpoczną się od przebudowy plebani uzgodniłem osobiście z poprzednikiem, na wszystko są rachunki, które można było zobaczyć chociażby podczas spotkania podsumowującego ubiegły rok - tłumaczy. - Ani sauny ani basenu nie mam, bo ich nie potrzebuję, potwierdzają to projekty. Owszem mówiłem, że w parafii są potrzeby, ale nigdy nie było przymusowych składek. Sam już nie wiem, w jaki sposób mówić o finansach, bo kiedy w jedną niedzielę podałem, ile tydzień wcześniej zebraliśmy na tacę parafianie byli niezadowoleni - kończy.

Na razie w łańcuckim kościele nie będzie dalszych prac. Nie ma już na to funduszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24