Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Wilk: Teraz rower to całe moje życie

Anna Janik
Dzięki swojej nowej pasji Rafał mógł zobaczyć m.in. Nowy Jork.
Dzięki swojej nowej pasji Rafał mógł zobaczyć m.in. Nowy Jork. Archiwum domowe Rafała Wilka
Wygrywa najważniejsze międzynarodowe zawody, jest jednym z liderów polskiej kadry. Były żużlowiec Rafał Wilk nie porzucił sportu. Teraz trenuje na hand-bike'u.

O 37-letnim Rafale Wilku, byłym żużlowcu, który po wypadku na torze stracił władzę w nogach pisaliśmy w kwietniu 2010 r. Rafał, który czynnie uprawiał narciarstwo zjazdowe na nartach jednośladowych mono-ski udowodnił, że niepełnosprawność nie musi oznaczać rezygnacji ze sportowych ambicji. Opowiadając o swoich pasjach obiecywał, że zakwalifikuje się na paraolimpiadę w Soczi i weźmie udział we wszystkich czterech konkurencjach narciarstwa zjazdowego.

Sportowiec z krwi i kości

Okazuje się, że o olimpijskie złoto powalczy znacznie wcześniej, bo już latem przyszłego roku w Londynie. Nową miłością Rafała stał się hand-bike, czyli rower z napędem ręcznym, na którym były żużlowiec jeździł dotąd tylko rekreacyjnie.

- Wcześniej o nie myślałem o żadnych poważnych zawodach, bo nie było wyników. Skupiałem się głównie na nartach, ale żeby regularnie trenować musiałem ciągle wyjeżdżać, co wiązało się z dużymi kosztami. Rower ma przewagę, bo przez dużą część roku mogę jeździć tutaj - opowiada.

Rafał, który wart 15 tys. zł rower dostał od jednej z rzeszowskich firm, zaczął pracować z trenerem Jakubem Pieniążkiem. Trenował po kilkanaście godzin w tygodniu. Kierowcy jadący przez Budziwój, Albigowej lub Straszydla ze zdumieniem przecierali oczy, mijając dziwny bolid i jego kierowcę, leżącego 4 cm nad ziemią i napędzającego rower rękami.

- Do tego mojego bat-mobila przypiąłem nawet chorągiewkę, żeby lepiej mnie widzieli. Trasy się sprawdziły, bo na zawodach zazwyczaj są wzniesienia, a na nich radzę sobie dobrze. Zresztą całe życie miałem pod górę, więc się już wprawiłem - żartuje we właściwy sobie sposób Rafał.

Za rok będzie złoto!

Ciężko przepracowany rok zaowocował sporymi sukcesami w Polsce i za granicą. I miejsce w Mistrzostwach Polski, VI w MŚ w jeździe na czas, a do tego cztery zwycięstwa w zawodach Pucharu Europy to tylko najważniejsze z tegorocznych osiągnięć sportowca. Do tego dochodzą jeszcze zwycięstwa w międzynarodowych maratonach i biegach pamięci. Z każdego przywoził wyróżnienia.

- Progres był niesamowity, bo kiedy w zeszłym roku traciłem do czołówki po 2 minuty, teraz wjeżdżamy na metę równo - opowiada z przejęciem.

Ostatni wyczyn to drugie miejsce w największym maratonie na świecie, ulicami Nowego Jorku. O zakwalifikowanie się do New York City Marathon walczyło ponad 100 tys. osób! W tym roku w tej prestiżowej imprezie w wzięło udział 47 tys. biegaczy i rowerzystów z całego świata, w tym 93 zawodników paracyclingu. Zawody w 120 krajach transmitowały wszystkie największe stacje sportowe. Prawie 43 km trasę przez pięć dzielnic Nowego Jorku, Rafał niesiony dopingiem 2 mln osób pokonał w godzinę i czternaście minut. Do złota zabrakło dwóch sekund.

- Przegrałem z Włochem Alessandro Zanardim, który kiedyś ścigał się w formule 1. Ale to i tak świetny wynik, zwłaszcza, że rekord trasy poprawiliśmy aż o 4 minuty - opowiada. - A drugie miejsce to zawsze dobra motywacja do tego, żeby za rok było lepiej - uśmiecha się.

Rzeszowianin w kadrze Polski

Za swoje osiągnięcia Rafał, jeden z trzech Polaków uwzględniony w rankingach Międzynarodowej Federacji Kolarskiej UCI, dostał od konsula RP puchar i wyróżnienie za najlepszy wynik wśród biało-czerwonych. Dwójka naszych pozostałych reprezentantów zajęła w Nowym Jorku 6 i 15 miejsce.

To właśnie z naszą kadrą i jej liderami: Rafałem Wilkiem i Arkiem Skrzypińskim polscy działacze wiążą największe nadzieje na najbliższej paraolimpiadzie w Londynie. Sportowcy regularnie wygrywając w zawodach Pucharu Świata i Europy wywalczyli limit punktów potrzebnych do wyjazdu na igrzyska. O tym, czy faktycznie będą reprezentować nasz kraj w Londynie zadecyduje PKOL-u.
- My zrobiliśmy swoje, teraz czekamy na decyzję komitetu. Do tego czasu trzeba będzie pewnie postawić wszystko na jedną kartę i wyjechać gdzieś na zimę, żeby spokojnie się przygotować. Bo na śniegu jeździć się nie da a sam treneżer domowy to za mało - mówi sportowiec.

To właśnie pieniądze spędzają sen z powiek Rafała, bo wyjazdy kosztują a jak do tej pory rzeszowianin musi dokładać na nie z własnej kieszeni. Dlatego tak bardzo liczy na pomoc sponsorów i miasta Rzeszowa, do którego wysłał już pismo.

- Ten rower to całe moje życie, dlatego chciałbym, żeby moja pasja była też sposobem na życie. Trudno pogodzić pracę ze sportem, dlatego jeśli znajdzie się ktoś, kto mi to ułatwi, będę miał nic przeciw - śmieje się były żużlowiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24