Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na patrolu z krokodylami [zdjęcia]

Norbert Ziętal
Radiowozy Inspekcji Transportu Drogowe są naszpikowane nowoczesnymi urządzeniami.
Radiowozy Inspekcji Transportu Drogowe są naszpikowane nowoczesnymi urządzeniami. Norbert Ziętal
Nie masz ViaBOXA, płacisz 3 tysiące. Rekordziści mają na koncie nawet kilkadziesiąt takich przypadków. Zobacz jak pracują inspektorzy drogowi.
Reporter Nowin uczestniczyl w patrolu inspekcji transportu drogowego.

Na patrolu z krokodylami

Kierowca dostawczaka z przyczepką, na jarosławskich numerach rejestracyjnych, jest zaskoczony, że jego zespół pojazdów musi mieć ViaBOXA. Jeszcze bardziej mu uwierzyć, że za jego brak musi zapłacić aż 3 tys. złotych kary. Ma żal, bo zaledwie o 50 kg przekroczył wagę.

- Przecież ja pusty jadę, bez ładunku, jestem o wiele lżejszy - tłumaczy.

- Kierowców z Polski spisujemy, karę mogą zapłacić później. Osoby spoza naszego kraju, nawet jeśli są to mieszkańcy Unii Europejskiej, muszą od razu zapłacić. Co w sytuacji jak nie mają pieniędzy? Zostawiają samochód i idą je organizować - informuje mł. insp. Marcin Świst z Wojewódzkiej Inspekcji Transportu Drogowego w Rzeszowie.

Od ciemnozielonego koloru mundurów, kierowcy szybko nazywali tych funkcjonariuszy krokodylami.
Dzień przed naszym wspólnym patrolem, krokodyle zatrzymali pod Rzeszowem Niemców. Jechali samochodem, który musiał mieć ViaBOXA. Nie mieli. Tłumaczyli się, że nie wiedzieli o takim obowiązku, ale nawet nie dyskutowali o konieczności zapłacenia kary. W ich kraju takie zabiegi i liczenie na pobłażliwość mundurowych są niemożliwe.

Na szczęście mieli przy sobie 3 tys. złotych. Wśród naszych kierowców zaakceptowanie konieczności zapłacenia mandatu przychodzi dużo trudniej.

Leciwy star ma ViaBOXA

Jak działa ViaTOLL

Kierowca wypożycza urządzenia ViaBOX. Może to zrobić w punktach dystrybucyjnych, które najczęściej są zlokalizowane na stacjach benzynowych i przejściach granicznych. Kaucja wynosi 120 złotych i jest zwracana po oddaniu urządzenia. Od razu należy zasilić ViaBOXA, niewykorzystane pieniądze są zwracane. Opłatę automatycznie naliczają bramownice. System objętych jest tylko część dróg krajowych. W Podkarpackiem droga nr 77 z Przemyśla do Radymna oraz nr 4 z Tywonii do Rzeszowa.

Jarosław. Tuż po godz. 6 rano. Z funkcjonariuszami rzeszowskiego WITD rozpoczynamy patrolowanie czwórki na odcinku Jarosław - Rzeszów. Oficjalnie jest to patrol SEPO, czyli Systemu Elektronicznego Poboru Opłat. Będziemy sprawdzać, czy kierowcy pojazdów ważących więcej niż 3,5 tony mają przepisowe ViaBOXY i czy regulują opłaty.

ViaBOXY to urządzenia wykorzystywane do automatycznego pobierania opłat, w ramach systemu ViaTOLL. Do użytku wszedł w lipcu. Zastąpił poprzedni, nieefektywny system winiet. Dawniej niewiele kierowców płaciło, bo ciężko było wyegzekwować ten obowiązek. Teraz trudno jest się wymigać. Krokodyle uzbrojone w najnowszą technikę wiedzą wszystko o swoich drogach.

Nowiutki volkswagen transporter, którym jedziemy, to fachowo mobilna jednostka kontrolna. Za kierownicą mł. insp. Marcin Świst, obok, przy komputerze kontroler transportu Bernard Rut.

- Uruchamiamy skaner - mówi Rut.

Skaner daje znać na notebooku, że jest aktywny. Przed nami star, na starych, zamojskich numerach rejestracyjnych. Wyprzedzamy go.

Wystarczy, że przejedziemy obok samochodu, a będziemy wiedzieć o nim niemal wszystko. Nie musimy nawet zwalniać, skanery są czułe i bardzo szybkie. Przede wszystkim dowiemy się, czy w samochodzie jest ViaBOX i czy kierowca sumiennie wnosi opłaty.

- Jest w porządku. Ma ViaBOXA i zero incydentów - mówi Rut.

Bramownica sama robi zdjęcia

Incydent to każdy przypadek braku opłaty. System ViaTOLL objętych jest część odcinków dróg krajowych. Na nich są bramownice. Przejazd pod każdą, to pobór opłaty. W różnej wysokości, w zależności od masy pojazdu, emisji spalin itd.

- Samochód przejeżdża pod bramownicą i słychać piknięcie ViaBOXA. To oznacza, że opłata została pobrana. Kierowca jest też informowany, że czas naładować konto albo, że nie ma już na nim środków. Powinien się wtedy zatrzymać i doładować urządzenie - mówi Świst.

ViaBOX w przybliżeniu działa jak telefon na kartę. Z wyprzedzeniem zasilamy konto a potem, kolejne bramownice pobierają sobie opłaty. Jedynie duże firmy, dysponujące flota wielu pojazdów, płacą później, zbiorczo na podstawie faktury.

Co się dzieje, gdy kierowca np. zapomina naładować konto i rusza w trasę?

- Kara za przejazd pod każdą bramownicą wynosi 3 tys. złotych. Pecha ma ktoś, kto np. przejedzie dłuższy odcinek z pustym kontem. Każda napotkana bramownica naliczy mu karę - wyjaśnia Świst.

Dopinasz przyczepkę, sprawdź czy musisz mieć ViaBOX

Tuż przed Łańcutem trafiamy na autobus. Skręca z czwórki do miasta.

- Nie wyskoczył na skanerze. Dlatego wpiszemy do komputera jego numer rejestracyjny. Dzięki temu dowiemy się o nim więcej - mówi Rut.

Autobus nie ma żadnych incydentów, ale nie ma też włączonego urządzenia. Doganiamy kierowcę już w mieście, czyli poza strefą objętą opłatami. Okazuje się, że kierowca urządzenia ma, ale w takim miejscu, że skaner nie wychwycił. Dlatego pokazał, że nie jest włączone. Tak się czasami zdarza, lepiej sprawdzić.

Jedziemy dalej.

- Dzisiaj jest stosunkowo mały ruch. Coś na granicy musiało się przyblokować. Praktycznie ani jednego kierowcy z Ukrainy - zauważa Rut.

Właściciele i kierowcy dużych firm transportowych, obojętnie polskich czy zagranicznych, szybko przestawili się na nowy system opłat. Rzadko się zdarza, aby ktoś nie miał ViaBOXA.

Najtrudniej jest z kierowcami pojazdów, którzy wcześniej nie musieli kupować winiet. Akcja informacyjna była, ale nie do wszystkich dotarła. A wystarczy, że ktoś do zwolnionego z opłat dostawczego samochodu doczepi przyczepkę. Jeżeli ciężar takiego zespołu przekroczy 3,5 tony, to musi mieć ViaBOXA. Nawet jeżeli faktycznie w tym momencie tyle nie waży, bo np. jedzie bez ładunku. Liczy się to, co jest wpisane w dowodzie rejestracyjnym. Dlatego właśnie na takie pojazdy jest wyczulone oko krokodyla.

Dostawczak był już notowany

Stajemy na przydrożnym parkingu i wypatrujemy. Ze wschodu jedzie dostawczak z niewielką przyczepką. Ten może nie mieć ViaBOXA.

Zawracamy i jedziemy za nim. Po kilku kilometrach zrównujemy się. Skaner pokazuje, że w samochodzie istnienie nie ma ViaBOXA. Krokodyl miał nosa.

- Możliwe, ze nie musi mieć. Po samych gabarytach trudno rozpoznać. Dlatego najlepiej to sprawdzić - twierdzi Świst.

Wyprzedzamy dostawczaka i na elektronicznej tablicy z tyłu radiowozu podajemy komunikat, aby jechał za nami. W międzyczasie po numerze rejestracyjnym sprawdzamy samochód.

Okazuje się, że kilkanaście dni temu zarejestrowała go bramownica w Zadąbrowiu, w powiecie przemyskim. Jest podana data, godzina a nawet zdjęcie samochodu. Tyle, że fotografia ujęła tylko przód auta. Nie wiadomo, czy była wtedy doczepiona przyczepka.

Większość bramownic potrafi wykryć pojazdy, które mają włączone ViaBOXY, ale na których nie ma już pieniędzy. Cześć bramownic może również typować pojazdy, które nie mają urządzenia, a powinny. Bramownica robi wtedy zdjęcie.

- Taki obraz od razu trafi do naszej centrali w Warszawie. Siedzący tam operator ma też podgląd na wszystkie nasze radiowozy. Może z Warszawy zlecić patrolowi np. pod Rzeszowem, aby zatrzymał konkretny pojazd - mówi Rut.

Kilkanaście sposobów na uniknięcie mandatu

Zatrzymujemy się na parkingu w Krasnem. Za nami robi to kierowca dostawczego pojazdu. Funkcjonariusze wyjaśniają, co się stało. Jak zwykle w takich przypadkach, proponują 3 tys. złotych kary. Od tego momentu, z minuty na minutę sytuacja robi się coraz bardziej nerwowa.

Samochody inspekcji wyposażone są w komputery z drukarkami. Dzięki temu wszystkie protokoły, mandaty i inne dokumenty można od razu wypisać i wydrukować.

Kierowca najpierw przekonuje, że nie wiedział o obowiązku, więc może to pozwoli uniknąć kary. Potem, tradycyjnie narzeka na drogi i zdzierstwo mundurowych. Zarzuca, że są nadgorliwi. Następnie wymyśla jeszcze kilka innych powodów, dzięki którym ma nie płacić. Doszukuje się literówek w protokole. Wypisanie mandatu zajmuje ok. dwóch godzin.

Jedziemy na wschód. Mijamy kolejną ciężarówkę. System pokazuje, że dzisiaj kierowca jest w porządku, ale w pamięci jest aż 57 incydentów. Do dzisiaj nie uregulowanych. Każdy z nich uszczupla portfel o 3 tys. złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24