Maksymalny czas dotarcia pogotowia do zdarzenia nie może być dłuższy niż 15 minut w mieście powyżej 10 tysięcy mieszkańców i 20 minut poza miastem powyżej 10 tysięcy mieszkańców. Tak wynika z obowiązujących przepisów.
Na początku lipca w wypadku koło Radymna ucierpiało pięć osób. Jedna była w stanie ciężkim. Natychmiast wezwano pogotowie. - Czekaliśmy prawie pół godziny na karetkę. Na szczęście przejeżdżał ambulans ze szpitala. Ratownicy udzielili nam pierwszej pomocy i razem z nami czekali na przyjazd pogotowia - opisuje poszkodowany w wypadku.
Pogotowie zabrało tylko dwie najciężej poszkodowane osoby. Pozostali, by trafić do lekarza, skorzystali z uprzejmości ratowników ambulansu szpitalnego.
- Czy musi dojść do tragedii, której nam cudem udało się uniknąć - pyta poszkodowany w wypadku.
Inna sytuacja, tym razem z 10 lipca.
- Słyszeliśmy sygnały karetki, ale jej nie było. Nie mogli trafić. Czekaliśmy około pół godziny - opowiada Tadeusz Marciak. Jego syn poważnie złamał nogę na zawodach w Chłopicach.
I kolejne zdarzenie. - 12 lipca około 6.30 wzywałam pogotowie do ciężko chorego męża. Miał duszności, urywający się oddech. Tracił przytomność. Po długim wywiadzie usłyszałam od dyspozytora, że może sama zawiozę chorego do szpitala - opowiada oburzona postępowaniem pogotowia Alicja Kozłowska z Jarosławia.
Trzy skargi
Do starosty jarosławskiego wpłynęło 10 skarg na działanie pogotowia w Jarosławiu. Starosta odesłał je do wojewody podkarpackiego, bo usługi pogotowia kontraktuje i płaci za nie NFZ. Wcześniej do wojewody wpłynęły trzy skargi. - Wystąpiliśmy do Podkarpackiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ w Rzeszowie o przeprowadzenie kontroli w Centrum Ratownictwa Medycznego sp. z o.o. w Jarosławiu z zakresu objętego wyżej wymienionymi skargami - informuje Małgorzata Oczoś, rzecznik prasowy wojewody podkarpackiego.
- Zaraz po otrzymaniu skarg zarządziliśmy kontrolę. 29 lipca nasi pracownicy sprawdzali działanie pogotowia w Jarosławiu. Jeszcze w tym tygodniu powinny być znane wnioski pokontrolne - mówi Marek Jakubowicz z NFZ w Rzeszowie.
"Nie szukamy poszkodowanych"
Jerzy Tarkowski, prezes Centrum Ratownictwa Medycznego, firmy, która odpowiada za pogotowie ratunkowe w powiecie jarosławskim, nie zgadza się z zarzutami. O interwencji z 12 lipca mówi: - Z zapisu nawigacji wynika, że ambulans jechał 12 minut do tego zdarzenia.
Prezes zapewnia, że przejazd danej karetki jest monitorowany przez zewnętrzną firmę. - Wszystko można sprawdzić. Zdarza się, że dyspozytor dopytuje o miejsce zdarzenia, ale nigdy karetka nie jeździ szukając poszkodowanego - mówi Tarkowski.
Rozległy powiat jarosławski obsługują 4 ambulanse. Dwa stacjonują w Jarosławiu, po jednym w Radymnie i Pruchniku. W lipcu karetki wyjeżdżały około 770 razy.
- Każde zgłoszenie jest traktowane poważnie. Karetki są natychmiast dysponowane. Zależy nam na tym byśmy jak najrzetelniej służyli pacjentom - zapewnia prezes.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Andrzej Sołtysik dostał fuchę w TVP! Wiemy, z kim będzie pracował
- Piotr Gąsowski pokazuje w Polsacie drugą twarz?! Stroi fochy na młodszego kolegę
- Tak wygląda grób Krzysztofa Krawczyka tydzień przed rocznicą. Szczegół łamie serce
- Tak żyje po zwolnieniu z TVP. Dawno niewidziana Nowakowska przyłapana na mieście!