W Lubomlu, miasteczku położonym 20 kilometrów od polsko-ukraińskiego przejścia granicznego Dorohusk - Jagodzin, mało kogo interesuje prowadzona nieopodal ekshumacja. Ludzie zajęci swoimi sprawami dziwią się pytani o dojazd do Ostrówek.
- Ostrówki, Ostrówki, nie, nie wiem jak tam dojechać - kierowca czerwonej łady bezradnie rozkłada ręce. - Proszę zapytać milicjanta, może on pomoże - wskazuje na mundurowego przy pobliskim skrzyżowaniu.
Widząc auto z polską rejestracją, funkcjonariusz "drogówki" niemal natychmiast wyciąga biało-czarną pałkę.
- Pokazać dokumenty, zieloną kartę - żąda. - Są? W porządku.
Zagadnięty o Ostrówki, radzi jechać drogą na wprost, a później skręcić w lewo.
- To tam, gdzie wasi kopią mogiły? - dopytuje. - W Sokołach poproście o pomoc. Ludzie pokażą, zaprowadzą.
Nowe jamy śmierci
Wsi Ostrówki trudno szukać na mapie. Podobnie Woli Ostrowieckiej i sąsiednich miejscowości, w których przed rzezią wołyńską Polacy żyli obok Ukraińców. Do miejsca pochówku ofiar banderowców na tzw. trupim polu trzeba przedzierać się przez las. Koła samochodu grzęzną na przemian w piachu i błotnistej mazi.
Archeolodzy z Polski przyjechali tutaj pod koniec lipca. Właśnie wytyczają obrzeża zbiorowego grobu, zapewne jednego z kilku w tym rejonie, jakie być może jeszcze odkryją. Spodziewają się szczątków nawet 300 osób. Pierwsze czaszki leżą niewiele metr pod powierzchnią sosnowego młodnika. Obok łuski, resztki zbutwiałego obuwia.
- Pochówki zidentyfikowano wiosną tego roku - tłumaczy Adam Kaczyński z Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie. - Odwierty archeologiczne ujawniły przemieszanie warstw ziemi typowe dla wykopów i mogił.
I dodaje:
- To nowe jamy śmierci. Na początku lat 90. przeprowadziliśmy pierwszą ekshumację Polaków zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów. Wydobyto wtedy szczątki ponad 300 osób, które pochowano w kwaterze na starym cmentarzu w Ostrówkach. Złożymy na nim kolejne, a później wykonamy upamiętnienie.
Na kamiennym krzyżu zostaną wyryte nazwiska pomordowanych. Według planów, na odsłonięcie pomnika przyjadą prezydenci: Bronisław Komorowski i Wiktor Janukowycz. Niemal jednocześnie staną wspólnie w podhrubieszowskim Saharyniu przy monumencie poświęconym Ukraińcom zastrzelonym w marcu 1944 roku przez żołnierzy AK podczas odwetu za bestialskie mordy na Wołyniu.
Od małego do starego
"29 sierpnia 1943 r. przeprowadziłem akcje we wsiach Wola Ostrowiecka i Ostrówki głowniańskiego rejonu. Zlikwidowałem wszystkich Polaków od małego do starego. Wszystkie budynki spaliłem, mienie i chudobę zabrałem dla potrzeb kurenia" - tak w lakonicznym meldunku raportował "Łysy", dowódca batalionu UPA.
Według źródeł historycznych, tragedia rozegrała się w ciągu godzin. Zabito około 1000 mieszkańców.
"(…) Po zebraniu wszystkich Polaków, Ukraińcy najpierw zażądali wydania kosztowności i zegarków, a następnie zaczęli kolejno wyprowadzać mężczyzn -pisze Grzegorz Motyka, autor książki "Od rzezi wołyńskiej do akcji "Wisła". - Mordowano ich w trzech różnych miejscach, uderzeniami w tył głowy siekierą lub maczugą. Zabitych układano w specjalnie przygotowanych w tym celu wykopanych dołach".
Oprawcy nie mieli litości. Dla nikogo.
- Brakuje mi słów oddających ich bestialstwo - mówi dr Leon Popek z lubelskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. - Zabijano wszystkich bez wyjątku, także kobiety i malutkie dzieci. Niekiedy strzelano, częściej używano bagnetów, noży, siekier, wideł. Bezbronnych ludzi wrzucano do studni, palono, rabowano dobytek.
Znalazł krzyżyk dziadka
Dr Popek od ponad 20 lat dokumentuje tragedię na Wołyniu. W rocznicę kaźni wraz z przyjaciółmi pali znicze na bezimiennych grobach rodaków. Wśród nich są bliscy naukowca. Jego mama, Helena pochodzi z Woli Ostrowieckiej, krewni z Ostrówek. Jej ojciec był jedną z ofiar pamiętnej rzeźni. Ona z mamą i braćmi cudem ocaleli. Uciekli. Przy okazji pierwszej ekshumacji pan Leon odnalazł w zbiorowej mogile krzyżyk, jaki dziadek miał przy sobie w chwili śmierci. Niestrudzenie odkrywa kolejne tajemnice z mrocznej przeszłości, znajduje następne pochówki.
- Trupie pole to największe miejsce grzebania pomordowanych przez UPA - podkreśla. - Ale w okolicy jest wiele mniejszych. Właśnie zlokalizowaliśmy jedno z nich.
Dr Popek podchodzi do strzelistej sosny przy rozkopanej ziemi w głębi lasu. Dotyka charakterystycznego nacięcia na korze.
- Wykonał je ojciec pani Aleksandry z Sokoła - wyjaśnia historyk. - W ten sposób przed kilkudziesięciu laty oznaczył niezauważalną dla postronnego mogiłę Polaków. Ona przypomniała sobie ten fakt. Niedawno wskazała nam drzewo. Pod korzeniami są szczątki 3 osób, najpewniej mieszkańców Woli Ostrowieckiej zamordowanych w sierpniu 1943 roku. Poszli do Sokoła odwiedzić znajomych. Niestety, nigdy nie wrócili do swoich domów.
Podobny los spotkał tysiące Polaków. Nie tylko tych z najbliższych okolic Lubomla.
- Wielu nie uda się zapewnić godnego pogrzebu - przypuszcza wolontariusz pracujący przy ekshumacji. - Dlaczego? Bo nie wiadomo, gdzie leżą ich kości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Paulla prała brudy z ojcem swojego dziecka. Teraz on ma raka. Padły słowa o żerowaniu
- Andrzej Piaseczny przeszedł operację? Wygląda na to, że chciał ukryć opatrunki...
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?
- Nowe wieści o tajemniczym ojcu dziecka Tomaszewskiej. Wygadała się bliska osoba