W szpitalu w Brzozowie leży pacjent z podejrzeniem zakażenia wirusem Hanta. Trwają ostatnie testy. Jeśli się potwierdzą, będzie to już czwarty chory na gorączkę krwotoczną w tym roku.
Pierwsze ognisko tej niebezpiecznej choroby w Polsce wykryto 4 lata temu właśnie na Podkarpaciu. Od tego czasu zachorowało już 30 osób.
Można jednak przypuszczać, że już w 2003 r. choroba dała o sobie znać, gdyż na terenie Bieszczadów doszło wówczas do wystąpienia tajemniczej "grypowej" choroby u pracowników leśnych. Zapadło na nią wówczas kilkadziesiąt osób.
Wszystko przez gryzonie
- Gorączka krwotoczna to choroba zakaźna, którą przenoszą pospolite gryzonie - mysz polna, domowa, leśna, szczur wędrowny, czy nornice - mówi Dorota Gibała z wojewódzkiego sanepidu. - Wirus obecny jest w moczu, odchodach i ślinie zakażonych gryzoni.
Jak przenosi się na człowieka? - Wydalany z moczem gryzoni zakaża otoczenie. Zakażenia wśród ludzi szerzą się najczęściej drogą pokarmową oraz wziewną, ale zdarzają się również zachorowania po pokąsaniu przez gryzonie - tłumaczy D. Gibała.
Możemy więc złapać chorobę, kiedy np. odkurzamy altanki, piwnice, magazyny, domki na działce i letniskowe, bo wirus unosi się wraz z kurzem. Zarazimy się też biorąc do ust ręce, którymi wcześniej dotykaliśmy np. składowane w piwnicy warzywa, po których biegały myszy. Wirus nie przenosi się z człowieka na człowieka.
Gorączka krwotoczna atakowała dotąd w okolicach Sanoka, Brzozowa, Leska, Krosna, Ustrzyk, Przemyśla, Dębicy i Stalowej Woli.
Wirus potrafi zabić
Objawy choroby to gorączka, dreszcze, bóle mięśni, stawów, kości, zaburzenia widzenia. Dlatego myli się ją często z infekcją grypową. Okres wylęgania trwa od 2 do 5 tygodni. Wirus atakuje naczynia krwionośne, dlatego mogą, ale nie muszą pojawić się krwawe wysięki na skórze (jak przy sepsie). Uszkadza narządy wewnętrzne. Głównie niszczy nerki.
Hanta zabił już w Polsce dziecko. W porę wykryty nie musi oznaczać śmierci. Zdarzają się też przypadki, że zakażenie przebiega bezobjawowo.
- Wśród chorych na Podkarpaciu u 26 doszło do uszkodzenia nerek, naczyń krwionośnych i wątroby. Pięć osób wymagało dializ - mówi Wacław Bentkowski, ordynator oddziału nefrologii i dializoterapii w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Rzeszowie, który temat wirusów hanta omawiał na ostatniej konferencji Polskiego Towarzystwa Nefrologicznego. - U jednego z pacjentów przebieg choroby był tak ciężki, że potrzebny był przeszczep nerek.
Ordynator dodaje, że choroba dotyka ludzi w różnym wieku, zarówno kobiet, jak i mężczyzn. To kwestia odporności.
- Leczyłem na swoim oddziale pięciu pacjentów. Francuzkę, która wyszła za Polaka i razem prowadzili ekologiczne gospodarstwo sprzedając kozie sery, żywiąc się naturalnymi produktami. Mogła się więc zetknąć z gryzoniami - mówi.
Kobieta była w 10 tygodniu ciąży. Trafiła do szpitala z ostrą niewydolnością nerek. Potrzebne były dializy. Na szczęście nie doszło do trwałego uszkodzenia nerek.
- Urodziła zdrowego synka, a nie tak dawno drugie dziecko - mówi ordynator. - Kolejny pacjent to kierownik piekarni, który łapał myszy na łapkę. Inny to nauczyciel, który zaraził się podczas rozbiórki starego domu rodziców, wybierając piasek spod podłogi. U nich też finał choroby był szczęśliwy. Zachorował też artysta ludowy pracujący w skansenie, gdzie, jak mówi "myszy jest do czorta".
Problem narasta
Wylicza, że w Europie dochodzi do 6 tys. zakażeń rocznie. Eksperci zastanawiają się, czy grozi nam epidemia. Specjalistyczne laboratorium w Belgii bada tylko wirusy Hanta.
Po raz pierwszy hantawirusa wykryto w Korei w latach 70. w mieście Hanta. Dziś zakażenia występują na wszystkich kontynentach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?