Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Błąd lekarzy ze szpitala w Brzozowie? Madzia urodziła się niepełnosprawna

Dorota Mękarska
Madzia nie jest w stanie jeść samodzielnie. Trzeba ja karmić specjalną sondą podpięta wprost do żołądka.
Madzia nie jest w stanie jeść samodzielnie. Trzeba ja karmić specjalną sondą podpięta wprost do żołądka. Dorota Mękarska
5-letnia Madzia nie chodzi, nie mówi, jest niewidoma. Pokarm przyjmuje przez rurkę w brzuchu podłączoną prosto do żołądka. Jej rodzice od półtora roku walczą w sądzie ze szpitalem w Brzozowie o zadośćuczynienie i rentę dla córki.

Madzia jest pierwszym dzieckiem Anety i Marka Sobotów z Przysietnicy. Podczas ciąży nic nie zapowiadało, że rozwiązanie zakończy się tak dramatycznie.

Dzień przed pojawieniem się Madzi na świecie młoda matka była na wizycie kontrolnej. Zgłosiła lekarce prowadzącej, że nie czuje ruchów dziecka, a jak już to słabe. Dostała skierowanie do szpitala.

Dzidziuś śpi…

W szpitalu zjawiła się 4 listopada 2006 roku około godz. 9.30. Podłączono ją do aparatu KTG.

- Od razu być coś nie tak - relacjonuje pani Aneta. - Po pierwszym badaniu pielęgniarki zaczęły przewracać mnie z boku na bok i ruszać brzuchem. Uznały jednak, że "dzidziuś śpi".

Dyżurna lekarka, pod kontrolą której matka była przez okres ciąży, stwierdziła, że nic złego się nie dzieje. Nakazała jednak pielęgniarkom, by co 2 godziny powtarzały badanie KTG. Wyniki cały czas nie były dobre.

Tak zeszło do godz. 18. Po tej godzinie lekarka wzięła pacjentkę na badanie ginekologiczne. Około 19.15 poinformowała ją, że zostanie wykonane cesarskie cięcie, bo są lekkie wahania tętna płodu.

- Myślałam, że do godz. 20.30 będzie już po wszystkim. Okazało się jednak, że cesarka została wyznaczona na godz. 24. Położne były tym bardzo zdenerwowane - mówi pani Aneta. - Lekarka nakazała podać mi tlen i nadal czekaliśmy, bo miał przyjechać drugi lekarz. O 22.30 tętno dziecka zaczęło gwałtownie spadać. Wtedy przesunięto cesarkę na godz. 23.

Dziecko trzeba szybko ochrzcić

Matka do końca była przeświadczona, że dziecko urodzi się zdrowe. Zaczęła się niepokoić, gdy córeczka po urodzeniu została szybko wyniesiona z sali operacyjnej.

- Zaległa długa cisza, dziecko nie płakało, zaczęłam się pytać, co się dzieje. Po długiej chwili, która dla mnie była wiecznością córeczka zaczęła cichutko kwilić. Nie przyniesiono mi jej jednak - relacjonuje matka.

Zdenerwowana kobieta przez długi czas oczekiwała na jakąkolwiek informację o swoim dziecku. Dopiero, gdy przyszła krewna, dowiedziała się strasznej prawdy, że dziecko może nie przeżyć i należy je niezwłocznie ochrzcić.

Madzia, choć urodziła się z wagą 3830 gramów i długością 56 cm, była niedotleniona. Nie pracowały jej narządy wewnętrzne, a mózg był obrzęknięty. Lekarze z oddziału intensywnej terapii w Rzeszowie, gdzie została przewieziona, zaczęli przygotowywać rodziców na jej śmierć.

Dziewczynka jednak przeżyła.

- Na początku lekarze pocieszali nas, że do pół roku wszystko się wyrówna, ale po tym czasie, stało się jasne, że uszkodzenia są zbyt duże - mówi matka.

W 2008 roku ustalono, że Madzia nie widzi i nigdy nie będzie widzieć, a 1,5 roku temu dziewczynka przestała przyjmować pokarm doustnie. Obecnie karmiona jest dożołądkowo wyłącznie pokarmami w formie płynnej i papkowatej.

100 tysięcy albo nic

Rodzice dziewczynki już w 2008 roku wystąpili do brzozowskiego szpitala o zadośćuczynienie i rentę dla dziecka. Zaproszenie na rozmowę otrzymali w 2009 roku. Szpital zaproponował 100 tys. zł.

- Dyrektor Andrzej Piotrkowski zapowiedział nam, że albo weźmiemy tę kwotę, albo nie dostaniemy nic, jeśli pójdziemy na drogę sądową.

Odpowiedziałam, że nie damy się zastraszyć. Nam nie chodzi o jednorazową kwotę, gdyż połowę tych pieniędzy wydaliśmy już na leczenie i rehabilitację dziecka - przestawia swoje stanowisko pani Aneta.

Madzia jest obecnie rehabilitowana prywatnie, gdyż po likwidacji Ośrodka Wczesnej Interwencji w Krośnie, rodzice nie mieli innego wyjścia. Jej ojciec, aby zarobić na leczenie córki, podjął pracę za granicą.

Sprawa w sądzie rozpoczęła w styczniu 2010 roku. Wypowiedzieli się już pierwsi biegli, m.in., że cesarskie cięcie powinno być wykonane najpóźniej do godz. 15. Pełnomocnik szpitala wystąpił, więc o drugą opinię. Sąd przychylił się do tego wniosku. Kolejną sporządzi biegły, którego wskazał pełnomocnik szpitala.

Szpital milczy

Kilkukrotnie staraliśmy się o stanowisko brzozowskiego szpitala w tej sprawie. W piątek udało nam się skontaktować z wicedyrektorem Dariuszem Brysiem, który zadeklarował, że takowe jeszcze tego dnia otrzymamy. Tak się jednak nie stało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24