Sprawa buspasów w Rzeszowie trafi do sądu?

Wniosek o kontrolę wczoraj złożyli działacze skupieni wokół portalu Prawica Podkarpacka.

- Urzędnicy twierdzą, że nie złamali prawa i zarzucają nam rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji. My jesteśmy innego zdania. Wciąż mamy sporo wątpliwości w tej kwestii. Wobec tego poprosiliśmy UZP o sprawdzenie kulisów przetargu. Nie zamierzamy się licytować z miastem, niech w tej sprawie głos zabiorą specjaliści - mówi Ireneusz Dzieszko, działacz PP.

Na tym jednak nie koniec. Ze względu na nieprawidłowości, jakich Dzieszko doszukał się również w samym trybie malowania i wprowadzania buspasów, Prawica Podkarpacka domaga się usunięcia ich z ulic.

- Otrzymujemy z Urzędu Miasta sporo dokumentów, które często są ze sobą sprzeczne. Wynika z nich np., że buspas powstał dopiero w czerwcu, od razu jako stały element organizacji ruchu. Tymczasem gotowy był w kwietniu, a do dzisiaj jest namalowany na żółto, co sugeruje, że to rozwiązanie tymczasowe - tłumaczy I. Dzieszko.

W tej sytuacji PP wezwała prezydenta Ferenca do niezwłocznego zlikwidowania pasów dla autobusów. Ma na to trzydzieści dni. W przypadku niedotrzymania terminu Ireneusz Dzieszko zapowiada, że zainteresuje sprawą sąd administracyjny.

- Nie boimy się ani wyników kontroli, ani ewentualnej sprawy w sądzie. Jeszcze raz powtarzam, wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Nie będzie żadnego usuwania buspasów - odpowiada na zarzuty Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.