Jan P. (25 l.) w eskorcie policjantów wchodził we wtorek na salę Sądu Rejonowego w Lubaczowie. Od sierpnia ub. roku przebywa w tymczasowym areszcie. To wtedy właśnie wspólnie z kolegą pojechał z Oleszyc na festiwal rockowy do pobliskiego Cieszanowa.
Wcześniej obaj pili alkohol. To jednak nie przeszkodziło mu usiąść za kierownicą opla calibry. Zrobił tak, chociaż zaledwie miesiąc wcześniej został skazany za prowadzenie auta w stanie nietrzeźwym. Był również karany za inne przestępstwa, m.in. rozboje.
Po przyjeździe na imprezę oskarżony nie interesował się występami zespołów. W towarzystwie znajomych wlewał w siebie kolejne kieliszki wódki. Po zmierzchu zapewne chciał wracać do domu.
- Usłyszałem nienaturalne odgłosy jazdy samochodem - zeznał w procesie jeden ze świadków, który był porządkowym na cieszanowskim parkingu. - Jakby, ktoś dodawał i odejmował gazu. Później dobiegły mnie krzyki przerażonych ludzi. Ktoś wołał: "Potrącili chłopaka, potrącili chłopaka".
Jan P. najpierw uszkodził swoim autem 3trzy inne stojące na placu. Próbując uciekać wjechał w Andrzeja Zaworę (19 l.) z Hyżnego w powiecie rzeszowskim. Uczestnicy festiwalu dopadli sprawcę i przekazali policji.
Ciężko rannego młodzieńca pogotowie zabrało do szpitala. Zmarł pomimo wysiłków lekarzy.
W trakcie śledztwa mężczyzna wyraził gotowość dobrowolnego poddania się karze. Zaproponował dla siebie 4 lata pozbawienia wolności. Prokuratura i rodzina Andrzeja były temu przeciwne.
- Oskarżonego należy możliwie długo izolować od społeczeństwa, ponieważ jest dla niego niebezpieczny - przekonywał mecenas Rafał Jachim podczas ostatniego dnia procesu przed Sądem Rejonowym w Lubaczowie. - Chociaż był na zwolnieniu warunkowym z zakładu karnego popełniał inne przestępstwa.
Sąd skazał Jana P. na 8 lat więzienia oraz dożywotnio zakazał kierowania pojazdami. Wtorkowy wyrok nie jest prawomocny. Pełnomocnik rodziny zmarłego zapowiedział złożenie apelacji, ponieważ domagał się maksymalnej kary, czyli 12 lat pozbawienia wolności.
Rodzina Andrzeja Zawory szykuje się do kolejnej sądowej batalii. Żądają od firmy ubezpieczeniowej, w której oskarżony miał wykupioną polisę OC, 1 miliona złotych odszkodowania, czyli po 250 tysięcy złotych dla rodziców i dwójki rodzeństwa.
Reprezentująca ich kancelaria adwokacka Jachim, Lipski, Slisz z Rzeszowa przekonuje, że takie kwoty wypłacono bliskim ofiar katastrofy smoleńskiej. Zdaniem prawników, w obliczu doznanej krzywdy moralnej i cierpienia, wszyscy obywatele są równi wobec prawa i należy ich jednakowo traktować.
Ubezpieczyciel odmówił wspomnianej kwoty. Sprawę rozstrzygnie sąd.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Andrzej Sołtysik dostał fuchę w TVP! Wiemy, z kim będzie pracował
- Piotr Gąsowski pokazuje w Polsacie drugą twarz?! Stroi fochy na młodszego kolegę
- Tak wygląda grób Krzysztofa Krawczyka tydzień przed rocznicą. Szczegół łamie serce
- Tak żyje po zwolnieniu z TVP. Dawno niewidziana Nowakowska przyłapana na mieście!