Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony o podwójne zabójstwo: żałuję

Ewa Gorczyca
Tomasz Jefimow
- Upływ czasu ani trochę nie zatarł naszego bólu - mówią najbliżsi Marcina D. z Rzeszowa i Bogdana K. z Iwonicza. Obu mężczyzn zastrzelił Piotr M, właściciel stadniny w Wernejówce.

Dziś rodzeństwo i rodzice ofiar ponownie zeznawali przed sądem.

Proces w tej sprawie toczy się od nowa w Sądzie Okręgowym w Krośnie. Sąd Apelacyjny w Rzeszowie uchylił bowiem wyrok skazujący Piotra M. na dożywocie.

W powtórnym procesie oskarżony, który wcześniej milczał, zdecydował się złożyć szczegółowe, wielogodzinne wyjaśnienia. Opowiedział o swoich relacjach z Marcinem, który pracował u niego w stadninie, i o związku w Zuzanną, młodą dziewczyną, która od kilku lat mieszkała w jego gospodarstwie.

Piotr M. mówił, że Marcin był bardzo solidnym pracownikiem i "najbliższą mu osobą wśród obcych" a Zuzanna "najlepszą partnerką, jaką poznał". Według oskarżonego, podczas jego nieobecności (leczył się po wypadku w Niemczech) młodzi zbliżyli się do siebie. Przyznał, że miał żal o ich romans i nie spodziewał się tego po nich.

Oskarżony przedstawił swoją wersję tego, jak zginęli Marcin i Bogdan. Stało się to 15 października 2008 roku, w dniu, gdy mężczyźni przyjechali po konia, którego rzeszowianin miał obiecanego jako zapłatę za pracę w stadninie. Wtedy w stajni miało dojść do scysji między gospodarzem a byłym pracownikiem.

Według oskarżonego - Marcin i Bogdan chwycili widły i metalowy pręt a on - uciekając przed nimi, złapał nabitą strzelbę, przygotowaną na lisa, i strzelił do nich. Ciała schował do samochodu a potem wywiózł do lasu i zakopał. Zuza była w tym czasie w gospodarstwie, ale - jak twierdzi Piotr M. - o niczym nie wiedziała.
Najbliżsi Marcina i Bogdana - rodzice i rodzeństwo - nie wierzą w tę wersję wydarzeń. Dziś w sądzie opowiadali o tym, co przeżywali po zniknięciu mężczyzn i o tym, jak ich szukali. Piotr M, z którym się skontaktowali, utrzymywał wówczas, że nie wie, co się z nimi stało.

Dopiero odnalezienie zwłok w lesie (trzy tygodnie po zdarzeniu) potwierdziło najgorszą prawdę, że Marcin i Bogdan zostali zamordowani. - Ja ten obraz ciągle mam przed oczami - mówiła szlochając Magda L, starsza siostra Marcina, która identyfikowała ciało brata.

Dla rodzin ponowne przeżywanie procesu okazało się bardzo trudne. Najmłodsza siostra Bogdana wybuchła płaczem i nie była w stanie zeznawać. Matka Marcina opowiadała, że po śmierci syna przestała wychodzić z domu, wpadła w ciężką depresję.

Roszczenia rodzin ofiar wobec oskarżonego są takie same, jak pierwszym procesie: 100 tys. zł dla rodziców i po 50 tys. zł dla rodzeństwa.

Piotr M. zgodził się odpowiadać jedynie na pytania swoich adwokatów i sądu. Zaprzeczył, że wysyłał z telefonu Marcina sms-y mające dowodzić, że wyjechał on z kolegami i sugerujące, by go nie szukać.

Na pytanie, dlaczego ostatecznie zdecydował się wskazać miejsce ukrycia zwłok powiedział: - Myślę, że jakaś cząstka człowieka się odezwała we mnie i sumienie kazało mi to zrobić. Żałuję tego, co się stało i na co miałem wpływ.

Dziś sąd zdecydował o przedłużeniu tymczasowego aresztowania Piotra M. o kolejne 3 miesiące.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24