Przybędzie taksówek, ale ceny kursów nie spadną

Liczba taksówek na Podkarpaciu

Rzeszów - 580
Przemyśl - 178
Krosno - 106
Stalowa Wola - 73
Mielec - 51
Dębica - 40
Jasło - 27
Tarnobrzeg - 16

- To poważny błąd, nikt na tym nie skorzysta - uważa ekonomista.

Bronisław Winiarz z Rzeszowa na taksówce jeździ od 1972 roku. Tak trudnej sytuacji jak dzisiejsza nie pamięta.

- Taksówek w Rzeszowie jest tak dużo, że za kursem za 7-10 zł trzeba stać na postoju 3-4 godziny. Grubo ponad połowę utargu pochłania paliwo, które jest rekordowo drogie. Dodatkowo miesiąc zawsze zaczyna się na minusie, bo trzeba uskładać 890 zł na ZUS. Żeby cokolwiek zarobić musisz jeździć od świtu do późnego wieczora - mówi B. Winiarz.

- Dobra dniówka to dzisiaj 100-120 zł. Z tego 40 zł trzeba odłożyć na paliwo, 30 zł na ZUS i 20 zł na amortyzację samochodu - tak zarabiamy - mówi inny kierowca.

Jak dzdobyć licencję

Aby zostać taksówkarzem kandydat musi zgłosić się do wydziału komunikacji z zaświadczeniem o wpisie do ewidencji działalności gospodarczej oraz nadaniu numeru REGON i NIP. Konieczne jest także zaświadczenie o niekaralności, oraz orzeczenie lekarskie i psychologiczne. Kandydat na kierowcę musi także ukończyć szkolenie z transportu drogowego organizowane przez Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji. Ostatni krok to przygotowanie auta. Musi być minimum czterodrzwiowe, wyposażone w zalegalizowany taksometr oraz kasę fiskalną i kogut. O przystosowaniu auta do przewozu osób musi zaświadczyć uprawniony diagnosta.

Znowelizowana ustawa o transporcie drogowym przewraca rynek do góry nogami. Przede wszystkim znosi limity taksówek, ustalane do tej pory przez urzędy miast i gmin. Oznacza to, że sytuacja taksówkarzy jeszcze się pogorszy. Tylko w Rzeszowie w kolejce po licencję czeka aż 240 osób.

- Teraz możemy wydać je praktycznie od ręki. Wszystkim, którzy złożyli u nas wnioski wysyłamy zawiadomienia o nowych możliwościach - mówi Magdalena Głowiak z Wydziału Komunikacji Urzędu Miasta Rzeszowa.

Chętni na licencję czekają też w Jaśle. W tej chwili jest ich dziesięciu. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w Tarnobrzegu.

- Od lat mamy 16 taksówek, a nowych kierowców nie przybywa. Ale nie dziwię się, bo pasażerów jest jak na lekarstwo, a mało kogo urządza stanie na postoju cały dzień za 20-30 zł - uważa Jan Ramik, naczelnik wydziału komunikacji w tarnobrzeskim magistracie.

Tylko z licencją

Znowelizowana ustawa likwiduje możliwość świadczenia usług w ramach tzw. przewozów okolicznościowych. Oznacza to, że pasażerów mogą wozić tylko osoby posiadające licencję taksówkową, autem z kasą i taksometrem. Wyjątkiem są samochody przystosowane do przewozu siedmiu i więcej osób, oraz pojazdy zabytkowe. Za złamanie tego przepisu grozi do 15 tys. zł kary.

Sceptycznie do uwolnienia rynku jest nastawiony Krzysztof Wadiak, dyrektor Wydziału Komunikacji Urzędu Miasta Rzeszowa

- Rzeszów to nie Warszawa czy Kraków. Tam taksówki mają do obsłużenia duże, silnie zurbanizowane tereny. U nas poruszają się praktycznie tylko po centrum i najbliższej okolicy. Na postojach już teraz jest bardzo ciasno. Obawiam się, że nowi kierowcy szybko się przekonają, że o zarobek nie jest łatwo - przewiduje dyrektor Wadiak.

Podobnego zdania jest dr Krzysztof Kaszuba, ekonomista z Rzeszowa.

- To kolejny przykład nieudolnych działań obecnej ekipy rządzącej naszym krajem. Państwo zachęca ludzi do podjęcia pracy w branży, która już teraz jest mało dochodowa. Konkurencja wpłynie korzystnie na jakość usług i ceny? Nieprawda. Taniej nie będzie, bo poniżej pewnego poziomu zejść się nie da. Nowi kierowcy, którzy na uruchomienie biznesu wezmą kredyty szybko przekonają się, że ciężko cokolwiek zarobić. A tym, którzy już jeżdżą będzie o wiele trudniej. Całe zamieszanie skończy się wielkim rozczarowaniem - twierdzi dr Kaszuba.