Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myszołów Majster znowu będzie polować

Norbert Ziętal
Przemyscy weterynarze wykonali skomplikowaną operację myszłowa. Być może pierwszą tego typu na świecie.
Przemyscy weterynarze wykonali skomplikowaną operację myszłowa. Być może pierwszą tego typu na świecie. Jakub Kotowicz
Myszołów Majster miał podwójne szczęście. Pierwszy raz, gdy rannego znaleźli go ludzie, którzy zawieźli go do weterynarza. Drugi raz gdy lekarze postanowili uratować zgruchotaną łapę ptaka.

Obszerna woliera w Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. Apartament jednoosobowy, a w zasadzie jednoptasi. W środku spora gałąź. Na niej siedzi Majster. Myszołów. Opiekunowie rzucają mu na ziemię jedzenie, a Majster udaje, że poluje. Wbija się łapą w zdobycz. Musi zachować w pamięci ten odruch, aby poradzić sobie w naturze. Być może już za kilka tygodnie wróci na swoje tereny.

Jakub Kotowicz, wolontariusz Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych właśnie przyniósł myszołowy przysmak. Myszy. Osiem.

- To jego dzienna porcja. Jedna mysz to dwa złote. Wystarczy policzyć ile kosztuje samo jedzenie - mówi lek. wet. Radosław Fedaczyński.

Majster nie daje się długo prosić. Zlatuje na ziemię i sprawnym ruchem chwyta pierwszą z mysz. To dobrze, że zachował umiejętność polowania.

Takich złamań u ptaków się nie leczy

Jeszcze kilkanaście tygodni temu z myszołowem nie było za wesoło.

- Trafił do nas pod koniec roku. Miał okropnie złamaną nogę, w kilku miejscach. To było otwarte złamanie. Prawdopodobnie podczas szybkiego lotu zahaczył o linię energetyczną. Nie miał szans jej zauważyć - mówi pan Radosław.

Myszołów kwalifikował się do uśpienia. W takich ciężkich przypadkach chodzi jedynie o to, aby skrócić zwierzęciu cierpienia. Jednak człowiek, który go przywiózł do przemyskiej lecznicy, pokonał kilkadziesiąt kilometrów. Przemyscy weterynarze zdecydowali, że nie mogą zmarnować takiego wysiłku.

- Postanowiliśmy, że złożymy tą łapę. Musieliśmy zrobić stabilizację wewnętrzną na specjalnym drucie kostnym. Później okazało się, że gdybyśmy wyciągnęli ten drut, to kość rozsypałaby się - wspomina pan Radek.

Nigdzie nie znaleźli opisu takiego zabiegu

Postanowili, że zastosują metodę z ludzkiej medycyny. Uszkodzenie chcieli wypełnić cementem kostnym. Miała to być już czwarta operacja ptaka.

Długo szukali cementu. Było to o tyle trudne, że firmy dostarczające go do szpitali, zwykle wysyłają po sto, dwieście kilogramów. Ale przecież dla myszołowa konieczna byłaby tylko niewielka cząstka z tego.

- W końcu udało się znaleźć producenta we Włoszech, który ma przedstawiciela handlowego w Polsce. Najpierw byli bardzo zdziwieni, że chodzi o materiał na operację ptaka, ale potem chyba tylko dzięki temu zdecydowali się dostarczyć tak niewielką ilość materiału - opowiada weterynarz.

Majster kolejny raz został położony na stole operacyjnym. W zabiegu uczestniczyło aż cztery osoby. Jedna musiała stale mieszać cement, bo ten szybko tężeje i stałby się niezdatny do użycia. Podczas zabiegu Majster miał podawany tlen i kroplówkę.

- Próbowaliśmy w internecie znaleźć opis takiego zabiegu. Nie natrafiliśmy na żadne informacje. Być może to pierwsza taka operacja ptaka na świecie - zastanawia się pan Radosław.

Ma wszystkie atrybuty majstra budowlanego

Majster w wolierze, czyli swojej klatce rehabilitacyjnej, będzie jeszcze kilka tygodni. Weterynarze chcą mieć pewność, że poradzi sobie w naturze. Sprowadzą specjalne urządzenie mierzące uścisk łapy. Ta złożona podczas operacji musi mieć taką samą siłę, jak ta zdrowa.

- Medycyna idzie do przodu. W przypadku zwierząt można wykonywać dokładnie takie same zabiegi, jak i u ludzi. Hamulcem są tylko koszty - mówi weterynarz.

Po sukcesie, którym będzie wypuszczenie zdrowego myszołowa na wolność, przemyscy lekarze opublikują w fachowych czasopismach informacje o operacjach.

- Przygotowujemy się też do innych operacji. Próbujemy leczyć to, co wydaje się niemożliwe. Chcemy kupić specjalny mikroskop, dzięki któremu staną się możliwe zabiegi u małych ptaków, np. jaskółek. - mówi pan Radek.

Przed powrotem do natury Majstra czeka jeszcze jedna operacja. Weterynarze będą musieli usunąć metalowe rusztowanie w jego łapie.

- Dlaczego Majster?

- Ma drut, cement i spirytus, który zastosowany był podczas zabiegu. A więc wszystkie atrybuty dobrego majstra. Dlatego tak go nazwaliśmy - śmieje się pan Radosław.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24