Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykłe odkrycie w Stalowej Woli! W murze był list do przyszłych pokoleń

Zdzisław Surowaniec
Listy do przyszłych pokoleń zamurowała przed 64 laty trójka młodych ludzi. - Nie takiej Polski chcieliśmy, będziemy walczyć - deklarowali.
Listy do przyszłych pokoleń zamurowała przed 64 laty trójka młodych ludzi. - Nie takiej Polski chcieliśmy, będziemy walczyć - deklarowali. Zdzisław Surowaniec
Zakreślone czarnym tuszem kartki wypadły z cegły dziurawki. Akurat w Kuźni Stalowa Wola trwał remont po styczniowych podtopieniach. Rychło okazało się, że to nadzwyczajne znalezisko.

To swoiste listy napisane na kalce technicznej przez trójkę młodych ludzi, którzy w 1947 roku, na progu epoki Stalina, odczuwali grozę komunizmu. W tekście nie ma nic odkrywczego. Wzruszająca jest gotowość do walki o niepodległość.

Zawisły na ścianie

Kuźnia swobodnego kucia powstała jeszcze przed wojną, jako jeden z wydziałów Zakładów Południowych, po wojnie przemianowanych na Hutę Stalowa Wola. Przed kilku laty HSW wpadła w tarapaty i zaczęła wyprzedawać majątek. Kuźnię swobodną kupił Lesław Kwitkowski. Nadał jej nazwę HSW-Kuźnia Stalowa Wola.

Odnalezienie niezwykłego dokumentu jest dla właściciela i szefów spółki wydarzeniem ważnym i ekscytującym. Sprawa osobiście zajął się zastępca prezesa Zbigniew Rokosz. Zeskanował nawet oryginały, oprawił je i powiesił w swoim gabinecie.

- Historia zakreśliła koło - uśmiecha się Rokosz. - Dokument został zamurowany przy budowie drzwi, odnaleźliśmy go po 64 latach przy wymianie drzwi.

Wtedy zapewne trójka urzędników nie marzyła, że ich naprędce pisane refleksje zawisną kiedyś na ścianie szefa zakładu.

Pokusiło nas, aby wsunąć kartkę

Teksty są krótkie, ale zawierają dużo treści. Poznajemy też nazwiska autorów i ich stan cywilny. Basia Pieczerak jest panną, Józef Bauer jest żonaty, a Wanda Dyzyng jest wdową po mężu zamordowanym przez Niemców w Oświęcimiu.

I właśnie Wanda zdała relację, dlaczego zdecydowali się na napisanie listów: "Praca w biurze szła normalnym trybem. Aż tu pewnego dnia przyszli murarze, wybili otwór w ścianie, aby wstawić nowe drzwi. Pokusiło nas, aby wsunąć do pustaka kartkę z paroma zdaniami. Kto ją odnajdzie. I co Wam napisać?".

Dowiadujemy się wiec, że autorzy byli pracownikami biurowymi i pracowali razem.

- Byli wykształceni. Mają ładne pismo, używają poprawnego języka i pisowni. Jest to język kulturalnych ludzi - ocenia prezes Marek Stępniewski.

Z kart wyziera strach. W kraju po sfałszowanych wyborach rozkręcała się machina terroru komunistycznego. Józef jakby się tłumaczył: "Szybko pisałem, bo ścianę mają zamurować i dyskretnie włożyć, bo byśmy się mogli do więzienia dostać".

Może będzie inaczej na świecie

W odróżnieniu od refleksyjnych tonów koleżanek Józef pisze konkretnie: "Podczas okupacji hitlerowskiej w roku 1943 dn. 22 lipca zawiązuje się Rząd Polski w Rosji Sowieckiej. Całkowity wpływ na Polskę ma Rosja Sowiecka - chce Naród Polski doprowadzić do stanu - gdzie człowiek jest pozbawiony wszelkiej etyki i uczuć, zasad człowieczeństwa i religii. Polacy obecnie przeżywają ciężki stan - część społeczeństwa polskiego uznaje i uwielbia Rosję, druga część dąży do uniezależnienia się kompletnie od wpływów Rosji Sowieckiej. Będziemy dążyć do usamodzielnienia państwa polskiego, tak nam dopomóż Bóg".

Dodaje jeszcze, że urodził się w Równem na Wołyniu, 31 marca 1908 roku. Na odwrotnej stronie kartki napisał: "Ten pergamin pochodzi z okresu okupacji hitlerowskiej rok 1939 do 1944. Józef Bauer narodowości polskiej".

Basia pisze nostalgicznie: "Może po latach ta kartka trafi do rąk ludzkich. Będzie już może inaczej na świecie. I zdziwi Cię, nieznany znalazco, kto to zostawił. I tylko na gruzach tego budynku znajdziesz tę kartkę. Będziesz albo zbłąkanym wędrowcem, włóczęgą lub też naukowcem. Natura ludzka lubi tajemnice. Nas nie będzie wśród żyjących. Może zginiemy w tej wojnie, która nas czeka jeszcze".

Rzeczywiście, po wojnie myślano o następnej. Budynki, jakie w tym czasie powstawały w mieście, miały schrony.

Nie takiej Polski oczekiwaliśmy

"Nie mamy w kraju już hitlerowców, którzy nas gnębili" - pisze dalej Basia. - "Mamy "przyjacieli", którzy równie dobrze obchodzą się z nami i dają się we znaki. Polska poziemna powstaje znowu. I znowu będziemy walczyć o niepodległość naszej Ojczyzny. Głupcy nie mogą nami rządzić. Już i tak w kraju panuje nędza".

Pisząc do "nieznanego znalazcy" Basia zwraca się do niego: "Nie wiem jakiej narodowości będziesz, jeśli Polakiem to rozumiesz tę ogromną tęsknotę za zupełnie prawą wolnością i spokojem. Te ciągłe wojny w naszym kraju stwarzają tylko nędzę. Więc, nieznany znalazco, wszyscy troje życzymy Ci z głębi serca dużo, dużo szczęścia i radości w życiu".

Wanda przekazuje potomnym taką ocenę: "Mamy od trzech lat Wolną Polskę. Po długich latach gnębiącej okupacji, doczekaliśmy się. Polska wolna, demokratyczna, suwerenna. Tak jest na piśmie. A w praktyce? Zarobki mamy jak przed wojną. Sumarycznie więcej, ale cóż z tego, kiedy ceny są tak na wszystko wygórowane, że ledwo wiążemy koniec z końcem. Nic nas nie cieszy. Czekamy znów wyzwolenia. Tym razem ze szponów peperowców i spod wpływu Rosji Sowieckiej. Nie takiej Polski oczekiwaliśmy. Chcemy Polski naprawdę sprawiedliwej".

Listy opatrzone są datą - na jednej kartce jest 28, na drugiej 29 lipiec 1947 roku.

Westchnij do Boga za naszą trójkę

Czy ci młodzi ludzie, marzący o wolności, doczekali jej? Jak ustalił Stanisław Chudy z tygodnika "Sztafeta", który przejrzał archiwa w hucie i pozwolił nam skorzystać z tej kwerendy, Wanda Dyzyng była żoną konstruktora, jednego z pierwszych konspiratorów w Stalowej Woli. Zginął w Oświęcimiu w 1941 roku.

Ona rozpoczęła pracę w hucie w 1945 roku, zwolniła się w 1961 z powodu złego stanu zdrowia. Rok wcześniej wyszła za mąż. Zmarła w 1995 roku, pochowana na stalowowolskim cmentarzu, obok męża, który przeżył ją cztery dni.

Barbara Pieczerak przyjechała do Stalowej Woli z Sarzyny. W hucie pracowała niecałe półtora roku. Zwolniła się po miesiącu od napisania listu. Tłumaczyła, że chce studiować w Szkole Malarstwa, Rzeźby i Grafiki w Bielsku-Białej. Ślad pod niej się urywa.

Józef Bauer był żołnierzem AK, miał pseudonim "Scyzoryk". Jego brat Gracjan był pierwszym pochowanym na cmentarzu komunalnym. Józef pracował w hucie do 1953 roku, kiedy to wyjechał ze Stalowej Woli.

Basia, Wanda i Józef przejdą do historii dzięki niezwykłemu pomysłowi z zamurowaniem wspomnień. Wtedy był to akt dużej odwagi. Niebawem te wspomnienia znajdą się w zbiorach Muzeum Regionalnego. A właściciel i szefowie spółki zamówią mszę za dusze autorów. Aby spełniła się wola wyrażona przez Basię, skierowana do "nieznanego znalazcy: "Jeśli jesteś chrześcijaninem, to westchnij do Boga za naszą trójkę".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24