Dyplom uczelni nie gwarantuje pracy

- Jak wynika z danych GUS, w naszym województwie ponad 16 tyś. absolwentów wyższych uczelni nie może znaleźć pracy. Dlaczego?

- Po pierwsze kluczowy jest sam wybór kierunków, na który studenci decydują się bez wcześniejszego rozeznania na rynku pracy. Częściej rezygnują z technicznych, obiektywnie trudniejszych kierunków typu informatyka, a wybierają bardziej szerokie, np. europeistykę lub socjologię. A nie od dziś wiadomo, że już dawno wysycił się humanistami.

- Studenci niepotrzebnie odkładają zdobywanie doświadczenia zawodowego do momentu ukończenia uczelni...

- Zgadza się, bo pracodawcy mają dziś tak ogromny wybór, że nie chcą zatrudniać kogoś, kogo będą musieli uczyć od podstaw. Dlatego tak ważna jest aktywność jeszcze podczas studiów, w tym w formie stażów, praktyk, a nawet działalności charytatywnej. O tym, co wpisać w swoje CV studenci powinni myśleć na długo przed obroną, bo dziś sam dyplom nie gwarantuje pracy.

- Ale studenci nie ponoszą chyba całej winy za sytuację na rynku pracy?

- Oczywiście ogromne znaczenie ma specyfika naszego województwa, w którym nie ma dużych ośrodków przemysłowych i firm hi-tech, gwarantujących wszystkim absolwentom uczelni wyższych zatrudnienie. Brakuje też ścisłej współpracy pomiędzy przedsiębiorcami a uczelniami. I nie mówię tu o pojedynczych ogłoszeniach o pracę lub ofertach staży, jakie można znaleźć na stronach szkół wyższych.

Właściciele firm muszą przestać patrzeć na uczelnie jak na instytucje czysto dydaktyczne, ale jak na szansę dotarcia do nowych rynków i stania się jeszcze bardziej konkurencyjnymi. W USA przed uczelnianymi instytutami badań ustawiają się kolejki pracodawców, którzy szukają nie tylko specjalistów, ale również nowoczesnych rozwiązań technologicznych. U nas ten temat raczkuje, dlatego uczelnie muszą zrozumieć, że uczą w konkretnych celach, które definiują przedsiębiorcy.