Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor Waśko ze szpitala na Szopena w Rzeszowie przeprasza pacjentkę za błąd lekarzy

Wojciech Tatara
O sprawie tej pisaliśmy w grudniu 2010 r.
O sprawie tej pisaliśmy w grudniu 2010 r.
Magdalena Baran urodziła zdrowe dziecko, choć lekarze ze szpitala na ul Szopena w Rzeszowie błędnie stwierdzili, że 7- tygodniowy płód jest martwy.

Przypomnijmy szczegóły tej bulwersującej sprawy. Mieszkanka Rzeszowa trafiła na oddział ginekologii i położnictwa 16 kwietnia 2010r. Lekarze badający ją w szpitalu potwierdzili, że ciąża rzeczywiście obumarła. Po trzydniowym pobycie kobieta wypisała się ze szpitala. Miała czekać na samoistne poronienie.

Po dwóch tygodniach zgłosiła się do lekarza w przychodni na ulicy Warzywnej. Po badaniach okazało się, że płód normalnie się rozwija. 7 miesięcy później urodził się Szymek. Otrzymał maksymalną liczbę 10 punktów w skali Apgar używanej w medycynie do określania stanu noworodka.

Pisząc w grudniu artykuł chcieliśmy uzyskać wyjaśnienia od dwóch lekarzy opiekujących się pacjentką. Odesłali dziennikarza do dyrektora szpitala, który obiecał Nowinom, że zbada sprawę. Właśnie otrzymaliśmy odpowiedź ze szpitala.

Postawiono błędną diagnozę

- Przyznaję, że istotnie postawiono niewłaściwą diagnozę, co jest kwestią bezsporną i nad czym ubolewam. Do zaistniałej sytuacji przyczyniło się zarówno badanie diagnostyczne przeprowadzone w szpitalu, jak i okoliczności od nas niezależne - wyjaśnia Bernard Waśko, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Szopena.

Jego zdaniem wpływ na błędną diagnozę mogło mieć skierowanie, w którym lekarz kierujący z przychodni postawił rozpoznanie ciąży obumarłej. Potwierdził to też lekarz przeprowadzający badania w szpitalu, ponieważ nie widział w obrazie USG tętna serca płodu.

Podczas pobytu w lecznicy pani Magdalena dostała trzy zastrzyki, które jak jej wyjaśniła jedna z pielęgniarek, miały przyśpieszyć poronienia.

- Czy to mogło zagrozić życiu Szymka? - pytaliśmy dyr. Waśko.

- U pacjentki nie zastosowano leczenia, które mogło mieć jakikolwiek negatywny wpływ na stan płodu. Kolejne badanie USG po opuszczeniu przez nią szpitala wykonano, o ile mi wiadomo po ok. 2 tygodniach, co w przypadku wczesnej ciąży stanowi istotną różnicę, jeśli chodzi o możliwości diagnostyczne i ocenę lekarza wykonującego badanie. Przypadek pacjentki został przeanalizowany i omówiony z personelem oddziału - wyjaśnia Waśko.

Pomyłka bez konsekwencji

Lekarze, którzy zajmowali się pacjentką w czasie jej pobytu w szpitalu i postawili błędna diagnozę, nie poniosą żadnych konsekwencji.

- Informuję, że jeden z lekarzy jest rezydentem, który pracuje pod nadzorem starszego doświadczonego lekarza specjalisty. Natomiast w odniesieniu do lekarza specjalisty, nie mogę uzyskać wyjaśnień ani wyciągnąć ewentualnych konsekwencji służbowych, ponieważ w grudniu ubiegłego roku zwolnił się z naszej placówki i obecnie pracuje w nowym prywatnym szpitalu ginekologiczno-położniczym. Przepraszam pacjentkę za zaistniałą sytuację i cieszę się, że nie miała ona wpływu na urodzenie zdrowego dziecka - informuje dyrektor Bernard Waśko.

Rodzice Szymka nie będą skarżyć szpitala.

- Te spóźnione przeprosiny są nam już obojętne. Dla nas najważniejsze jest, że mamy zdrowe dziecko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24