Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kijem zmasakrował głowę psa

Małgorzata Motor
Fot. K.Kapica
Musiał uderzyć tak mocno, że kundlowi wyskoczyło prawe oko. Przez silną opuchliznę na lewe właściwie nie widzi.

- Nie ma też części skóry na głowie - mówi Halina Derwisz z Rzeszowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt. Wczoraj do Prokuratury Rejonowej w Przeworsku wysłała zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

To właśnie ona półprzytomnego i wygłodzonego prawie 2-letniego psa z sepsą zabrała z Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Kańczudze. Trafił tu w poniedziałek po tym, jak policja otrzymała anonimowy telefon od mieszkańca Krzeszowic, że niedaleko osiedla mieszkaniowego jest ciężko ranny kundel. Na miejsce natychmiast udali się funkcjonariusze wraz z weterynarzem.

- To było w poniedziałek wieczorem. Przyjechali więc do mojego mieszkania - relacjonuje Aleksander Michalik, inspektor ds. rolnictwa i leśnictwa Urzędu Gminy w Kańczudze. - Pies był pobity aż do nieprzytomności. Weterynarz stwierdził, że nie da się go uratować. Nie przeżyje też tej nocy - dodaje.
W zimnym boksie przez 4 doby

Trafił do kojca ustawionego na placu Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. Trafiają tu bezpańskie psy wałęsające się po gminie Kańczuga. Pies nie tylko przeżył noc, ale też następne kolejne dni w dramatycznych warunkach.

- Boks na betonowej podłodze nie został zabezpieczony przed zimnem. Wokół psa były kawałki suchego chleba i ogólny nieład, a co najważniejsze pies pozostawiono bez pomocy weterynaryjnej - oburza się Halina Derwisz.

Zabrała go w piątek rano do schroniska. - W czwartek wieczorem dostałam telefon od jednego mieszkańca pow. przeworskiego, że w kojcu przetrzymywany jest od poniedziałku ciężko ranny, nieprzytomny pies. Poinformowałam burmistrza, że zabieram psa, a w odpowiedzi usłyszałam: "co z tego?". Uważał, że zapewnił zwierzęciu prawidłową opiekę, nawet napoje chłodzące psu były podawane - opowiada prezes stowarzyszenia.

- Daliśmy mu jedzenie i wodę, ale nie chciał jeść - przyznaje Aleksander Michalik, który w gminie zajmuje się sprawami bezpańskich psów. W schronisku też nie je, ale podawana jest mu kroplówka. Kundel przeszedł też operację. Zanim dojdzie do siebie, minie jednak co najmniej pół roku.
Pies zachowywał się agresywnie

Policja jeszcze w piątek namierzyła sprawcę.

- To 56-letni mieszkaniec pow. przeworskiego. Złożył obszerne zeznania. Został mu też postawiony zarzut znęcania się nad zwierzęciem. W poniedziałek złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze - informuje Andrzej Trelka z policji w Przeworsku.

Z zeznań mężczyzny wynika, że 56-latek pracował w swoim garażu, kiedy usłyszał głośne gdakanie kur w kurniku sąsiadki. Pobiegł tam i zobaczył zagryzioną kurę. - Obok stał pies, który zaczął warczeć na niego i szczerzyć kły. Wziął więc kij, który był w pobliżu i uderzył psa. Ten uciekł w pola, a mężczyzna wrócił do warsztatu - dodaje Andrzej Trelka.

O tym, jaką karę poniesie mężczyzna, zadecyduje Prokuratura Rejonowa w Przeworsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24