Prosta metoda walki z psimi odchodami

W styczniu do Biura Rady Miasta Tarnobrzega oraz na biurko prezydenta Tarnobrzega trafiły pisma z zarządu Rady Osiedla Wielopole. Alfred Martyniak, przewodniczący tarnobrzeskiego osiedla wskazuje, co należy zrobić, aby w końcu miejskie trawniki nie były usiane psimi odchodami.

- Pomysł jest prosty. Wystarczy pilnować wpływów z podatku od psa, który trafia do miejskiej kasy. Za te pieniądze trzeba zakupić łopatki, torebki oraz specjalne pojemniki na psie kupy. Całą akcję należy rozpropagować wśród mieszkańców, których trzeba nauczyć, że po własnym zwierzaku trzeba sprzątać - mówi Alfred Martyniak. - Chciałbym, żeby jak najszybciej powstała konkretna uchwała, którą przyjmą miejscy rajcy.

W Krośnie i Rzeszowie, takie inicjatywy zdały egzamin. W Nowej Dębie rozdawano już torebki i łopatki, a w Tarnobrzegu tylko mówi się o tym problemie i narzeka na psie kupy.

Stanisław Banaszak, tarnobrzeski radny w trakcie swojej działalności samorządowej zawsze podnosił sprawę "sprzątania po psach". Jak sam przyznaje z zazdrością patrzy na Stalową Wolę i Nową Dębę, w których, do tematu psich odchodów podchodzi się poważnie. - Woreczek i łopatka nie zajmuje w kieszeni zbyt wiele miejsca. Trzeba tylko chcieć - wyjaśnia.

Ostatnią deską ratunku dla służb mundurowych, które przypominają właścicielom psów o obowiązku utrzymania po nich czystości są mandaty, upomnienia i wnioski do Sądu Grodzkiego. Rocznie w Tarnobrzegu wystawia się 35 mandatów.

Przypomnijmy, że nawet 500 złotych kary może wymierzyć straż miejska za psią kupę na miejskim trawniku.