Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kasia z Kolbuszowej płynęła na Fryderyku Chopinie, kiedy żaglowiec stracił maszty

Beata Terczyńska
- Córka nie była pasjonatem żeglarstwa. Teraz się pewnie w nim zakocha. Plusem jest, że szkoła pod żaglami uczy dyscypliny i odpowiedzialności za siebie i grupę – mówi Adam Kozubal, ojciec 14-latki z Kolbuszowej, która płynęła Fryderykiem Chopinem.
- Córka nie była pasjonatem żeglarstwa. Teraz się pewnie w nim zakocha. Plusem jest, że szkoła pod żaglami uczy dyscypliny i odpowiedzialności za siebie i grupę – mówi Adam Kozubal, ojciec 14-latki z Kolbuszowej, która płynęła Fryderykiem Chopinem. FOT. KRZYSZTOF KAPICA
9 stopni w skali Beauforta, połamane maszty. - Nie wiedzieliśmy, co robić - opowiada Adam Kozubal, ojciec 14-letniej Kasi, która płynęła na Fryderyku Chopinie.
Kasia z Kolbuszowej plynela na Fryderyku ChopinieNastolatka z Kolbuszowej plynela na zaglowcu Fryderyk Chopin, kiedy ten kilka dni temu w trakcie rejsu stracil maszty

Kasia Kozubal z Kolbuszowej płynęła na żaglowcu Fryderyk Chopin

Dziś Adam Kozubal o wydarzeniach z 29 października opowiada już ze spokojem. - O kłopotach żaglowca dowiedziałem się w szkole, około godz. 13 - mówi wuefista kolbuszowskiego liceum. - Zadzwonił kolega, żebym pilnie zajrzał do internetu, bo Fryderyk Chopin ma kłopoty. Podczas szalejącego sztormu na Atlantyku połamały się maszty i reje.

Siedzieli pod pokładem

Wraz z żoną przeżywali chwile grozy. Media nie podawały zbyt wielu informacji. Z Kasią nie było żadnej łączności. - To był żywioł. Wszystko mogło się stać. Baliśmy się, żeby połamane reje, których nie mieli jak odciąć, nie przebiły pokładu.

Obawiali się też o powodzenie akcji ratunkowej.

- Gdyby, odpukać, coś się stało, to helikopter nie miałby jak zabrać dzieci z pokładu. Wystawały przecież połamane maszty, splątane liny. W takiej sytuacji ryzykowne byłoby spuszczanie lin. Gdyby helikopter o nie zahaczył, mógłby spaść - opowiada obrazowo Kozubal. - To nie statek pasażerski. Łodziami też trudno byłoby podpłynąć, bo fale były ogromne.

Kozubalowie odetchnęli z ulga dopiero w niedzielę po południu, gdy usłyszeli Kasię. - Przepływali koło jakiegoś nabrzeża i kapitan Ziemowit Barański pozwolił im wychodzić na rufę po 5 osób i dzwonić do rodziców. Mówiła nam, że paniki nie było. Kapitan od razu powiedział, co się stało i kazał zejść pod pokład. Ubrali sztormiaki. Na górze została tylko załoga statku.

Chcą płynąć dalej

Nie było mowy o spaniu. Siedzieli i rozmawiali.

- Trzeba mieć charakter, żeby coś takiego przetrwać - nie kryje dumy z córki Adam Kozubal. - Słyszałem słowa kapitana, który pływa już 61 lat, że czegoś podobnego jeszcze nie przeżył.

Co dziś dzieje się z 47 uczestnikami rejsu? Dwa dni mieszkali w hostelu młodzieżowym w brytyjskim porcie Falmouth, gdzie doholowano Fryderyka Chopina. Wczoraj w mediach pojawiły się informacje, że żaglowiec może popłynąć w dalszy rejs.

- To się rozstrzygnie dziś lub jutro. Córka chciałaby dalej płynąć. Zgrali się. Chcą spełnić marzenia. To jest jedyna - śmiejemy się z żoną - szkoła, do której dzieci chcą chodzić z przyjemnością - mówi Kozubal, z wykształcenia wuefista.

Szkoła przetrwania

Morska szkoła wymaga wielkiego hartu. Trzeba się wspinać na 37

- metrowy maszt, ok. 12 pięter, chodzić po rejach. Oprócz codziennej 5 - godzinnej nauki, każdy pełni wachty: kambuzową, bosmańską i nawigacyjną. Śpią od 3 do 5 godzin na dobę. - Nie wszyscy wytrzymali. Jeden chłopak został odesłany już z Gdyni, dwie kolejne osoby same zrezygnowały w Norwegii - wyjaśnia Kozubal.

Jak Kaśka dostała się do tej grupy? - To ja w internecie wyszperałem informację, że fundacja "Szkoły pod Żaglami" kapitana Krzysztofa Baranowskiego organizuje akcję "Dookoła świata za pomocną dłoń" - mówi ojciec Kasi.

Nagroda za pomoc innym

Zgłosiło się ponad 700 dzieci z całej Polski. Eliminacje trwały prawie rok. Na rejs mieli szansę tylko ci, którzy pomagają innym. Kasia od kilku lat jest wolontariuszką. Bierze udział w różnych akcjach charytatywnych, np. "Podziel się posiłkiem". Kandydaci musieli też napisać wypracowanie - lepiej zwiedzać świat przez internet czy podróżując. Najlepsi (200 osób) zaproszeni zostali do Dęblina, do szkoły lotniczej na testy sprawnościowe. Biegali i pływali.

Wybrana została 60-osobowa załoga na dwa rejsy. Okazało się, że będzie tylko jeden dla najlepszej 30. Kasi jako nagrodę pocieszenia zaproponowano rejs Pogorią po Bałtyku. Trzy tygodnie przed rejsem okazało się, że na Karaiby może popłynąć o 6 osób więcej. Popłynęła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24