Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolarstwo: Marcin Piecuch piąty w maratonie

Tomasz Ryzner
Marcin Piecuch dzielnie walczył w Piechowicach i gdyby nie "guma", wywalczyłby miejsce na podium.
Marcin Piecuch dzielnie walczył w Piechowicach i gdyby nie "guma", wywalczyłby miejsce na podium. archiwum
Marcin Piecuch (SZiK Martombike Eska Team) zajął 5 miejsce w, rozegranejw Piechowicach, IV edycji ogólnopolskiego cyklu maratonów MTB - Eska Bike Maraton 2010, która zarazem była 4 edycją Pucharu Polski.

Ranga imprezy spowodowała iż na starcie wyścigu stanęła Polska czołówka w tej dyscyplinie, m.in. Marek Galiński - najbardziej utytułowany Polski zawodnik (brał udział w 4 olimpiadach: Pekin, Ateny, Sydney i Atlanta), zawodnicy zawodowej grupy Mróz Active Jet (Robert i Bartosz Banach, Krzysztof Krzywy) oraz Przemysław Ebertowski i Michał Putz. O czołowe pozycje walczyli również dwaj Rzeszowianie Marcin Piecuch i Arkadiusz Cygan (SZiK Martombike Eska Team).
Jak się można było spodziewać zwyciężył Galiński, ale walka o kolejne pozycje była bardzo wyrównana. Ostatecznie 2 i 3 miejsce przypadło braciom Banach. Wysoko jechał Piecuch, jednak na 5 kilometrów przed metą przebił oponę i stracił 3 pozycję (w kat. 19-30 lat), kończąc wyścig na 5 miejscu. Rzeszowianin mimo defektu pokonał zwycięzcę poprzedniej edycji w Polanicy - Radosława Tecław z Corratec Team dzięki czemu nadal pozostaje liderem całego cyklu. Arkadiusz Cygan zajął 8 miejsce.
Trasa liczyła 88 km i 1700 m podjazdu. Zaraz po starcie zawodnicy musieli zmierzyć się z ponad 10 kilometrowym podjazdem. Tempo dyktowali kolarze walczący w Pucharze Polski, ale nikt nie próbował samotnych ataków. Każdy starał się maksymalnie oszczędzać siły, bo trasa zapowiadała się bardzo wymagająca, tym bardziej, że dzień wcześniej padał deszcz. Na kolejnych kilometrach uformowała się 8 osobowa grupka kolarzy, w której jechał pierwszy z Rzeszowian - Piecuch.

- Po upadku, jakiego doznałem na treningu w czwartek, czułem ból w mięśniach. Starałem się jechać minimalnym wysiłkiem. Po długich podjazdach następowały równie długie zjazdy, na których trzeba było być skoncentrowanym, żeby nie wypaść z zakrętu lub nie złapać "kapcia" na luźnych kamieniach i rowach w poprzek drogi. Mięśnie stygły, a rozkręcenie się na kolejnym podjeździe powodowało ból - relacjonuje Marcin.
W dalszej części wyścigu odpadali kolejni kolarze, mniej więcej od połowy dystansu swoich sił w ucieczce próbowali kolejni zawodnicy, ale peleton szybko ich doganiał. Decydujący atak przeprowadzili zawodnicy Mroza, z którymi utrzymał się Galiński i Ebertowski. Piecuch 20 kilometrów przed metą, nadając mocne tempo na podjeździe zgubił Tecława i Putza i samotnie podążał na 3 pozycji w kategorii (19-30lat). Gdy do mety pozostał ostatni 5 kilometrowy zjazd, a pozycja wydawała się nie zagrożona przebił oponę.

- Dziura była na tyle duża, że płyn nie zdołał jej zalepić, a powietrze szybko uciekało. Musiałem założyć dętkę co zajęło mi 4 minuty i kosztowało stratę dwóch pozycji, natomiast wypracowana przewaga nad Tecławem zmniejszyła się do 3 minut. Mimo pechowego zakończenia jestem zadowolony z całego wyścigu. Był to bardzo dobry sprawdzian przed ruszającym za niecały miesiąc naszym najważniejszym wyścigiem sezonu Transalp - podsumowuje Piecuch.

- Z wyścigiem w Piechowicach zakończyliśmy ciężkie cykle treningowe. Teraz pozostaje nam doszlifować formę podczas 3 startów jakie zaliczymy przed wyjazdem. Poza tym jest jeszcze mnóstwo spraw organizacyjnych, a przede wszystkim czekamy na nowe rowery Cannondale - dodaje Arkadiusz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24