Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katolicy w Chyrowie na Ukrainie odzyskali zabrany im po wojnie kościół

Krzysztof Potaczała
Kościół św. Wawrzyńca w Chyrowie.
Kościół św. Wawrzyńca w Chyrowie. Fot. Tadeusz Poźniak
Po 18 latach starań katolicy z Chyrowa na Ukrainie odzyskali kościół pod wezwaniem świętego Wawrzyńca. Teraz kompletują wyposażenie. Część przekażą parafianie z gminy Czarna.

Polska społeczność utraciła kościół w Chyrowie w 1945 r. Sowieci go zamknęli i przemianowali na magazyn. Później już niepodległa Ukraina zrobiła w nim m.in. bazar, salę sportową oraz dyskotekę i dom kultury.

Pozostali po wojnie w Chyrowie nieliczni Polacy przez wiele lat nie mieli szans na odzyskanie świątyni. Kiedy poprawie uległy relacje polsko-ukraińskie, wspólnota rzymskokatolicka postanowiła działać.

- Trwało to osiemnaście lat, ale było warto - mówi wzruszona Janina Piróg, przewodnicząca rady parafialnej w Chyrowie. - Przez ten czas wszystkie nabożeństwa odprawiane były w polskich domach.

W odzyskaniu XVIII-wiecznej świątyni pomógł abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski.

- Jego zdecydowanie i szacunek, jakim jest darzony, miały ogromne znaczenie - twierdzi pani Janina. -Wcześniejsi hierarchowie nie mogli się przebić przez urzędniczą machinę i wyraźną niechęć Ukraińców do zwrotu kościoła.
Zanim chyrowscy katolicy otrzymali klucze do świątyni, przeszli drogę przez mękę. - Lata pisania listów do wszelkich instytucji państwowych, w tym do sądów -wzdycha Janina Piróg. - Skończyło się aż w sądzie najwyższym w Kijowie, który wreszcie przyznał, że słusznie staramy się o zwrot majątku i że mamy prawo do praktyk religijnych w zabranym nam przed laty kościele.

Ale do dziś mer Chyrowa nie podpisał dokumentu potwierdzającego oficjalne przekazanie świątyni. - On jest nam bardzo niechętny - mówią Polacy w Chyrowie. Dodają, ze oprócz mera i części radnych z decyzją sądu nie chcą się też pogodzić przedstawiciele miejscowej organizacji kozackiej, której siedziba znajduje się w dobudowanym do kościoła obiekcie.
Polacy są jednak wdzięczni sąsiadom Ukraińcom, grekokatolikom i prawosławnym (ci ostatni przejęli po wojnie świątynię Jezuitów), że wspierali ich duchowo przy odzyskiwaniu kościoła. - Kiedy urzędnicy nie chcieli nas do niego wpuścić, wierni innych obrządków stali razem z nami i odmawiali różaniec, raz po polsku, raz po ukraińsku -opowiadają w Chyrowie.

- To było niezwykłe. A potem przyjechał abp Mokrzycki i leżał krzyżem na posadzce w naszym kościele. Modlił się i za tych, którzy sprofanowali świątynię. Bo tu działy się naprawdę gorszące rzeczy, pijaństwa. Nic tak nie boli, jak brak szacunku do miejsc kultu religijnego, nawet jeśli są od dawna nieczynne.
Na razie wyposażenie wnętrza jest skromne. Parafianie przynieśli to, co mieli w domach. W najbliższym czasie chyrowski kościół otrzyma ławki. Będą przewiezione z Czarnej koło Ustrzyk Dolnych, a pochodzą z dawnej cerkwi w Lipiu. - Z transportem nie będzie kłopotu, nie podlega ocleniu, a koszt nie przekroczy kilkuset złotych - dodaje Bogusław Augustyn z Bieszczadzkiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami w Ustrzykach Dolnych.

Chyrowscy katolicy liczą obecnie ok. 80 wiernych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24