Mieszkaniec Ustrzyk Dolnych wygrał w sądzie z ZUS-em. Dostanie emeryturę

O sprawie pisaliśmy dwukrotnie w sierpniu. Załamany Bulanda zwrócił się o pomoc do naszej redakcji. Już po pierwszym artykule gorąco zareagowali czytelnicy. Okazało się, że osób mających podobne problemy z ZUS-em nie brakuje. Na naszym forum internetowym ostro komentowano decyzję ZUS odmawiającą panu Antoniemu przyznanie emerytury. Jego sprawą zainteresowali się nawet politycy.

Oto decyzja ZUS z 4 sierpnia 2009: "Nie uznano, że w okresach od 21.10.1991 do 13.05.1992 i od 20.10.1992 do 05.05.1993 stale i w pełnym wymiarze czasu pracy z tytułu zatrudnienia w MPGK Brzegi Dolne wykonywał pan pracę w szczególnych warunkach, gdyż z przedłożonych dokumentów wynika, że w tym okresie był pan zatrudniony równocześnie w innym zakładzie w pełnym wymiarze czasu pracy. Wobec tego, że nie udowodnił pan wymaganego okresu pracy w szczególnych warunkach - odmawia się prawa do emerytury".
- ZUS miał wszystkie dokumenty potwierdzające moją pracę jako palacza centralnego ogrzewania na pełnym etacie w MPGK, ale w ogóle nie wziął ich pod uwagę - mówi Bulanda. - A to, że pracowałem na dwóch etatach nie powinno mieć nic do rzeczy. Prawo tego nie zabraniało.
Wsparcie zaoferował panu Antoniemu Marek Andruch, radny powiatu bieszczadzkiego, działacz PiS. Znalazł adwokata, który zgodził się reprezentować Bulandę w Sądzie Pracy.

- Jeszcze raz przeanalizowano dokumenty. Przesłuchano także świadków, którzy potwierdzili, że pracowałem w szkodliwych warunkach na pełnym etacie. Sąd nie miał wątpliwości, że emerytura mi się należy.
Pan Antoni nie otrzymał jeszcze pisemnej decyzji, ale liczy, że wkrótce listonosz mu ją dostarczy. Ma też nadzieję, że emerytura zostanie naliczona z wyrównaniem, czyli od 25 maja 2009 r., kiedy spełnił warunki emerytalne.