Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To był już trzeci alarm bombowy w Sanoku w tym roku

Dorota Mękarska
Dorota Mękarska
Tym razem niezidentyfikowany przedmiot odkryto w budynku, w którym mieści się kancelaria adwokacka, notariusz, biuro rachunkowe i szkoła języka angielskiego.

Okazało się jednak, że bardziej niż bombę przypomina on… instrument etniczny.

Niebezpieczne znalezisko odkryto w budynku przy ul. 3 Maja. - Gdy przyszedłem rano do biura zobaczyłem w korytarzu dziwny przedmiot. Leżał pod stołem - mówi Marek Szomko, właściciel biura rachunkowego. - Była to rurka, wyglądająca na bambusową, długa na około 80 cm, z dwóch stron owinięta jakimś materiałem i sznureczkami. Końce były zalakowane. Na powierzchni tej rurki widać było wyrzeźbione figurki. Podniosłem ją do góry, w środku zaczęło się coś przesypywać. Słychać było odgłos przesuwających się kulek. Trochę mnie to wystraszyło, bo naprawdę dziwnie to wyglądało.

Poinformowałem, więc policję, że znalazłem jakiś niezidentyfikowany przedmiot.

Patrol natychmiast przyjechał na miejsce wezwanie. Policjanci też pooglądali przedmiot. Nie potrafili go rozpoznać. Wezwano, więc grupę rozpoznania minersko - pirotechnicznego z Rzeszowa.

Zarządzono ewakuację, którą przeprowadzono bardzo sprawnie, gdyż kamienica nie jest zamieszkała przez lokatorów prywatnych. Ewakuowano pracowników wszystkich biur oraz obsługę położonego na parterze banku WBK.

- Pracowałam cały czas na komputerze i nie zwracałam uwagi, co się dzieje. Około południa weszli policjanci i poprosili o opuszczenie budynku. Zobaczyłam ten przedmiot, ale trudno mi się wypowiadać, czy mógł stwarzać zagrożenie. Nie jestem ekspertem - podkreśla notariusz Lidia Górska - Galewicz.

Pirotechnik w stroju ochronnym wszedł do budynku około godz. 14. Przebywał w nim około 30 minut.

Gdy go opuścił okazało się, że nie jest to ładunek wybuchowy. Pirotechnik też jednak nie wiedział, z czym miał do czynienia.
- Został zneutralizowany. Teraz zostanie poddany badaniom, by wyjaśnić, co to właściwie jest. Jest to dziwna konstrukcja, ale na pewno nie niebezpieczna - podkreśla sierż. Anna Zdziebko, oficer prasowy w sanockiej komendzie policji.
Do akcji zaangażowano około 50 osób, w tym policję, straż pożarną, pogotowie ratunkowe oraz grupę rozpoznania minersko - pirotechnicznego. Kosztowała ona około 20 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24