Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karpaty Krosno lepsze od Stali Sanok

Sebastian Czech
Obydwaj bramkarze mieli sporo pracy. Tym razem pewnie łapie piłkę Łukasz Psioda ze Stali.
Obydwaj bramkarze mieli sporo pracy. Tym razem pewnie łapie piłkę Łukasz Psioda ze Stali. TOMASZ JEFIMOW
Defensywa Stali za późno "weszła w mecz" i zapłaciła za to najwyższą cenę. Po kwadransie gry wynik otworzył Maciej Biliński.

Nieporozumienie w szeregach obronnych z kolei doprowadziło gości do drugiej straty. Między defensorów wbiegł Krzysztof Szymański, ograł Łukasza Psiodę I umieścił piłkę w pustej bramce.

Dobrze wyglądała natomiast gra krośnieńskich obrońców. Najsłabsza formacja w pierwszych trzech potyczkach wyraźnie nabrała pewności siebie.

Zasługa w tym niemała Wasyla Grygorowicza, który zwłaszcza po przerwie, skutecznie kierował poczynaniami kolegów, wspólnie z nimi rozbijając ataki sanoczan, przeważających wówczas na murawie. Krośnianie nie mogli sobie tylko poradzić z Pawłem Kosibą, ogrywającym ich niemiłosiernie, przeprowadzającym indywidualne, groźne ataki (jeden z nich okazał skuteczny).

Lepiej prezentowała się też druga linia Karpat, przede wszystkim w pierwszych 30 minutach. Wtedy to miejscowi często przechwytywali piłkę w środku pola.

Przy pierwszym golu właśnie wszystko zaczęło się od straty Marka Węgrzyna w okolicach środkowej linii. Później piłka wyszła na aut, a konsekwencje jego wykonania są już znane z początkowej części relacji.

W drugiej połowie stalowcy, dzięki poprawnej już grze w środku, osiągnęli optyczną przewagę, lecz niewiele z niej wynikało.

A to dlatego między innymi, że najlepszego dnia nie mieli też napastnicy Stali. Co prawda nie mieli za wiele czystych sytuacji, ale te, które mieli zmarnowali. W 45 minucie, dla przykładu, Rafał Nikody był w polu karnym, miał przed sobą tylko bramkarza, jednak nie trafił do celu.

Daniel Niemczyk przestrzelił głową z bliska, a Fabian Pańko był mało widoczny. Jako się już rzekło, największe zagrożenie pod bramką Karpat stwarzał Kosiba.

Co innego atakujący z Krosna. Biliński i Szymański byli przede wszystkim skuteczni, choć ten drugi miał jeszcze dwie doskonałe okazje na podwyższenie wyniku, obydwie po zagraniach Bilińskiego: w pierwszej połowie strzelał z 8 metrów, ale piłka znalazła się pod interweniującym Psiodą, a po przerwie golkiper Stali wygrał pojedynek sam na sam z Szymańskim, wybijając piłkę na róg.

Akcje ofenswyne rozpoczynał często Bartłomiej Buczek, popisując się też indywidualnymi umiejętnościami.

Na uwagę zasługuje jeszcze forma Marcina Korbeckiego, bramkarza Karpat, który dalekimi wybiegami kilka razy ratował swój zespół z opresji.

KARPATY KROSNO - STAL DOM-ELBO SANOK 2-1 (2-1)
1-0 Biliński (16, sam na sam po wrzucie piłki z autu przez Śliwińskiego), 2-0 Szymański (23, sam na sam po błędzie obrony), 2-1 Kosiba (28, indywidualna akcja).

KARPATY: Korbecki - Majcher, Grygorowicz, Gonet, Włodarski - Popielarz, Śliwiński (75. Fydrych), Czaja (82. Gąsiorek), Buczek (85. A. Kijowski) - Biliński (90. Ruszała), Szymański.

STAL: Psioda - Szałankiewicz (46. D. Kijowski), Sumara, Łuczka, Zajdel - Tabisz (69. Chudziak), Węgrzyn, Borowczyk (63. Kuzicki), Kosiba - Nikody (59. Niemczyk), Pańko.

SĘDZIOWALI Mariusz Antosz oraz Mariusz Koper, Mariusz Bundz (Tarnobrzeg). ŻÓŁTE KARTKI: Grygorowicz, Gonet, Czaja. WIDZÓW 1800 (300 z Sanoka).

Więcej w poniedziałkowych Nowinach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24