Na wiśniach czy porzeczkach dobrze wychodzą dziś tylko pośrednicy. Plantator dostaje za te owoce grosze, ale w sklepie czy na bazarze trzeba za nie zapłacić od 5 do 7 zł.
- Najlepiej by było, gdyby klient zaopatrywał się w owoce bezpośrednio u producenta, ale u nas nie ma takiej tradycji, ludzie wolą jechać do hipermarketu, bo im się wydaje, że tam taniej, a to nieprawda - mówi jeden z podkarpackich plantatorów, który swoje produkty sprzedaje na giełdzie rolnej.
To się nie opłaca
- Ci sadownicy, którzy produkują maliny i truskawki, przędą w miarę dobrze, bo do produkcji tych owoców dopłaca Unia. Pozostałe owoce miękkie nie mają takich dopłat - tłumaczy Stanisław Bartman, prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej.
Przy tak niskich stawkach oferowanych przez skupy, plantatorzy mają spory problem z pozyskaniem ludzi do zbierania owoców.
- Dobry zbieracz może zebrać przez 8 godzin ok. 50 kg wiśni, to mu daje zarobek jakieś 35 zł. Nikt nie chce za takie pieniądze pracować - dodaje Bartman.
Będziemy walczyć o dopłaty
Cena kilograma owoców na rzeszowskich bazarach:
wiśnie - 5-7 zł (w skupie ok. 70 gr.)
maliny 6,50 zł (ok. 4 zł)
porzeczka czarna - 4 zł (ok. 1,80 zł)
porzeczka czerwona 3-4 zł (od 70 gr do 1,40 zł)
Plantatorzy próbują walczyć o dopłaty do wszystkich owoców, ale jak na razie bez skutku.
- Pisaliśmy w tej sprawie do ministra rolnictwa, ale ten mówi, że trzeba czekać, bo to są unijne przepisy i regulacje. A my już tak trzeci rok czekamy i dopłacamy do tej produkcji - irytuje się Bartman.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?