Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Manifestacja w Rzeszowie: "Złodzieje, złodzieje", huk petard i wycie syren

Małgorzata Motor
Hutnicy półtoragodzinną manifestację zakończyli spaleniem trumny na schodach urzędu.
Hutnicy półtoragodzinną manifestację zakończyli spaleniem trumny na schodach urzędu. Fot. Krzysztof Łokaj
"Złodzieje, złodzieje" skandowało przed Rzeszowskim Zakładem Energetycznym prawie 4 tys. pracowników Huty Stalowa Wola. Przy akompaniamencie wybuchających petard i wyciu syren domagali się obniżenia cen prądu.
Manifestacja w RzeszowieKilka tysiecy związkowców manifestowalo dziś w Rzeszowie. Protest mial zwrócic uwage rządu na problemy związane z kryzysem i monopolistycznym zachowaniem dystrybutorów energii elektrycznej.

Protest związkowców w Rzeszowie

- Pracuję razem z mężem w Hucie od prawie 30 lat. Nie wyobrażam sobie byśmy mogli teraz stracić pracę. A do tego doprowadzi ta podwyżka, bo huta nie poradzi sobie z takimi rachunkami i zacznie masowo zwalniać. Mam nadzieję, że tą manifestacją coś wskóramy, bo nawet nie chcę myśleć, co mogłoby nas czekać -mówi ze łzami w oczach pani Zofia ze Stalowej Woli, która do Rzeszowa przyjechała samochodem razem z koleżankami z pracy.

Większość jednak manifestujących stawiło się w centrum miasta specjalnymi autobusami. Ze Stalowej Woli wyjechało w sumie ponad 60 autokarów. Hutnicy przed Rzeszowskim Zakładem Energetycznym pojawili się z transparentem "Chcemy pracować, a nie manifestować" i czarną trumną z napisem "Przemysł Stalowej Woli".

Mimo próśb szefa związkowców o spokój, w stronę budynku zakładu i ochrony RZE poleciały petardy. Płonęły opony. Wyły przenośne syreny. Hutnicy wdarli się nawet na teren RZE, pokonując ustawione wokół budynku barierki.

- Jesteśmy już tak zdeterminowani, że nie mamy wyjścia. Zakład, w którym pracowałem od 30 lat ogłosił w piątek upadłość. To dla mnie jak zwolnienie z pracy, bo nie wiem, czy syndyk mnie zatrudni. Czekam teraz na wypowiedzenie, a do spłacania mam jeszcze kredyt - żali się Ryszard Świąder.

Po kilkudziesięciu minutach skandowania przed RZE "Złodzieje, złodzieje", hutnicy ruszyli ul. Piłsudskiego przed Urząd Wojewódzki. Nie obyło bez rzucania petardami w kierunku wejścia do budynku. Ucichły na chwilę, kiedy przemawiał Henryk Szostak, przewodniczący Solidarności w HSW.

- Skutki nie tylko kryzysu energetycznego, ale też gospodarczego odczuwamy coraz bardziej. Szczególnie nasi koledzy z Zakładu Zespołów Mechanicznych Ogłoszono jego upadłość, a który zakład będzie kolejny nie wiemy. Wszystko zależy od tego, jak rząd potraktuje naszą manifestację. Jeśli nie przyniesie żadnego efektu, to pojedziemy do Warszawy. W przyszłości może nawet dojść do pogotowia strajkowego, a być może nawet do strajku generalnego - ostrzegał H. Szostak.

Wojewoda nie wyszedł do manifestantów, ale przedstawicieli związkowców z ich petycją przyjęła wicewojewoda Małgorzata Chomycz. Obiecała, że przekaże ją premierowi.

Hutnicy półtoragodzinną manifestację zakończyli spaleniem trumny na schodach urzędu.

- To symbol śmierci zakładów. Jeden już właściwie padł, a czy padną kolejne, to zależy od reakcji rządu. Może w końcu coś zrobi - mówili hutnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24