Stal Stalowa Wola ma dwóch dyrektorów

Zrobił to jednak niezgodnie z prawem i teraz klub ma kłopot.

Jarecki był prezesem i dyrektorem klubu w jednej osobie. Prezesował za darmo, za dyrektorowanie klub mu płacił. Członkiem stalowowolskiego klubu był prawie od ćwierćwiecza. Latem tego roku prowadził rozmowy z prezydentem Stalowej Woli, na temat wejścia miasta do klubu z pieniędzmi.

Właśnie te rozmowy - zdaniem obecnych włodarzy klubu tajne - doprowadziły do odwołania Jareckiego ze wszystkich stanowisk. Ba, został nawet wyrzucony z klubu.

- I o to mam największy żal do dzisiejszych władz Stali - mówi Marek Jarecki. - Przez 24 lata płaciłem składki i zostałem potraktowany jak ktoś z ulicy. Nawet nie dowiedziałem się, za co zostałem skreślony z listy członków ZKS Stal.

Jarecki z wypowiedzeniem poszedł do sądu. Wygraną miał "w ręku" bo zarząd klubu zamiast wypowiedzieć mu umowę o pracę, odwołał go ze stanowiska. Choć przedstawiciel zarządu klubu tłumaczył przed sądem, że to była zwykła pomyłka, sąd przywrócił Jareckiego na dyrektorskie stanowisko.
Teraz włodarze stalowowolskiego klubu powinni modlić się o zdrowie Jareckiego, bo ten zapowiedział, że nie będzie przysparzał kłopotów klubowi.

- Jak tylko wyzdrowieję, pójdę do klubu po wypowiedzenie - deklaruje dyrektor Jarecki.

W tej chwili jest na zwolnieniu lekarskim. Zapowiada jeszcze odwołanie do zgromadzenia członków ZKS Stal, od skreślenia go z listy członków. Decyzja sądu oznacza, że klub będzie musiał wypłacić staremu Jareckiemu zaległe dyrektorskie pensje.