Scenariusz dla Marmy (na razie) jest czarny

Tylko kibice nie tracą nadziei, że uda się uratować tę dyscyplinę od całkowitej degradacji.

Nie ma zawodników, mało jest sponsorów, którzy gotowi są nadal wspierać rzeszowski żużel po całkowitym wycofaniu się z jego finansowanie firmy Marma Polskie Folie. Nie ma przede wszystkim kasy.

Bez wyraźnych efektów

Nieformalne spotkania, które odbywały się w tamtym tygodniu nie przyniosły oczekiwanych efektów, przynajmniej takich, które można było uznać za sukces. Nie doszło do zawiązania czegoś na kształt "koalicji" na rzecz ratowania żużla w Stali, choć takie pomysły i chęci były. Pytane przez nas osoby zaangażowane przez lata w pracę sekcji żużlowej rzeszowskiego klubu, czy w tej dramatycznej sytuacji zaangażują się działania na rzecz jej poprawy, odpowiadały, że owszem, ale za... rok.

Trudno zrozumieć taka postawę. Część obecnych sponsorów twierdzi, że zostaje przy żużlu, ale na razie nie chce się z tym otwarcie afiszować. - Decyzja została już podjęta. W swoim czasie, ogłosimy, że zostaniemy - mówi przedstawiciel jednej z firm. Inny ze sponsorów czeka na rozwój sytuacji, bo interesuje go szybki powrót do ekstraligi, a tymczasem jest duża niepewność w ogóle o losy dyscypliny.

Warianty są dwa

W Stali nikt nie ukrywa, że sytuacja żużla jest bardzo trudna, bo brakuje środków. Słychać jednak zapewniania, że drużyna zostanie zgłoszona do rozgrywek. Tylko której ligi? Pierwszej czy drugiej? Jaki będzie skład? Wszystko zależy od tego, ile się uzbiera pieniędzy. Nikt nie będzie tworzył budżetu bez pokrycia. Wydaje się, że ten i przyszły tydzień będą, jeżeli nie decydujące, to bardzo ważne.

Władysław Prygoń, prezes klubu pojechał za sponsorami aż do Warszawy.

- Jednego udało mi się znaleźć, ale to wszystko za mało. Będziemy szukać dalej - twierdzi.

28 października zbierze się zarząd klubu, a dwa dni później odbędzie się nadzwyczajne walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze sekcji żużlowej. 4 listopada planowane jest spotkanie z obecnymi sponsorami. Ilu z nich przyjdzie na nie i powie tak - zostajemy?...
Kibice się jednoczą

W piątek w budynku Stali Rzeszów zebrało się blisko 100 kibiców, którzy obserwując, co się dzieje, postanowili nie przyglądać się z założonymi rękami. Na początek wystosowali list otwarty.

- Zebraliśmy się spontanicznie, bo mocno przeżywamy degradację naszej ulubionej dyscypliny. Były różne pomysły jak my kibice możemy pomoc w obecnej bardzo trudnej sytuacji. Postanowiono zaapelować do władz i sponsorów w liście otwartym. Zobaczymy jaki będzie odzew?... - mówi Waldemar Wilgosz, jeden z uczestników piątkowego forum kibiców.

- Jestem bardzo mocno zaniepokojony tym, co się dzieje. Dobrze, że kibice nie dali za... przegraną i chcą coś zrobić. Oby tylko nie skończyło się na chęciach, oby byli konsekwentni. Trzeba się skonsolidować, działacze, kibice i sponsorzy. Koniecznie jest współdziałanie i wybranie ludzi bez zastrzeżeń - uważa Tadeusz Piękoś kibicujący żużlowcom Stali od 30 lat.

Jedno jest pewne, nie można czekać na cud, bo ten się nie stanie. W Tarnowie w proces odbudowy żużla włączyło się miasto. Kto zjednoczy wysiłki i dobre chęci w Rzeszowie?