Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rany gruzińskich dzieci będą się goić długo

Krzysztof Potaczała
Lotnisko w Jasionce. Przylot 85 dzieci z Tbilisi.
Lotnisko w Jasionce. Przylot 85 dzieci z Tbilisi. Fot. Krzysztof Łokaj
Niemal każde z 85 gruzińskich dzieci, które przyjechały do Ustrzyk Dolnych, straciło w wojnie kogoś z bliższej lub dalszej rodziny.

Do samolotu z napisem Rzeczpospolita Polska dzieci wsiadły w jednych spodniach, w jednej sukience. Od tygodnia zapominają w Bieszczadach o wojnie. Za kilka dni wrócą do Gruzji, ale już nie do swoich domów. Te zmiotły z powierzchni ziemi rosyjskie bomby, czołgi i buldożery.

Akaki Beruaszwili ma 16 lat i uwielbia futbol. Na placu przed hotelem Laworta w Ustrzykach Dolnych pokazuje techniczne sztuczki, które godzinami ćwiczył na podwórku w rodzinnym Gori. Robi to z wymuszonym uśmiechem, podobnie jak jego koledzy. Wszelkimi sposobami starają się unikać obiektywu, ale w obliczu tłumu fotoreporterów nie mają szans, by się ukryć.

Widziały, jak ludzie umierają

- Czy spontaniczny uśmiech może zagościć na twarzy kogoś, kto niedawno przeżył naloty rosyjskich samolotów? - pyta 22-letni Maksim Domuchowski, gruziński tłumacz mieszkający od kilkunastu lat w Polsce. - Oni wciąż mają w oczach krew bliskich i sąsiadów, słyszą huk bomb i walących się ścian.

Przed wkroczeniem Rosjan w Gori mieszkało 80 tys. ludzi. Dziś miasta wielkości Przemyśla już nie ma, prawie w całości zostało zrównane z ziemią. Większość ludzi uciekała do stolicy Gruzji Tbilisi specjalnym korytarzem dla uchodźców, utworzonym przez gruzińskie władze. Wśród nich Akaki z rodzicami.

- Nam się udało, ale wielu innym nie - mówi patrząc nieruchomo w betonowy chodnik. - Jeden znajomy leżał z urwaną nogą, inny z rozszarpanym ciałem. Słyszałem jego jęki...

Rodzinę Beruaszwili, tak samo jak setki innych, zakwaterowano w szkole. Kobiety, dzieci, mężczyźni, starcy - wszyscy od wielu dni śpią pokotem na podłodze lub na ławkach. I tak mają dobrze w porównaniu z tymi, którzy trafili do rozstawionych na obrzeżach miasta namiotów.

Jak długo jeszcze będą w przejściowym obozie?

- Tego nikt nie wie - wzrusza ramionami Akaki - a przecież wkrótce rozpoczyna się rok szkolny...

- Tylko czy dzieci po takich przejściach będą mieć głowę do nauki? - zastanawia się Maksim.

Okna z widokiem na góry

Możesz pomóc

Fundacja Europa-Polska-Wschód uruchomiła konto, na które można wpłacać pieniądze dla gruzińskich dzieci. Będą one przeznaczone m.in. na zakup odzieży i butów na jesień i zimę. Adres fundacji: 38-700 Ustrzyki Dolne, ul. Nadgórna 7, nr konta: 54 1690 0013 2783 0193 1712 0001.

85 gruzińskich dzieci w wieku od 7 do 16 lat przyleciało do Polski w środę 20 sierpnia. Dostały koszulki z gruzińskimi krzyżami i napisem "Solidarni z Gruzją". Późnym wieczorem wysiadły na lotnisku w Jasionce, a stamtąd autokarami Caritasu powieziono je 130 km dalej, do Ustrzyk Dolnych. To pierwsza grupa uczniów zaproszonych przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego i marszałka województwa podkarpackiego.

- Mieliśmy kilka dni na znalezienie ośrodka, który przyjąłby dzieci i to się udało - opowiada Anna Pakuła-Sacharczuk, odpowiedzialna z ramienia urzędu marszałkowskiego za organizację wypoczynku Gruzinów.

Pierwszy zareagował Zbigniew Lichwa, właściciel hotelu Laworta, a jednocześnie prezes Fundacji Europa-Polska-Wschód. Bez wahania oddał bezpłatnie gościom z Kaukazu trzygwiazdkowy obiekt, z którego rozciąga się malowniczy widok na Bieszczady.

- To był odruch serca i solidarność z dziećmi naznaczonymi traumą wojny - wyjaśnia Katarzyna Lichwa, córka właściciela Laworty.

Wtorki i czwartki - bez mięsa

Młodzi Gruzini wraz z polskimi opiekunami-wolontariuszami i dwoma psychologami z Tbilisi zamieszkali w komfortowo wyposażonych pokojach. Do dyspozycji mają salę bilardową, ping-pong, siłownię, saunę, kort tenisowy. Specjalnie dla nich przygotowano menu.

- Nie wiedzieliśmy, co lubią jeść, dlatego lepiej było zapytać - mówią pracownicy Laworty. - Okazało się, że wtorki i czwartki są u nich bezmięsne i że każdą potrawę jedzą z chlebem. Nie zdziwiliśmy się, co kraj to obyczaj.

Solidarni z Gruzją

[obrazek4] Nie wszyscy jeszcze się uśmiechają. Niektórzy izolują się od grupy, stoją gdzieś z boku, a myślami są w rodzinnym kraju...
(fot. Fot. Krzysztof Potaczała)Na wieść o przybyciu w Bieszczady gruzińskich dzieci z Gori i Cchinwali, miast najbardziej dotkniętych przez wojnę, zareagowały sieci handlowe, gestorzy bazy turystycznej, samorządy.

- Każdy chciał jakoś pomóc, a ta pomoc naprawdę była potrzebna - mówi Anna Pakuła-Sacharczuk.

Maksim Domuchowski: - Maluchy i nastolatki nie miały się w co ubrać, bo w czasie ucieczki nie było czasu na pakowanie walizek. Potrzebowały majtek, skarpet, koszul, sukienek, spodni, pantofli, dosłownie wszystkiego. I dostały to wkrótce po przybyciu do Ustrzyk - od Tesco, od osób prywatnych.

Właściciel Białej Floty zaoferował darmowe wycieczki statkiem po Solinie, burmistrz Ustrzyk Dolnych - bezpłatne wejściówki na krytą pływalnię i do muzeum przyrodniczego. W programie wypoczynku znalazły się też wycieczki po Bieszczadzkim Parku Narodowym, gry sportowe i zabawy, a także wyjazd do rzeszowskiego teatru na spektakl "Ania z Zielonego Wzgórza".

Nasi rodzice tam zostali

- Dobrze, że nie mają czasu na nudę, bo wtedy nie myślą tak intensywnie o dramatycznych przeżyciach - tłumaczy Nona Tsikelaszwili, psycholog z Tbilisi. - Mam świadomość, że to nie wystarczy, by zatrzeć potworności wojny, której były świadkami. Będą potrzebne zajęcia w grupach i indywidualne.

Oto Czokoszwili, rówieśnik Akakiego, też pochodzi z Gori. Jego dom stał niedaleko bazy wojskowej. W ciągu jednego dnia baza i wszystko w promieniu kilometra legło w gruzach.

- Rosjanie nie patrzyli, czy w pobliżu są cywile, bombardowali jak leci, budynek po budynku - wspomina. - Kiedy uciekaliśmy do Tbilisi, moja mama strasznie płakała. W jednej chwili wszystko, na co całe życie ciężko pracowała, zamieniło się w kupę gruzu.

- W Gori każdy stracił cały dobytek i dom - dopowiada Maksim Domuchowski. - Tysiące ludzi koczują teraz w stolicy Gruzji. Nie wiedzą, co będzie dalej. Do Gori przecież nie wrócą, nie mają do czego. Nie wiadomo, gdzie będą pracować, gdzie mieszkać. Ponoć rząd obiecał kwatery uchodźcom, ale czy wystarczy dla wszystkich? Bez międzynarodowej pomocy ci ludzie nigdy się nie podniosą. Gruzja jest za słaba, by ich samodzielnie wesprzeć.

Od dziesięciu dni gruzińskie dzieci wypoczywające w Bieszczadach nie widziały swoich rodziców. Widać, że bardzo tęsknią. Wcześniej, w Gruzji, też jeździły na wakacje, ale ta tęsknota za rodziną nie była tak dojmująca. Teraz martwią się o ojców, matki, starsze i młodsze rodzeństwo. Co robią? Czy mają co jeść, czy nie chorują? To, dlatego organizatorzy kolonii w Polsce podjęli starania o zakup kart telefonicznych i uruchomienie w Laworcie czegoś na wzór istniejących w szpitalach telefonów do mamy.

Wciąż czują strach

[obrazek6] W Bieszczadach gruzińskie dzieci czują sie bezpiecznie. (fot. Fot. Krzysztof Potaczała)- Im częściej będą mogły rozmawiać telefonicznie z bliskimi i mieć pewność, że z nimi wszystko dobrze, tym szybciej ich popękana psychika zostanie zaleczona - twierdzi psycholog Nona Tsikelaszwili.

- Starsze dzieciaki jakoś sobie radzą, ale wśród młodszych, tych 7-8-letnich, są takie, które boją się wychodzić z pokoju - nie ukrywa Anna Pakuła-Sacharczuk. - W piątek wieczorem w parku u podnóża naszego hotelu był rockowy koncert. Odgłosy tak przestraszyły jedną dziewczynkę, że odruchowo złapała reklamówkę z ubraniem i chciała uciekać. Myślała, że zaczyna się nalot i spadają bomby...

Trzeciego dnia pobytu w Polsce, młodzi Gruzini zostali zaproszeni na piknik do Nozdrzca w powiecie brzozowskim.

- Były tańce, śpiewy, ognisko, ale najbardziej cieszy mnie, że te dzieci błyskawicznie zintegrowały się z miejscowymi - mówi Anna Pakuła-Sacharczuk. - Nie przeszkadzała bariera językowa, niektórzy próbowali rozmawiać po angielsku lub rosyjsku. Dziewczyny były bardziej nieśmiałe, ale chłopcy nie mogli oderwać oczu od polskich nastolatek. Flirtowali na całego...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24