Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wilki zaatakowały stadninę pod Łańcutem

Małgorzata Motor
Stanisław Majchrowski jako pierwszy znalazł się na miejscu zdarzenia. Obok niego poraniony ogier.
Stanisław Majchrowski jako pierwszy znalazł się na miejscu zdarzenia. Obok niego poraniony ogier. Fot. Tadeusz Poźniak
Dwa wilki, w tym jeden wyjątkowo duży, zaatakowały konie arabskie w stadninie w Tarnawce niedaleko Łańcuta.

Dwa wilki, w tym jeden wyjątkowo duży, zaatakowały konie arabskie przygotowywane do wyścigów na torze w Służewcu. Dla jednego z nich spotkanie z dziką zwierzyną skończyło głęboką raną. A to wszystko... niedaleko Łańcuta.

- Wilki atakują w Bieszczadach owce, jelenie i o tym wie każdy. Ale, żeby konie i to jeszcze pod Łańcutem! Od 30 lat poluję w Bieszczadach w Lutowiskach i w swojej karierze czegoś podobnego nie widziałem - dziwi się Tadeusz Budziński, który od 6 lat fotografuje konie arabskie ze stadniny w Kielnarowej.

Zaatakowany koń się poranił

Wilki zaatakowały konie w Chutorze Tarnawka. Ok. 100 koni biega tu na prawie 180 ha. W nocy z piątku na sobotę do trzech 2,5-letnich ogierów podeszły dwa wilki. Na ich widok konie spłoszyły się. Próbowały chować się do wiaty. Jeden w panice wpadł na ogrodzenie. W miejscu zderzenia się z żerdzią ma teraz głęboką ranę. Spuchlizna zdążyła mu już zejść, jednak ból w dalszym ciągu mu doskwiera. Chodzi jedynie na trzech nogach.

- Byłem tym pechowcem, który pierwszy znalazł się po tym zdarzeniu na miejscu. Widok mnie przeraził. Połamane żerdzie oraz przestraszone konie, które na mój widok uciekały. Bały się, że je zaatakuje. Zranionego ogiera nie dało się nawet prowadzić. Musiałem go przywieźć przyczepą, bo tak go bolało - opowiada Stanisław Majchrowski, który opiekuje się końmi od 5 lat.

Okazuje się, że nie był to pierwszy atak wilków. Pierwsze ich ślady pojawiły się w Chutorze Tarnawka 3 lata temu. Ostatni raz przed tym weekendem, zaatakowały trzy tygodnie temu. 17 koni wpadło w panikę, ale nie odniosły obrażeń. Skończyło się na połamanych żerdziach.

To na pewno wilki

Ataki wilków na Podkarpaciu

W 2007 r. zagryzły 33 sztuk bydła, 436 owiec, 13 kóz, 5 strusi. W tym już 2 sztuki bydła, 2 konie i 130 owiec. Urząd Wojewódzki wypłacił 237 tys. zł odszkodowania w ub. roku, w tym 56 tys. zł.

Wczoraj na miejscu zdarzenia pojawiła się Państwowa Straż Łowiecka z Krosna. Widok tak dużych śladów wilka ich zaskoczył. Trop zazwyczaj liczy 7-12 cm. Tu natknęli się nawet na 17 cm. Nie mieli jednak wątpliwości, że są to ślady wilka. Z ich ustaleń wynika, że towarzyszył mu jeszcze jeden. Mniejszy.

- To jest niepokojąca sytuacja. Zainwestowaliśmy sporo pieniędzy w stadninę. Nie możemy pozwolić, żeby doszło do podobnej sytuacji. Będziemy wnioskować do ministra środowiska o odstrzał wilków. Te konie są z bardzo dobrym rodowodem, nie możemy ich stracić - irytuje się Czesław Witko, właściciel Stadniny Koni Kielnarowa.

Tylko ten jeden, który został zraniony był wart 80 tys. zł. Teraz jego wartość handlowa spadła.

- Na pewno już nie odzyska pełnej sprawności. A był przecież przygotowywany do wyścigów na torze w Służewcu - załamuje ręce właściciel.

Z uzyskaniem zgody na odstrzał wilków nie będzie tak łatwo. Minister nie jest skory do jej wydawania.

- Ostatnio zgodził się w 2006 r. - mówi Robert Nowakowski z Wydziały Środowiska i Rolnictwa w Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24