Kupcy ze Stalowej Woli nie rezygnują z budowy galerii

Bo kupcy, choć mają pieniądze, nie mają gdzie kopać fundamentów. Co roku, wskazuje im się inną lokalizację.

- To powoli przestaje być zabawne, bo ceny usług budowlanych rosną - mówi Kazimierz Donchor, prezes RSK w Stalowej Woli. - Cztery lata temu, można było dużo więcej wybudować za takie same pieniądze, a my nawet nie wiemy, gdzie pod fundamenty mamy kopać.

Co rok, gdzie indziej

Cztery lata temu kupcy dostali obietnicę od władz miasta, że dostaną w centrum miasta miejsce pod budowę galerii handlowej. Miało to być wsparcie rodzimego handlu, w obliczu ekspansji hipermarketów. Hipermarkety już dawno w Stalowej Woli się dorabiają, a kupcy chodzą z papierami, jak nie przymierzając, od Annasza do Kajfasza.

Najpierw mieli się budować na placu targowym, przy ul. Okulickiego. Okoniem stanęli wtedy ich mniej zamożni koledzy, którzy handlują tam na straganach. Dla uspokojenia sytuacji, prezydent powiedział kupcom, żeby zbudowali galerię, przy tej samej ulicy, ale 200 m dalej, na przeciw dworca PKS. 15-arową działką, albo sama jej obietnicą, kupcy cieszyli się rok.

- Przedstawiona przez kupców koncepcja galerii handlowej, nie przystaje do architektury centrum miasta - twierdzi prezydent Andrzej Szlęzak. - Kupcom zaproponowaliśmy inne miejsce.

Tym razem miasto sugeruje, by kupcy wybudowali się między dworcem PKS i komunalnym wieżowcem. To też centrum miasta, ale znów niepewna lokalizacja, bo w niektórych planach, jest tam podziemne przejście pod torami.

- Choć tracimy czas na łażenie z papierami i patrzenie, jak konkurencja się wzmacnia, nie tracimy nadziei. Jesteśmy w każdej chwili gotowi przystąpić do budowy - zapewnia Donchor.

Nie jest powiedziane, że kupcy nie wkroczą do budynku dworca PKS. Powstała, bowiem koncepcja jego rozbudowy. Na kilku piętrach byłaby powierzchnia handlowa, a na parterze i w piwnicach pomieszczenia dworcowe PKS i PKP. Miasto już szuka inwestora. Czy kupcy dostaną kolejną propozycję?