Haraczami na granicy zajmie się Sejm

Od lat nikt nie potrafi przerwać tego procederu.

Po naszym artykule dotyczącym haraczy, zostaliśmy "zasypani" telefonami i mailami. Czytelnicy potwierdzali, że wymuszanie pieniędzy przez ukraińskie mundurowe i cywilne służby jest nagminne.

- Dawać w łapę trzeba każdemu ukraińskiemu celnikowi i pogranicznikowi - alarmuje mieszkaniec Sanoka. - Zanim człowiek wjedzie na Ukrainę, musi wyciągnąć z portfela od kilkunastu do kilkudziesięciu hrywien. I wszystko to dzieje się po polskiej stronie w Krościenku, bo tam prowadzone są wspólne odprawy.

- Ukraińcy traktują nas jak dodatkowe źródło dochodu - skarży się kobieta ze Stalowej Woli. - Przy tym są napastliwi i niegrzeczni. Słyszałam, że za wymuszane od nas pieniądze niektórzy z nich pokupowali samochody.

- Musicie ruszyć polityków, by wreszcie wzięli się za tę sprawę - mówi rzeszowianin. - Polski rząd powinien głośno domagać się zaprzestania okradania Polaków na wschodnich przejściach granicznych.
Niewykluczone, że tak się stanie. To po interwencji Nowin posłowie z Podkarpacia podjęli działania mające doprowadzić do poprawy sytuacji na granicy. O kłopotach naszych rodaków wie już minister spraw wewnętrznych, minister spraw zagranicznych, a nawet premier.

- W najbliższych dniach sprawa wymuszania łapówek będzie omawiana w Sejmie -zapewnia poseł Marek Kuchciński (PiS).

- Dużą rolę do spełnienia ma polski konsulat we Lwowie - twierdzi poseł Elżbieta Łukacijewska (PO). - On też musi ostro i otwarcie zaprotestować przeciwko haraczom.