Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PO i PSL chcą likwidacji urlopów na żądanie

Ewa Wawro
Karol Biesiadowski, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy w jasielskim szpitalu: - Każdemu może wypaść coś nieoczekiwanego i nie będzie mógł przyjść do pracy. I taki przywilej jak najbardziej się należy.
Karol Biesiadowski, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy w jasielskim szpitalu: - Każdemu może wypaść coś nieoczekiwanego i nie będzie mógł przyjść do pracy. I taki przywilej jak najbardziej się należy. MAREK DYBAŚ
Rząd chce likwidacji urlopów na żądanie, by chronić gospodarkę. PO i PSL już pracuje nad nową ustawą. Związki zawodowe zapowiadają ostre protesty.

Od 2002 r. kodeks pracy gwarantuje każdemu pracownikowi cztery dni urlopu na żądanie. Wystarczy zadzwonić do swojej firmy i zgłosić swoją nieobecność w tym dniu. Powodów nie musi się podawać. Ten przywilej PO i PSL chce teraz ograniczyć. Koalicjanci proponują, by wniosek o wolny dzień był odpowiednio umotywowany, a pracodawca miał możliwość odmowy.

- Kiedy przepis był przyjmowany, to miał swoje uzasadnione racje - mówi Elżbieta Łukacijewska, posłanka PO. - Niestety, coraz częściej jest wykorzystywany, jako forma nacisku na pracodawcę. Jeśli jest to szpital albo zakład produkcji ciągłej to takie przestoje dezorganizują pracę.

Nie oddamy urlopów na żądanie

Na likwidację tego przywileju nie zgadzają się związkowcy.

- Będziemy walczyć, nie pozwolimy na kolejne ograniczenia naszej działalności - zapowiada Tadeusz Majchrowicz, przewodniczący podkarpackich struktur "Solidarności".

Taki urlop, to często jedyna możliwość uczestniczenia związkowców w protestach pracowniczych.

Nie chcę kłamać!

- To jawne ograniczenie mojej prywatności - denerwuje się pani Bożena, kasjerka w jasielskim markecie.

Jak dotąd tylko raz skorzystała z tej możliwości i była zadowolona, że nie musi się nikomu tłumaczyć.

- Miałam zwierzać się szefowi z osobistych problemów? Jeśli to się zmieni, to raczej będę kłamać, albo postaram się o zwolnienie lekarskie - przyznaje kobieta.

Nie wszyscy jednak uważają tak samo.

- Jeśli pracownik zadzwoni rano i wytłumaczy, dlaczego nie może przyjść do pracy, to na pewno szef mu nie odmówi - twierdzi Bogusława Wójcik, instrumentariuszka na bloku operacyjnym w szpitalu w Jaśle.

Demonstracja czy destrukcja?

Wojciech Jurczak, wiceprezes zarządu PKS Jasło:

- Ustawodawca miał dobre intencje, tylko, że jak zwykle u nas wszystko zostało wypaczone. Wykorzystywanie tego przywileju może sparaliżować nie tylko prace danego zakładu, ale i całą gospodarkę.

Urlopy na żądanie masowo wykorzystywali lekarze, policjanci, prokuratorzy, celnicy i urzędnicy skarbówki.

- Ja ich rozumiem, nie mają prawa do strajku i tylko tak mogli walczyć o swoje racje - twierdzi Karol Biesiadowski, przewodniczacy ZZ Lekarzy w jasielskim szpitalu. - W służbie zdrowia takie przypadki były bardziej formą demonstracji, a nie destrukcji. A opowieści, że cały kraj przez to zginie można między bajki włożyć.

Rzadko biorą

Sprawdziliśmy. Urlopy na żądanie nie są zbyt często wykorzystywane przez pracowników. W jasielskiej firmie "Argus", pracuje blisko 100 osób. Urlopy na żądanie brane są sporadyczne. W PKS w Jaśle pracuje około 250 osób, i tu urlopy na żądanie to rzadkość. Podobnie jest w innych firmach w regionie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24