W Sanoku powstanie Straż Miejska

O konieczności powołania Straży Miejskiej mówił w swoim programie wyborczym burmistrz Wojciech Blecharczyk. Jego stanowisko było zgodne z opinią Krzysztofa Guzika, komendanta powiatowego policji w Sanoku, który doświadczenia ze współpracy ze Strażą Miejska wyniósł z Jasła.

Radni podchodzili jednak do tego tematu niechętnie ze względu na spore koszty.

Straż będzie podlegać burmistrzowi

Na ostatniej sesji Rady Miasta przedstawiono projekt uchwały o powołaniu Straży Miejskiej. Ma ona liczyć 13 etatów wraz z komendantem. W SM znajdzie się też praca dla dwóch kobiet. Komendant zostanie wybrany w trybie konkursowym. SM będzie funkcjonować w strukturze Urzędu Miasta.

Ten właśnie punkt wzbudził wśród radnych sporo kontrowersji. Radna Maria Szałankiewicz- Skoczyńska złożyła wniosek, by powołać Straż Miejską, ale jako zakład budżetowy. Sekretarz miasta Waldemar Och uświadomił jednak radnym, że bez względu na to, w jakiej strukturze SM będzie funkcjonować, i tak podległa będzie burmistrzowi.

Straż pilnuje i zarabia

Na sesję przyjechał Ryszard Mastej, komendant Straży Miejskiej w Jaśle. Sanoccy radni wypytali go o jej funkcjonowanie i finanse. Okazało się, że gmina Jasło dzięki SM poprawiła nie tylko stan bezpieczeństwa, ale zyskała również finansowo. To jednak radnych z Sanoka nie zadowoliło. Radny Tomasz Chomiszczak zwrócił R. Mastejowi uwagę, że SM nie ma zarabiać, ale przede wszystkim dbać o bezpieczeństwo.

Jasielski komendant mówił: - Z jednej strony ubolewacie, że SM dużo kosztuje, a z drugiej, ze potrafi zarobić na siebie.

W pierwszym roku funkcjonowania SM należy się liczyć z wydatkami 600-650 tys. zł. W następnych latach będzie ona kosztować 530-550 tys. zł. Płace mają kształtować się na poziomie 2 tys. zł brutto, natomiast komendant ma zarabiać 4 tys. zł brutto.

Dyskusję zakończył radny Maciej Bluj, który powiedział: - Na bezpieczeństwie nie można oszczędzać.

W głosowaniu 17 radnych było za powołaniem Straży Miejskiej, ale czworo wstrzymało się od głosu.