Pistolet czy zraszacz?

Podlewać musimy. Nie ma innego wyjścia w tak upalne lipcowe dni. Susza jest groźna zwłaszcza dla młodych roślin zasadzonych lub zasianych (przypadku trawy) niedawno - do dwóch lata temu. Starsze - z dobrze rozwiniętym systemem korzeni -poradzą się z upalnymi dniami.

Pistolet czy zraszacz?

Ponieważ zawsze brakuje nam czasu, aby dokładnie podlać nasz ogród, już przy projektowaniu trzeba pomyśleć o systemach ułatwiających nam życie.

Najprostsze rozwiązanie to zwykły wąż z odpowiednią końcówką podłączany do wodociągu za pomocą tzw. szybkozłączki. Jednak ten układ (najtańszy) ma kilka wad. Przy pomocy zraszacza pistoletowego nie podlejemy dobrze trawnika.

- Zwłaszcza, że aby trawa odczuła dopływ wilgoci, musi być nawilżana przez pół godziny. Jeśli mamy kilka arów trawnika, podlewanie w ten sposób zajmie nam całe popołudnie - twierdzi Katarzyna Wolska-Pociask. - Wąż wykorzystujemy raczej do podlewania krzewów i drzewek.

Warto kupić nawet najprostsze zraszacze - wahadłowe, wirujące, dobierając je w zależności od kształtu ogrodu czy trawnika. Kosztują od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych i doskonale ułatwiają pielęgnację ogrodu.

Powinniśmy przestrzegać zasady - lejemy wodę bezpośrednio pod roślinę, unikamy zraszania i polewania zwłaszcza silnym strumieniem liści. Krople pozostawione na roślinie spowodują, że przy silnym słońcu pojawią się żółte plamy.

To zeszpeci nasz wypieszczony klomb.

Kiedy podlewać?

- Przestrzegam przed podlewaniem w ciągu dnia - mówi Katarzyna Wolska-Pociask. - Nagły strumień zimnej wody to szok dla nagrzanej od słońca rośliny. Nawet jeśli w ciągu upalnego dnia na niebie pojawią się chmury, to nie oznacza, że możemy już podlewać. Trzeba czekać, aż ziemia wystygnie.